wyszlam za maz calkiem niedawno. teraz wiem, ze to byl blad. znalam innego czlowieka, zaluje tej decyzji...moje zycie to koszmar. boje sie podjac krokow rozwodowych.... czy kto ma podobnie?
póki wczas nie bade pisał gdzie miałas oczy
Z tej mąki chleba nie będzie - im szybciej to skończysz, tym lepiej. I w nosie miej, co powiedzą inni.
Miałam podobnie - jak nie da się naprawić ( o ile próbowaliście ), nie ma dzieci - to nie ma co się ze soba męczyć, zycie jest tylko jedno.
zna moje zdanie ale nie dopuszcza mysli ze moge nie byc z nim szczesliwa. uwaza ze jest w stanie zapewnic mi wszystko. nie chce slyszec o rozsatniu..
marnuje swoje zycie...
boje sie reakcji rodziny, ktora jest bardz wierzaca... moze sie powtarzam, bo napisalam odp wczesniej ale mi sie nie wyswietla. dzieci nie mamy. zyjemy razem, a jednak osobno. nic o sobie nie wiedzac. ciagle robiac sobie na zlosc. rywalizujemy ze soba... to nie jest moje pojecie szczescia. mamy inne wyobrazenie o tym... chcialabym poradzic sie co dalej robic , jakie uczynic kroki...
chce byc szczesliwa.. a z nim kiedys bylam bardzo. dzis nie ma nic..
uciekaj jak najszybciej!! wiem co mówię, walcz o siebie bo może być tylko gorzej i trudniej
Nie patrz na rodzine !!!! To Twoje i TYLKO Twoje zycie. Koncz ta meczarnie poki jest czas a juz na pewno nie patrz na to czy rodzina jest bardzo czy niebardzo wierzaca bo to ma sie nijak do tego co przezywasz w zwiazku.no zawsze mozesz zostac meczenniczka dla dobra Twoich rodzicow ale to raczej ta opcja z przedzialu bzdurnych i debilnych
A długo jesteście po ślubie?
wiem, ze dla was jasne jest, ze powinnam odejsc...
ale jestesmy malzenstwem dosc krotko i nagle odejscie...?strasznie ciezko jest zrobic ten 1 krok, podjac decyzje...i odejsc.
jeszcze jakis czas temu ten czlowiek byl calym moim swiatem, a teraz wyobrazam sobie zycie bez niego. biorac slub przysiegalam innej osobie... wszystko z dnia na dzien sie zmienilo. zostalam wiezniem we wlasnym domu, wlasnoscia , rzecza...
no wlasnie a powinnas byc czlowiekiem , osoba ktora moze sie wesprzec na drugiej polowce miec w niej oparcie i vice versa a skoro tak nie jest to katujesz sama siebie . Teraz na powaznie i bez urazy idz do psychologa i sproboj porozmawiac moze cos pomoze a moze nie ale warto sprobowac bo sama nie jestes w stannie okreslic czego chcesz . Naprawde ta porada nie ma na celu urazic tylko pomoc.
gdyby maz cie naprawde kochal, pozwoliby ci odejsc - jezeli tego nie chce to znaczy ze nie jest ci wart, rzuc go i to szybko
Czasem tak po prostu jest, że przekonujemy się o swojej złej decyzji dopiero kiedy ją już podejmiemy i wydaje nam się, że już jest za późno, ale nic bardziej mylnego - nie ma nic ważniejszego od poczucia szczęścia w życiu! Ile masz lat? Jak długo jesteście razem? Napisałaś, że mówi, że mógłby Ci zapewnić wszystko, ale jak się to ma do tego, że z Tobą rywalizuje i robi na złość? - Nijak. Uciekaj Dziewczyno póki nie ma dzieci. Z dziećmi jest o wiele trudniej, bo wtedy myśli się o nich nie o sobie. Pewnie usłyszysz tu opinie typu - po co wychodziłaś za mąż, gdzie miałaś oczy, widziały gały co brały..., ale nie przejmuj się tym. Tak jak powiedziałam - czasem jest tak, że o źle podjętej decyzji przekonujemy się po prostu po fakcie...
Powiem tak że naprawde ludzi poznaję się gdy się zaczyna ze sobą mieszkać. Wtedy się okazuje kto jaki jest.. "ona i on" a ile jesteście małżeństwem? ja wiem z własnego doświadczenia że ciężko jest być z kimś kto cię ciągle irytuje itp. ja miałam podobnie jak ty .. już nie miałam sił... W końcu kazałam się wyprowadzić i dopiero wtedy gdy zobaczył co może stracić to się opamiętał .. w moim przypadku szczera rozmowa pomogła... do dziś niekiedy są miedzy nami zgrzyty.. ale w którym małżeństwie tego nie ma... Gdyby nie moje uparcie na rozmowę i chęć męża na poprawę nie bylibyśmy razem mimo to że mamy wspaniałego syna.
Zadaj sobie jedno pytanie czy chcesz to dalej ciągnąć??
Jak tak to postaraj się z nim pogadać szczerze i powiedz wszystko co ci leży na sercu.
JAk będzie chciał to się poprawi a jak nie to kopnij w dupę jak najszybciej i nie miej żadnych wyrzutów...
szczęście jest najważniejsze bo mamy tylko jedno życie !!
Pozdrawiam
Znowu wątek z "wywracaniem bebechów" na druga stronę,czy te samotne baby,nie przestaną już pieprzyć "trzy po trzy" ?
Po co B... wyjął Adamowi żebro i stworzył kobietę,żeby całe życie motała,a później nie mogła odmotać i jeszcze bardziej zapętliła ?
Nigdy i nikt nie zrozumie kobiety,nawet ona sama.
Walczę z głupotą od zawsze,nawet może "udawaną"....