Zyjemy razem a nic oprócz dziecka na nie łączy.Nigdzie nie wychodzimy nie mamy wspólnych zainteresowań nawet sypiamy osobno.Mój mąż nawet na rodzinne imprezy nie chce ze mną wychodzic jego argument NIE CHCE MI SIĘ.Więc ja mam swoich znajomych i ciągle jestem sama na każdym grillu każdym spotaniu nawet na spacerze z dzieckiem.dodam że obije mamy po 30 lat i żadne rozmowy nic niedaja kończą sie jednym JESTEM ZMĘCZONY MUSIMY IŚĆ?co robić dalej jak żyć?
najlatwiej sie rozwiesc trzeba umiec sie dostosowac i isc na kompromisy robic cos dla siebie wzajemnie nie tylko brac ale i dawac
Masakra. Ja tak żyłam przez trzy lata małżeństwa. To był dla mnie koszmar, on nie widział problemu. Z dzieckiem wychodziliśmy osobno na spacery, gdy on ją zabierał ja sprzątałam, gdy ja gdzieś wychodziłam z małą on najczęściej grał. I tak mijał czas, dzień po dniu. Czasami wychodziłam sama do swoich znajomych, on czasami wyszedł do swoich. Chodziliśmy razem na święta do rodziny, czy sylwester. W drugą rocznicę ślubu on grał a ja oglądałam tv i płakałam, trzecią już spędziliśmy osobno. Pierwszą noc kiedy się wyprowadził piłam wino i świętowałam. Świętowałam spokój i przede wszystkim to że nie widziałam jego pleców przed komputerem. Szkoda mi było tylko córeczki że nie będzie miała taty na co dzień, ale tak jest lepiej. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Było ciężko ale warto.
kochanek będzie idealnym rozwiązaniem :)
Zostaw go jesteś za młoda by żyć takim życiem.
Jeśli rozmowy nie pomagają tzn że nie ma szans na poprawę. Wiem co mówię.
U mnie było identycznie (myślałam że tylko ja tak żyłam). Jak odeszłam i minęła mu złość chciał wrócić, ale nie było sensu.
Decyzja o rozwodzie to chyba jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu kobiety. Ale jeśli czujesz, że coś jest nie tak a chciałabyś żeby było inaczej to się zecyduj, bo z czasem nie będzie lepiej tylko jeszcze gorzej...
u Nas było tak samo dziecko Nas tylko łączyło, wspólne wychodzenie gdzieś razem nie miało miejsca, od roku nie jesteśmy razem, ona jest szczęśliwa dziecko tez, ja też czyli ogólnie wszyscy zadowolenie :), nie było łatwo pod każdym względem a szczególnie psychicznym
tak właśnie się dzieje jak się bierze ślub za wcześnie lub ze względu na dziecko. tragedia. a potem płacz, że nic nas nie łączy. 30 lat na karku i takie życie.......
Jak to jest że kogoś sie tak bardzo kocha świata poza nim nie widzi a potem człowiek tylko marzy żeby wyjść z domu jak najdalej od niego
według naukowców nawet najgłębsza miłość trwa tylko 7lat , mężczyzna prawie natychmiast po oswojeniu się z partnerka zaczyna rozglądać się za następna, a kobieta tak bardzo idealizuje partnera że zderzenie z rzeczywistością często ja przerasta . To są skutki karmienia dziewczynek bajkami o nieskazitelnym księciu na białym koniu . No i najważniejsze jest to,że człowiek nie jest monogamiczny ,przecietnie zakochuje sie 7 razy w życiu co kochliwsi są szybsi .Zawieramy zwiazki małżenskie wcale nie z miłości tylko przez to ze tak mamy etycznie wpojone. Nie rozrózniamy uczuc (np.,, motyle w brzuchu ,, to zwykłe napiecie seksualne mylone z uczuciem miłosci ) i oczekujemy w zwiazku zupelnie czego innego .
Można by było też wyjść razem ale jak jedna strona jest ciągle zmęczona lub nie chce albo jeszcze inny powód to jak. Mam podobne myśli i sytuację ale te rozwiązania wydają mi się takie odległe z różnych względów. Rozwód, jak dziecko to zniesie, itd. Z drugiej strony tkwić w beznadziejnej sytuacji, o której pisze założycielka wątku plus kilka innych argumentów można by dołożyć to też męczące psychicznie.
Ja mam taki problem z żoną / wiecznie zmęczona jak nie pierwszą zmianą to drugą lub czymś innym i tak w kółko . Wiele razy próbowałem podjąć rozmowy na ten temat , ale to nic nie daje . Ja również pracuję i jestem zmęczony , ale przynajmniej staram się dla naszych synów . Ten argument też do niej nie przemawia i nie widzi , że coraz mniej nas łączy .
Jakiś rok temu zrezygnowałem z walki o nią . Co prawda śpimy razem w jednym łóżku , sex może raz w miesiącu bez większych uniesień , nie kłócimy się / zresztą nigdy tego nie robiliśmy/ i tak leci . Jej to chyba pasuje , a mnie serce pęka . Zostaję w tym bagnie tylko dla dzieciaków , których nigdy nie zostawię .
musi ja posowac ktos inny i dlatego taka jest moze ktos z jej pracy???
kup jej witaminy i magnez zabierz na galerie kup jej nowy ciuch albo zrob romantyczna kolacje ,porozmawiajcie o tym bo tak naprawde to stres tak na nas wplywa ze nie mamy na nic ochoty zapros ja na randke jak za dawnych czasow powodzenia