Przez ponad ćwierć wieku, wychowywałem się, mieszkałem w blokowisku w naszym mieście. Szkoła, po szkole w domu komputer, tv lub stanie przed klatką ze znajomymi i tak co dzień. Studia w większym mieście i podobny styl życia szkoła, dom, wyjścia do galerii handlowych itp. Potem praca za śmieszne pieniądze, wyzysk przez pracodawcę jakbym był jego prywatnym murzynem z pola bawełny dostępnym przez 24h na dobę. Po powrocie z pracy tv, sklepy, komputer i tak co dzień.
Powiedziałem stop! Życie w mieście (choć w stosunku do Ostrowca to nie brzmi jakoś poważnie) to ciągła wegetacja. Ileż można? Harówka przez cały rok, by na tydzień wyjechać odpocząć? Połowa pensji na opłaty, reszta na żywność, która śmierdziała chemią na odległość. O własnym domu marzyłem i dalej mogłem pomarzyć, bo ceny "ruder" osiągały już ceny wyższe niż 100 tysięcy. Coś we mnie pękło w ubiegłym roku.... Jako, że byłem od zawsze człowiekiem, który nad decyzjami długo nie rozmyśla, postanowiłem przeprowadzić się na wieś. Kupiłem dom (pokój, kuchnia, sień), z dużym podwórkiem, stodołą drewnianą, budynkami gospodarczymi i ponad 2ha pola i lasu za mniej niż połowę ceny byle rudery w naszym mieście. Za domem był (i jest) duży stary sad jabłoni. Pod koniec lata za "spady" wziąłem więcej niż przez rok zarobiłbym w dotychczasowej pracy. Dzięki życzliwości sąsiadów mogłem za darmo powiększyć swój sad o wiśnie, śliwki, porzeczki i orzechy włoskie. Kupiłem też wiosną ziemniaki do wsadzenia i teraz korzystam z własnych zapasów ziemniaków, których wystarczy mi do wiosny, a jeszcze zostaną na sadzenie. Na wiosnę także pojawi się własny drób :) Sprzedałem też parę ładnych prostych i grubych sosen na pobliski tartak ze swojego lasu i kolejne pieniądze na utrzymanie się i spłatę pożyczonych pieniędzy na zakup "rancza" wpadły do kieszeni. Od września mieszkam już wyłącznie tutaj i nie pracuję u żadnego wyzyskiwacza. Mam swoje ziemniaki, warzywa, owoce, wędliny kupuję na zasadzie - ktoś robi ubój, bierzemy na pół i potem mamy na długo swoje, zdrowe kiełbasy i mięsa. Czy wystarcza mi na życie? Gdyby nie spłata długu za zakup - żyłbym chyba jak król :) Teraz żyję bardzo skromnie ale ŻYJĘ! Harówka jest od świtu do zmierzchu, bo pomysłów mam mnóstwo ale wiecie co? Gdy człowiek po 8 godzinach pracy lub dodatkowych nadgodzinach przychodził do domu miał tylko czas i siły obejrzeć coś głupiego w tv i iść spać. Tutaj choć fizycznie wysiłek popełniam ogromny - wieczorem jeszcze mam czas postać z sąsiadami przed domem, czy wypić piwo pod sklepem z innymi mieszkańcami wsi. Idzie zima, zobaczymy jak będzie moja pierwsza wiejska wyglądać ale plany już mam na przecinanie lasu ze zbędnych krzaków, odśnieżanie podwórka itd.
Po co to wszystko Wam piszę? Bo jestem SZCZĘŚLIWY!!! Po raz pierwszy od tylu lat codziennie budzę się naprawdę uśmiechnięty, pełen wigoru i poczucia sensu życia. Dzisiaj rano poszedłem na spacer do lasu, naciąłem sobie witek na zrobienie miotły, którą będę walczył z padającym śniegiem i rozglądając się dookoła poczułem ogarniające mnie zadowolenie. A teraz będąc u rodziców w Ostrowcu na niedzielnej wizycie pełnią tego szczęścia chcę się podzielić ze wszystkimi zrzędami z tego forum. Też tak kiedyś narzekałem i zrzędziłem, że jest szaro, smutno, ponuro i bez sensu. Jeśli ktoś z Was zastanawiał się kiedyś czy warto popełnić to co sam zrobiłem? Jeśli macie pełno samozaparcia i chęci do życia na wsi - WARTO!!!
Jestem wieśniakiem pełną gębą i czuję się z tego powodu rewelacyjnie :)
Obyś nie został takim polskim farmerem jak ten z Karkonoszy (ukryte posty ),albo nowobogacki ekolog, który wie co je (własna uprawa warzyw),a naprawdę wie,co posadził i co posiał,tylko tyle.
Wszystko u niego zgniło,lub przemarzło na krzakach,albo jeszcze jest nie wykopane, razem z ziemniakami, zostawione na zimę w "poletku doświadczalnym".
Bo chyba, jest to raczej eksperymentalna uprawa warzyw, czyli sprawdzanie, w jakim stanie będą w ziemi, po zimie na wiosnę ??
- Wieśniak - to było słowo o znaczeniu raczej ambiwalentnym , określające pochodzenie , bardziej mówiło o mentalności ,sposobie bycia itd. Znam wielu ludzi wybitnych pochodzących ze środowiska wiejskiego . Dokonałeś wyboru , który daje Ci zadowolenie , możliwość kreowania własnych osobistych zamierzeń , planów i pomysłów . Brawo! Ja zbyt późno dostrzegłem taką potrzebę zmiany , ale w pełni doceniam to czego dokonałeś , Zresztą mój syn postąpił podobnie do Ciebie i jest też człowiekiem szczęśliwym . Masz u mnie wielki szacunek . Jeszcze raz gratulując Ci , życzę zarazem by Twoje życie układało Ci się jak najlepiej !
Nie ma co - jest sukces, jest wyzwolenie od świata poza zaściankiem.
Dzisiejsza wiedza o świecie niczemu praktycznie nie służy. Człowiek wpada w jakiś kierat potrzeby ciągłego potoku informacji, których nie jest w stanie racjonalnie przetworzyć.
Zaścianek, to potęga.
Kiedyś oglądałem rosyjski film "Brat" i tam padły słowa mniej więcej:
"Miasto to jest siła. Wciąga i pożera. Trzeba mieć jaja, żeby mu się oprzeć i wyjechać"
Życie jest tylko jedno i w jakim tempie je przeżyjesz zależy tylko od Ciebie.
Gratuluję słusznej decyzji i pozdrawiam.
Gratuluję determinacji i nie daj się kretom :) Powodzenia na swoim.
Czyli rozumiem, że jak jadę na wieś do rodziny i wszyscy w koło marudzą, jak to na wsi źle, że z pola nie da się utrzymac, że trzeba miec dużo "morgów", żeby wyżyc razem z rodziną, to najzwyczajniej w świecie kłamią ;-)
Ja mam domek i tylko 0,50 ha i mam swoje warzywa, ziemniaki , owoce , przetwory na całą zimę i tak jak wieśniak wiem , że żyję. Nawet starej rudery nie zamieniłabym na komfortowe pudełko w blokowisku.
A mój sąsiad "nowobogacki ekolog" powie ci,że "Ale co to za życie" ? , jak już niejednemu powiedział,nie wstydząc się zamarzniętych, nie wykopanych na zimę warzyw. Ma inne, niż ty priorytety w życiu :-)
Kilka lat temu zrobiłem podobnie jak "wieśniak" i nie narzekam.Fakt,mam już dużo "morgów"i jakoś sobie radzę.Ludzie wszędzie narzekają,taką mamy polską tradycję.Czy na wsi jest żle?Nie, ale ludzie nie znający życia w mieście o tym nie wiedzą.
Zazdroszczę też bym tak chciała,pozdrawiam .
Wiem o czym piszesz wiesniaku, tez mieszkalem w blokowisku, od marca tego roku na wsi.Z nikim bym sie nie zamienil.
Ale fajny post! Życzę lekkiej zimy :)
Brawo wieśniaku ..zrobiłam podobnie..jesteś samotny?
Ile masz lat?
Wieśniaku jesteś samotny? jeżeli byś potrzebował wieśniaczki do pomocy , jestem chętna . Też wieśniaczka z zamiłowania.
wieśniak to jest styl bycia a nie rejon zamieszkania M....e