Ok 11,20 jakaś jaśnie pani nie zatrzymała się na stopie i wjechała centralnie w prawidłowo jadący samochód ul. Waryńskiego .Pan uderzonego samochodu po wypadku wytoczył się na ulicę i przewrócił się w strasznych bólach , a jaśnie pani w wysokich szpilkach bez żadnego stresu to obserwowała , a potem z zimną krwią zjechała na pobocze i schowała się do swojego rozbitego Hyundaia. Podziwiałem ją, wierzcie mi , schowała się jak szczur.
a co ma WYZNANIE do tego może była w szoku i po prostu się przestraszyła...?
A ta pani jest dyrektorem przedszkola 16 na pułankach
pewnie się znowu zakochała
Dla mnie zasadnicze, bo jeśli była satanistką, to spokojnie mogła patrzeć jak człowiek się męczy i nawet nie spytać jak się czuje. Co innego gdyby była naprzykład chrześcijanką...
Pani która nie zatrzymała się na stopie po stłuczce wyszła z samochodu zorientować się czy nic nikomu się nie stało po czym wsiadła do swojego samochodu i czekała na przyjazd policji. Nie tłumaczy jej winy nic ale przynajmniej nie robiła pisku i zbędnego dodatkowego zamętu, spokój jest jak najbardziej wskazany w takich sytuacjach.
Po stłuczce? To był wypadek, nie stłuczka.
Z opisu wynika, że kierowcy drugiego samochodu jednak coś się stało. W takim przypadku, gdy są poszkodowani należy pozostawić samochody w położeniu w jakim znalazły się po zdarzeniu. Może i zachowała spokój ale czy na pewno zna przepisy?
Przepisy przepisami w tym przypadku to była jej nieuwaga naszczescie nikomu nic sie nei stalo a po zdarzeniu zachowala spokoj, niech się wypowiadaja osoby ktore byly swiadkami a nie tworzycie jakies historie. Facet wysiadl z samochodu zlapal sie za bok bo pewnie powaznie mu go obtlukla po czym biegal jak oszalaly 3 panie piszczaly i lamentowaly nie wiem komu i jak miala ta Pani udzielic pomocy rozwrzeszczanym kobietom czy Panu ktory byl dwa razy wiekszy od niej i nie mial zadnych ran?
A skąd pewność, że pani, która prawdopodobnie była sprawczynią wypadku sama nie wymagała pomocy? To, ze o własnych siłach wyszła z pojazdu to jeszcze nie dowód! Pani dobrze zrobila usuwając pojazd na pobocze. Jeśliby tego nie zrobiła, w najlepszym wypadku sparalizowałaby ruch albo spowodowałaby katastrofę komunikacyjną, bo w tym miejscu zawsze jest tłoczno, a do tego warunki atmosferyczne wczoraj były fatalne. A co do jazdy w szpilkach- jaki to ma związek z wypadkiem? Przyczyną była nieostrożność, nieuwaga i wymuszenie pierszeństwa zapewne.
A w tym samym momencie był jakiś wypadek na Iłżeckiej na Pułankach, przed skrętem w ul. Armię Krajowej. Trochę deszczu i złej pogody i Policja z Pogotowiem maja co robić.
moze ona zna, Ty nie :)
pojazdy sie zostawia jesli jest ofiara smiertelna
Z tego jak jeździ jasno wynika że nie zna.
Trzeba bylo udzielić pomocy a nie stać biernie i teraz pisać na kogos kto byl w szoku. Ty byles trzexwy na umysle trzebabylo dzialac a nie gapic sie jak ciele
W uzupełnieniu Twojej słusznej wypowiedzi przytocżę art.162 Kodeksu Karnego."Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy,mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu,podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Ten przepis jak najbardziej obowiązuje uczestników wypadku ale też KAŻDEGO OBYWATELA naszego kraju będącego świadkiem wypadku lub zdarzenia utraty przytomności lub znalezienia człowieka znajdującego się bez świadomości. Tyle jest teraz monitoringów wszędzie i nigdy nie wiadomo kiedy można odpowiadać karnie za nieudzielenie pomocy.Warto zatem poznać podstawowe zasady resuscytacji nie tylko,aby ustrzec się odpowiedzialności, ale tez po to, aby mieć pewność,że jeśli wydarzy się coś złego nam lub naszym najbliższym,zawsze znajdzie się pomocna dusza.
ta pani dobrze wiedziała co robi, jest żoną byłego policjanta
Ja bym te królewnie wlepił mandat za te szpilki na nogach, jak można jezdzic w takim obuwiu. A ten poszkodowany kierowca miał poważniejsze wewnętrzne obrażenia ,bo podciągnęli to pod wypadek.