Dwa dni temu póznym wieczorem zgłosiła się młoda dziewczyna do szpitala z raną na głowie , lekarz ranę opatrzył i odesłał ją do domu .Po ok godzinie straciła przytomność .Karetka zabrała ją prosto na stół operacyjny.Otwarto jej czaszkę i usuninięto krwiaka .To jeszcze pikuś , dzisiaj odwieziono ją w ciężkim stanie do Kielc bo tam stwierdzono że nie usunięto wszystkiego z krwiaka w naszym szpitalu .Ludzie co się dzieje z tymi lekarzami , jaka znieczulica , jak nie mógł zrobić od razu tomografii głowy .Dziewczyna jest w bardzo ciężkim stanie , walczy o życie.
Gdy przyszłam do szpitala dzień po tym jak spadła mi na głowę szafka pełna naczyń i było mi bardzo słabo to usłyszałam od pana na rejestracji co przyjął moje skierowanie na tomografię: "gdyby pani coś się stało to pewnie już by pani nie żyła"... byłam w szoku jak odradzał mi zrobienie tego badania ponieważ "obciąża to organizm" i on mi odraza, chyba że na "własną odpowiedzialność"... no paranoja jakaś dopiero gdy się wyczekałam na lekarza to bez zastanowienia kazał mi wykonać badanie... na całe szczęście wszystko było w porządku ale strachu i stresu co nie miara... A to czego się tam nasłuchałam i naoglądałam przez godziny wyczekiwania na wynik badania to przechodzi ludzkie pojęcie!