Wczoraj z przechowalni w Ćmielowie zabrałyśmy z koleżanką konającego, malutkiego, 7-kilogramowego pieska staruszka, którego gmina ćmielów zabrała z ulicy gdzie leżał nie ruszając się. Kiedy dowiedziałyśmy się, że piesek planowany jest do zabrania do schroniska gdzie na pewno zostałby uśpiony ze względu na wiek i stan w jakim się znajdował natychmiast pojechałyśmy po niego. pies leżał na betonie w kojcu wydając z siebie okrutne jęki jakby konał. Szybko owinęłyśmy go w koc i przywiozłyśmy go do Ostrowca do weterynarza. Piesek był masakrycznie wyziębiony niecałe 34 stopnie Celsjusza temp. ciała. Dostał kroplówki i zastrzyki, ponieważ od wielu dni nie jadł. Musiał zostać w inkubatorze na całą noc aby ogrzać ciało. dzisiaj zostanie odebrany z gabinetu weterynaryjnego przy ul. Kuźnia. Jeżeli przeżyje będzie leczony oraz szukamy mu domu tymczasowego lub stałego. Jeśli takiego nie znajdziemy będziemy szukac miejsca dla niego w fundacjach , które zajmują się chorymi, starymi zwierzaczkami. zwracam się z prośbą o pomoc w odnalezieniu właściciela psiaka bo być może wyszedł z domu i się zgubił. Psina na pewno pochodzi z Ćmielowa ponieważ nie byłby w stanie daleko przejść. zwracam się z prośbą o dołożenie się finansowe do leczenia i dalej do zakupu specjalistycznych karm dla psiaka. Ostatnio dawałam posta na forum odnośnie psiaka , którego znalazłam staruszka z rakiem jądra i wówczas były osoby, które zadeklarowały dołożenie sie do leczeni8a biedaka to może znajdą się i takie, które zechcą w jakikolwiek sposób pomóc temu. Zaraz wstawię linka z olx z jego ogłoszeniem
https://www.olx.pl/oferta/7-kilowy-rudy-staruszek-z-cmielowa-CID103-IDjx22n.html
Wiadomość z ostatniej chwili: piesek ma zapalenie płuc. Jest w bardzo ciężkim stanie i dzisiejsza doba jest decydująca. Wieczorem weterynarz podejmie decyzję czy psiak wyjdzie z tego czy nie. To, że jest staruszkiem nie przekreśla jego szans na dom, w którym spędzi resztki swojego życia jednak najważniejsze jest aby jego stan się polepszył.
Biedak, ja sie doloze, moze jakos z tego wyjdzie..
Ja też dam kasę, jak mam to zrobić? Mogę jutro pójść do weterynarza na Kuźni i za coś zapłacić?
Biedactwo :( mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Tam są dobrzy lekarze, mocno wierzę w to, że się uda i piesek wróci do zdrowia. A jeśli będzie organizowana zbiórka na jego leczenie, to napiszcie gdzie, co i jak, myślę, że nawet "głupie" 10 czy 20zł to jakaś pomoc będzie prawda?
Niestety okazało się, że stan psiaka był tak zły (biegunka krwią, wymioty krwią) że nie było szans na jego uratowanie. Piesek nie żyje. Ja mogę zwrócić się jedynie o pomoc państwa w kolejnych takich przypadkach (oby ich nie było). Piesek zmarł w ramionach koleżanek z OSPZ Animals. takie przypadki mamy niestety i chciałybyśmy pomagać tym biedakom chociaż czasami niestety tak jak w tym przypadku po prostu nie mogłyśmy już nic więcej zrobić.
:'( przykro mi a miałam nadzieję, że się uda... biedactwo..ehh
Co za ludziska nikt nie go nie szukal nikt sie nie martwil ze to biedactwo mu zaginelo ,serce mi peka z zalu dziekuje Wam kochane panie za serce i oddanie w ostatnich tchnieniach tego psiaczka ,dziekuje takze weterynrzom za pomoc w leczeniu zwierzaczka i szukania ratunku dla niego .:(
Szkoda, taki poczciwy pyszczek.
Choć w ostatnich chwilach życia miał ciepło i był przy nim dobry człowiek.
Zbliżają się silne mrozy. Miejmy na uwadze bezdomne zwierzęta. Jeśli zauważymy starajmy się im pomóc, może choć na te 2 -3 noce kiedy temperatura spadnie do -20C wpuścić do klatki, dać ciepłe jedzenie, albo choć jakiś karton i do środka ciepły koc lub starą kołdrę gdzieś pod balkonem. Jeśli człowiek ma wyobraźnie i trochę serca naprawdę można pomóc. W przeciwnym razie zamarzną.
Ogromne podziękowania za takie podejście do zwierząt. Jestem z wami, pomogę , jeżeli będzie potrzeba. W każdy możliwy sposób.
Tez znalazłam u siebie takiego pieska :( Nie miałam płotu i dzięki temu nie zamarzł w bólu :(( Leżał na wycieraczce. Musiałam wniesc go do domu bo nawet nie chodził. Kiedy się zagrzal pojechałam do weterynarza. Powiedział, ze jego wiek i stan (poważna choroba) nie dają mu szans i nie ma sensu męczyć go zabiegami :( Próbowałam jeszcze gdzie indziej, ale usg potwierdziło, ze nie ma dla niego nadzieji :(( Ktoś kto go wyrzucił musiał to wszystko wiedzieć i tak chciał pozbyć się problemu... niestety nikt się po niego nie zgłosił a on co raz więcej wymiotował. Płakałam jak bóbr nad nie swoim psem...
Gość 19:29 ja też płaczę czasem nad krzywdą obcych mi psów. Ludzie sobie poradzą a te zwierzaki są od nas zależne i przykre jest to, że ludzie tego nie pojmują. Żal mi tych zwierząt. Masz kobieto dobre serce, nich los przyniesie Ci same dobre chwile.
Bardzo dużo jest bezdomnych psiaków i kto ma serce to będzie pomagał.