Wczoraj zmarła moja była nauczycielka języka polskiego,pani Helena Wieczorek. Nieodzalowany pedagog,wybitna polonistka i patriotką. Krzewicielka wiedzy i żywego słowa, która uczyła mnie SP nr2 w latach 70 tych ubiegłego wieku.Przez nas uczniów nazywana zdrobniale i z sympatią po prostu "Zonia".Okres gdy otwierała przed nami najbardziej nieodkryte zakamarki polszczyzny przypadał na lata wielkich sukcesów literatury polskiej (jej ulubiony twórca Czesław Miłosz zostaje Laureatem Nagrody Nobla).Któż z nas nie pamięta niezliczonych prób do akademii, które uwielbiała.Pogrzeb jutro 13.30 w kolegiacie SW.Michala.Czesć jej pamięci.Zegnaj Zoniu!!!
Ktoś powiedział, że naprawdę dorosły stajesz się wtedy gdy zaczynają odchodzić twoi nauczyciele,,
Powiedzenie, które zacytowałeś dotyczy akurat rodziców, ale niech będzie. Nie chcę Ci psuć scenariusza.
Pamiętamy dawna 8c rocznik 1981
A czy żyje mąż Pani Heleny, był nauczycielem w Chreptowiczu?
juz okolo 5 lat jak zarl tadziu.
Profesor Tadeusz Wieczorek nie zyje juz.Tez byl wspanialym nauczycielem fizyki,Czlowiekiem.Nigdy fizyki nie lubilam,ale lekcje z Profesorem byly ciekawe.
Zazdroszczę Wam trochę że spotkaliście nauczyciela którego warto wspominać.
Z tzw "starej daty" byli dobrzy nauczyciele o których warto pamiętać,współczesne edukatorki to biznes-women,pchający się do darmowej kariery. Dać im dużo wolnego ,dużo kasy i najchętniej pchają sie do polityki bo tam darmowa sława i kasa.Wyszczekane za bardzo ale na mównicy politycznej potrafi pieprzyć farmazony godzinami o wszystkim i o niczym.
Śmieszne mam wspomnienia jak jadła kanapkę łyżką oraz jak jej dokuczali uczniowie pluli na nią oraz butem ktoś rzucił w jej plecy..
Zonia była sama w sobie niepowtarzalna.Mieszkala wspólnie z mężem w Chreptowiczu.Nie lubiłem polskiego ale lekcje były o wiele przyjemniejsze niż później te w Broniewskim z Eleonorą.
Janeczek a jak ta pani wyglądała? Kilka lat wstecz, jak byłam po operacji, pewna starsza pani mieszkająca w Chreptowicziu poprosiła mnie o wniesienie walizki na górę pod drzwi. Zgodziłam się, bo myślałam, że ta walizka nie będzie taka ciężka (nie wolno mi było dźwigać). Teraz tak po Twoim wpisie przypomniała mi się ta sytuacja...
Takie trochę rozcapierzone włosy i lekko chrypliwy głos.W Chreptowiczu mieszkala na piętrze
Janeczek tak, to ta, specyficzna pani, pamiętam jak mi się przyglądała. Potem czasem widywałam ją na mieście jak ciągnęła za sobą „wózeczek” zakupowy na kółkach. Ostatnimi czasy niestety nie spotykałam jej już. Nie wiedziałam, że to nauczycielka ale będę ją pamiętać z tego jednego „spotkania”. Niech spoczywa w pokoju.
Profesor miał ksywkę Kuń. Był bardzo lubiany ;)
Zmarła też dosyć młoda nauczycielka nauczania początkowego ze szkoły podstawowej nr 5 a kilka miesięcy ,chyba ze trzy zmarła bardzo młoda nauczycielka z sąsiadującego ze szkołą na Ogrodach prywatnego przedszkola. Szkoda ich wszystkich,starsi swoje przeżyli a ci młodzi. Wieczne odpoczywanie za wszystkich.
Chodziła sama po zakupy, a zima nie sprzyja starszym osobom. Pomyślcie o osobach, którym potrzebna jest teraz pomoc.
Niech jej ziemia lekką będzie. RIP