Byłem świadkiem rozmowy młodej pary w jednym z marketów ostrowieckich.Szok.Rozmowa przebiegała w stylu:-widzisz kochanie na ile nas stać,a ty nie chciałeś wyjechać.Kupimy sobie więcej i zabierzemy ze sobą,po co tam wydawać pieniądze,ależ ci ludzie śmierdzą,oni się nie myją czy jak,co myslisz kochanie o tych brudasach?ITP.ITD.Z ciekawości postanowiłem ich szpiegować .Objuczeni siatami z konserwami,na parkingu wsiiedli do busa z żółtymi tablicami rejestracyjnymi i znaczkiem GB.Szkoda ,że nie widziałem dłoni tej lejdi,ale pewnie zniszczone od detergentów ułatwiających sprzątanie angielskich brudów.
trzeba było jej zrobić zdjęcie
Para angielska rozmawiała o tym co jest prawdziwe i co w tym dziwnego...no i podsluchiwac też nie jest kulturalne.
To nie było podsłuchiwanie.Nie jest chyba normalnym,że rozmawiającą parę było słychać prze regał z towarem.A co jeszcze,to lejdi zaciągała tym angielskim ummm,emmm przed każdym prawie słowem.Dlatego zwróciłem na nich uwagę.Żałość tylko ściska,że zapomina się języka ojczystego po paru miesiącach pobytu za ,,gramanicą".P.S.Taki bus ,to kosztuje ze dwie tygodniówki pracy.Zachowywali się jakby wsiadali do asto martin,minimum db9.
Poprzebywaj w obcojęzycznym środowisku jakiś czas i wtedy pogadamy. Kiedy biegle mówisz i myślisz w obcym języku, to naturalne jest, że mózg się 'przestawia'. Np. mi nieraz pewne słowa przychodzą do głowy w języku, w którym ich częściej używam i to nie jest specjalnie, ani dla szpanu. Wręcz mi to przeszkadza, bo wiem, jak ludzie to odbierają i mam okresy (szczególnie takie 'przejściowe' pomiędzy używaniem jednego języka a drugiego), że ciągle muszę się kontrolować, żeby nie wygłaszać jakichś dziwnych dwujęzycznych zdań i żeby w ogóle się odezwać w tym języku, co trzeba.
znam polaków co mieszkają w kanadzie hiszpani po 20 lat i niezapomniały języka polskiego nic im się nie myli dziwne jest to jak niektórzy ludzie po miesiącu przebywania za granicą zapominają języka w gębie
Dziwne to jest, że sam masz problem ze znajomością języka polskiego, a oceniasz czy inni go znają...
Fajnie to określiles - mózg się przestawia :)
O ile w ogóle jest ten mózg
Tylko, że ludzie naprawdę potrafią śmierdzieć;) i w tej rozmowie nie widzę nic a nic dziwnego, bo to prawda, że zarabiając w Wielkiej Brytanii a kupując w Polsce można sobie na więcej pozwolić. Czemu też pewnych rzeczy nie kupić na zapas, a zaoszczędzonych pieniędzy nie wydać na co innego, szczególnie jeśli będą wracać swoim autem i to busem?:)
Chyba czas kupić maść na ból czterech liter.
A tyle ich radości co sobie pogadali w markecie bo za ileś godzin przekroczą granicę GB i powrót do szarej rzeczywistości.Niech tam sobie udają angoli w naszym kraju,mnie to nie przeszkadza bo to świadczy o tych ludziach.Należy ich zrozumieć bo zapewne tu klepali biedę ,nie starczało od wypłaty do wypłaty i stąd nieokiełznana radość i pycha.To biedni ludzie zapewne,kiedyś być może zrozumieją
błędy w swym zachowaniu.Inne powiedzenie mówi że kto chamem się urodził to panem nie umrze.Gdzie tu prawda ?
Nie jesteś wcale lepszy tym wypowiedzią od nich. Właśnie dałeś tego przykład.
"Para angielska"??? z wypowiedzi wyraźnie wynika że to byli Polacy, więc para polska. To że ktoś mieszka 3 miesiące czy 3 lata w Anglii, jeszcze nie oznacza, że stał się Anglikiem.
panience sie uczyć tu nie chciało ,na siłę ukończyła zaocznie liceum ,pojechała do Anglii zarabiać w fabryce fizycznie i wielka pani
kompleks niższości siedzi w tych anglikach zarobili kilka funtów i glowa odjechała zaraz wróca na farme po 12 hours
Śmieszą mnie tacy ludzie tam pracują tu przyejżdzają udaja wielkich Panów a potem kupują co się da bo tu taniej ha ha po co wogóle tu przyjezdzaja skoro taki tam dobrobyt ?
Mało tego większość tych "polskich angoli"kasę pożycza od znajomych żeby do Polski przyjechać i tu opowiadają jak im się cudownie żyje. Szok
W Anglii Polak jest bardziej angielski niż Anglicy ...