Zaczne od tego że moje malozenstwo rozpadło się po 15 latach z powodu choroby alkoholowej męza .długo byłam sama ,poniewaz bałam sie zwiazku. Niedawno poznałam faceta .Bardzo ostroznie ,powoli ale sie zaangazowalam . Wszystko było ok ,do czasu kiedy zwolnili mnie z pracy i wiadomo nie mialam pieniędzy . On pracuje i nie potrzebuje pomocy . A ja jestem zmuszona wyjechac z kraju żeby zarobic na zycie. Gdyby nie rodzina nie miała bym na czynsz . Czy jak wrócę powinnam jeszcze z nim być ? mnie nie zalezy na pieniadzach (jego) do tej pory dobrze mi sie wiodlo . Czy ktos miał podobny przypadek Jak powinnam ocenic mojego "PRZYJACIELA"
Słowa facet używają przeważnie d....i panienki uliczne podobnego pokroju.
Proszę cię o nie używanie takich określeń na forum,a w ogóle co to za wątek dziecko,idź odrobić lekcje na jutro,albo babciu weź leki i nie zapomnij popić je Geriavitem przed pójściem spać.
a moze zapytaj go co o tym sadzi bo moze bedzie chcial zebyscie razem zamieszkali i cos razem wykombinowac :) czasem prosta rozmowa jest zaskakujaco dobrym rozwiazaniem
No tak, kobiety... myślą, że od życia im się wszystko należy i każdy facet musi ją utrzymywać, ciekawe czy ty byś mu pomogła... oczywiście napiszesz, że bez namysłu! Może on po prostu myśli, że się z nim spotykasz tylko dlatego żeby cię sponsorował? Przecież tak to wygląda.
Nie wiem, czy ja źle czytam, czy Wy to źle odbieracie. Kobieta pisze o tym, że musi wyjechać za granicę, by się utrzymać. Taki wyjazd dla wielu młodych osób to po prostu fajna przygoda i możliwość na poszerzenie horyzontów przy jednoczesnym zarobieniu dużo lepszych pieniędzy niż tu w Polsce, ale jak się domyślam, autorka nie ma lat 20stu czy 30stu ale troszkę więcej i taki wyjazd to już może być trochę większe i bardziej stresujące wydarzenie. Nie wyczytałam tutaj oczekiwania na to, że jej nowy partner będzie ją sponsorował, a jedynie jej podejżenia, że nic dla partnera nie znaczy, skoro spokojnie podchodzi do wizji jej wyjazdu ( a nie ukrywajmy - wszyscy wiemy, że takie wyjazdy w bardzo dużym odsetku kończą się rozpadami związków)
Czytam w poście, że Pani była ostrożna, zanim się zaangażowała. Dla mnie oznacza to, że nie jest to związek, który trwa miesiąc, czy dwa i śmiem twierdzić, że stanowi on dla tych dwojga już coś poważniejszego. Pani nie wie co ma robić, bo jeśli partner nie walczy o to, by została tutaj z nim w Polsce (czy to coś nienormalnego, że w złych chwilach pomaga się bliskim?) to może nie wie, czy jemu na niej w ogóle zależy, czy było mu wygodnie kogoś mieć.
Ja widzę to w ten sposób. Jeśli dwoje ludzi chce być razem, a jedno może drugiemu pomóc przez jakiś czas, to nie jest zbrodnia. Jeśli natomiast chęci pomocy nie ma i nie ma też walki o to, by znaleźć inne rozwiązanie niż wyjazd partnerki za granicę, to nie dziwię się, że Pani ma dylematy... i nie chodzi tu o dylematy jak mniemam natury finansowej. Myślę, że kobieta ta odkrywa powoli, że ktoś na kogo powinna móc liczyć w trudnych chwilach, wcale nie jest podporą.