Jesli sytuacja nie wymaga wyjścia, to siedzę w domku.Jest w nim cieplutko +26, takze nie muszę sie rozgrzewać. Zresztą wychodzę tylko do samochodu i z samochodu, takze nie zdążę zmarznąć.
ja wychodzę tylko do roboty i do karmnika z ziarenkami dla ptaków, niestety dzisiaj przyleciał jakiś drapieżny ptak, z wyglądu jakby krogulec
Gorrąca herbata,a na zewnątrz trzeba ubierać się na ziemniaka teraz, a nie żeby wyglądać modnie ;)
Jak ktoś załozy ubranie tak grube ze jest okrągły to kojarzy się z ziemniakiem. Cieplym ziemniakiem ☺
Ciepły pled, wełniane skarpety i puszysty golf, grzaniec, kominek, dobra książka podnosząca ciśnienie...
Przecież nie jest aż tak zimno,jak słyszę w telewizji"arktyczne mrozy" to mi sie śmiać chce,jeszcze parę lat wstecz bylo w okolicach -30 i nikt nie panikował. Na przełomie lat 80/90 jak jeździłem na ferie na wieś to sniegu bylo tyle ze sie rano oknem wychodziło bo dzwi zawiane,30°c to trzymało 2 tygodnie i się normalnie funkcjonowało,a dziś -5 i "arktyczne mrozy"
Ciut więcej jest niż -5. Ja też tej paniki nie rozumiem, ale ludzie są różni. Mam dwie córki i starsza się ubiera bardzo ciepło i w pokoju musi mieć 23st, być może z powodu tarczycy. Młodsza nie chorowała nigdy a i bez czapki się Ją przyłapie, kaloryfera nie odkręci bo Jej zawsze ciepło. Ja rozumiem, że luty, marzec daje popalić, ale bez dramatu.