no z krwawieniem z dróg rodnych do kielc lub konskich na ginekologie, prosze bardzo, docenia jak straca, zawsze tak jest aj polaczkowatosc ale w ostrowcu jest ona wybitnie silna
Szpital "prywatny" to tylko kwestia wlasnosciowa - wiekszosc prywatnych i tak funkcjonuje tylko dzieki kontraktom z NFZetem.
pismenie, taka ale zaden prywaciaż nie pzowoli sobie na geneowanie dlugow, MA KONTRAKT, WYKORZYSTA GO I KONIEC NIE PRZYJMUJE wiecej, tak niestety bedzie.
Byc moze gdy dotyczy to innych dziedzin, z porodowkami raczej nie ma problemow.
Pracowałam w szpitalu i Nfz płaci nadwykonia, zazwyczaj nie od razu ale płaci, więc z tymi kontraktami to jest często wymówka, owszem jeśli ktoś może poczekać to przenosi się na następny rok, ale jeśli jest świadczenie ratujące życie to trzeba to zrobić od razu i nie patrzy się na kontrakt. I pismen dobrze napisał, akurat porodówek jest najwięcej prywatnych bo to największy zarobek.
Aniu, pracowalaś w szpitalu który należal do prywatnego podmiotu, tak? i menadzer tego podiotu pozwolil by szpital przynosil straty? nie wierze, nikt sobie na to nie pozwoli bo poprostu zbankrutuje, to firma jak kazda inna
Nie pracowałam w szpitalu uniwersyteckim w Krakowie i jak najbardziej podmiot przynosił straty, ale wcale nie przez nadwykonania tylko przez idiotyczne zarządzanie, ale nie będę się o tym rozpisywać bo temat rzeka. Straty były głownie za kary do nfz, a kar można by spokojnie uniknąć, gdyby lekarze trzymali się jakiegoś planu pracy.
Mówimy w tej chwili o porodówkach, a najwięcej jest szpitali położniczych sprywatyzowanych, temat łatwy i przyjemny i dla menadżera, poród siłami natury ni kosztuje specjalnie prawda? Za cesarkę płaci się więcej, a gdy pojawią się komplikacje i urodzi się wcześniak to wzywa się karetkę neonatologiczna i odsyła do specjalistycznego szpitala.
Aniu ty nie porownuj szpitali uniwersyteckich z powiatowymi,róznica w kontraktach to niebo a ziemia, szpitale uniwersyteckie sa finansowanez budzetu wojewodztwa, uczelni,zagraniczne i ministerialne granty naukowe, i mają kontrakt z nfz natomiast nasz ma tylko kontrakt z nfz i marną pomoc z powiatu. jejq aleś Aniu palnęla z tm uniwersyteckim...Poza tym nasz szpital co roku odkilku lat ma obcinany kontrakt(obetna tez na 2012) a liczba pacjentow utrzymuje sie na stalym poziomie-ok 20.000 rocznie i drozeja leki, swiatlo,woda, zywnosc, gaz..kazdy oddzial manadwykonania, niektóre ponad 1.5 mln! gdybysmy mysleli ekonomicznie leczenie zakonczylo by sie w chwili wyczerpania kontraktu, czyli na niektorych oddzialach-chir,ortop, oiom juz w kwietniu!!! Jesli prywatny inwestor nie wynegocjuje wyzszego kontraktu, wystarczajacego do konca roku to po prostu ponad limit nie przyjmie,bedzie robil tylko to co nielimitowane -porody,koronorografie-bo to sie oplaca po prostu
A wiesz dlaczego droga Anno, pewnie pielegniarko, udająca ekspertke? bo procedury ginekologiczne tzn porody sa NIELIMITOWANE tzn tyle ile bedzie za tyle zaplaca! podobnie jka koronorografie- a myslisz ze skad takie parcie na oddziały kardiologii inwazyjnej? biznes.
Widzisz wiaad akurat to wiem i spudłowałeś z tą pielęgniarką :)
Co nie zmienia faktu, że koszt porodu naturalnego jest w zasadzie dla szpitala żaden, bo to kobieta odwala całą robotę. A zysk jest czysty.
no tak a u nas co zarobi ZOL, dializy,porodówka i dzie na leczenie paliatywne,pijaków albo starowinek na internach z 10 chorobami, a ze spoleczenstwo sie starzeje nie bedzie lepiej.
Szpital uniwersytecki owszem jest finansowany z różnych źródeł, ale granty naukowe nie idą na leczenie tylko kształcenie kadry medycznej. A na stricte leczenie idzie kontrakt nfz, który również był z roku na rok obcinany (teraz nie wiem). I oczywiście, ze nie ma porównania między szpitalem powiatowym a choćby wojewódzkim a co dopiero uniwersyteckim. Było pytanie gdzie pracowałam to napisałam. Wątek jest o porodówkach znam kilka prywatnych szpitali, które zajmują się tylko tym i im się to opłaca.
O ile się nie mylę w temacie chodziło o oddział położniczy a w większość odpowiedzi odbiega od tematu.
A kto tak traktuje pacjentów?
Ja parę razy miałam "przyjemność" jechać z dzieckiem na izbę przyjęć w nocy...Koszmar. Nie jestem rozhisteryzowaną, nadpobudiwą mamusią ale poiwem wam, że kiedy przyszło mi z dzieckiem z wysoką temperaturą, wymiotami i biegunką czekac w tym pokoju pacjenta obok pediatrii na lekarkę dostałam i ja gorączki. Pani ordynator pediatrii tak traktuje ludzi, jakby łaskę robiła, że wogóle tam pracuje. Na badanie krwi trzeba z dzieckiem na rękach iść na drugi koniec pawilonu, czekac aż zrobią i nieść im z powrotem. Masakra. Jak to opowiadam koleżankom, które mieszkają w Krakowie czy w Warszawie to aż im skóra cierpnie. Łaskę robią, są niemiłe, chamskie czasami w stosunku do pacjentów! I nikt mi nie powie że nie! Z własnego doświadczenia wiem, że nie zostawiłabym nigdy dziecka na tym oddziale nawet na minutę sama z nimi. Wystarczy pod drzwiami posłuchać co tam się dzieje. W cywilizowanym świecie takie rzeczy są niedopuszczalne!
miałam identyczne przejścia z pobieraniem krwi u dziecka.Przywiozłam ledwo przytomne niemowle,Sama byłam w szoku bo nie wiedziałąm wogóle czy jeszcze żyje a te suki kazały iść najpierw na badanie i nawet nie zbadały mi maleństwa.MOże to straszne co powiem ale jakby mi dziecko w tym momencie zmarło to bym się dowiedziała otym dopiero przy pobieraniu krwi przy pielęgniarce ogólnej bo wielkie specjalistki nawet nie wstały do nas ze swoich krzesełek.Aż mi się beczeć chce jak sobie to przypomne.
Czy chodzi o ta panią , której imię zaczyna się na L.? Bo jesli tak, to ja miałam do czynienia z tą osoba, jak z moim niemowlaczkiem wylądowaliśmy rano na izbie pzyjęć, tez z łaską nas przyjmowała, chłodna kobieta. Ja się spotkałam z tym, że jak zakładają wenflon maluszkowi to go zabierają do pokoju innego. Strasznie nasz płakała i wogóle do tej pory też się tak boi okrutnie lekarzy, że zwykłego badania (osłuchanie i zajrzenie do gardła) nie da przeprowadzić . Jest niestety histeria. Dziecko choć maleńkie dobrze wie co się dzieje, kiedy po niego idą pielęgniarki. Jak leżeliśmy w Kielcach to miała 3 miesiące i już na sam ich widok płakała i była poddenerwowana i chciała na rączki. Oby być zdrowym i nie chorować.