raz zdradziła, będzie zdadzać, no błagam was, nie oszukujmy się.przez chwile bedzie dobrzze ale przy nastepnym najmniejszym ,,kryzysie" znów skoczy w bok, taką ma naturę, lubi po prostu dawać i nic nie poradzisz.przykre stary też to przerabiałem.wygnałem ją z mojego życia teraz mm inną, już3 lata i jest super.pozdrawiam, 3maj się i nie radzę alkoholu,pomału zapomnisz.
A Ty ja znasz osobiście że tyle o niej wiesz? A może mąż ja olewał, nie interesował się, czuła się samotna i wtedy pojawił się ktoś kto powiedział że jest piękna, cudowna, najwspanialsza na świecie... Dbajcie o swoje kobiety to nawet nie spojrzą w bok...
a może publicznie inicjały tej co cudzych mężów tyka
12.57 - jak bedzie taki wątek to się poda, czytaj ze zrozumieniem to na co chcesz odpowiedziec
Kochaniutki inicjały mało wnoszą .
Czytam tak te wszystkie wypowiedzi i nasuwa mi się kilka wniosków.
Po pierwsze ktoś pisał, żeby dać dane tego, z którym zdradziła. Po co bić kogoś z kim zdradziła Twoja żona, to tak samo jakbyś się z kimś pobił o kawałek Twoich odchodów.
Po drugie. Ktoś pisze o wybaczeniu itp. Ona zrobiła to świadomie, wiedziała co robi, na co się decyduje i że zdradza, więc co tu wybaczać? Tym bardziej, że była w związku małżeńskim z Tobą, więc biorąc ślub też była świadoma, że wiąże się z Tobą. Wniosek jest jeden. Dla mnie taka kobieta to bezwartościowy kawałek materiału do czyszczenia butów.
Po trzecie. Nie obwiniaj siebie za to co się stało. Piszesz, że nadal ją kochasz. Moim zdaniem standardowy syndrom misia tutaj jest przyczyną, czyli byłeś dobry dla niej, za dobry. Byłeś na każde zawołanie, wszystko konsultowałeś z nią, nawet jak chciałeś postawić na swoim, to po kłótni z miłości zmieniałeś zdanie, tak by pokazać jej, że jest dla Ciebie najważniejsza. Stałeś się dla niej nieatrakcyjnym i przewidywalnym facetem, który w jej oczach nawet przy jej przewinieniach i tak będzie jej, więc nie miała nic do stracenia, by zaryzykować.
Moje zdanie jest takie, że jak najszybciej bym ją zostawił, pokazał przede wszystkim samemu sobie, że ma się jakąś wartość, wyzerował wszystkie kontakty z nią (wiem, że to trudne i w chwilach rozpaczy możesz za wszelką cenę próbować powrotu). Nie jesteś jedyny, który przez to przechodził ale ból z czasem mija, a doświadczenia wzmacniają i uczysz się na błędach. Jeśli z nią zostaniesz, prędzej czy później będziesz tego żałował, bo staniesz się dla niej już całkiem uzależnionym od niej przedmiotem niskiej wartości.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości
FTM bardzo dobrze napisałeś. Jak czytam , że wybacz jej, że żałuje, że nadal chce być z Tobą, a jak pie***yła z innym to co nadal chciała być z Tobą? . Jeśli źle się układa - rozmawiamy, próbujemy ratować małżeństwo - jeśli pomimo tego, nie udaje się, wtedy potrzebna decyzja rozejścia się i ułożenia sobie życia z kimś innym i sypiania z kimkolwiek, jeśli jest ktoś sam jego sprawa z kim , gdzie. Ale mówienie , że to było chwilowe i teraz żałuje śmieszne. Wiedziała co robi i jak to może się skończyć...
nie podejmuj pochopnych decyzji,ochłoń, wszystko sobie dobrze przemyśl daj sobie dużo czasu, spróbuj zrozumieć to nie koniec świata. Mam drugą żonę i wiem co mówię na podstawie własnych błędów.
FTM masz całkowitą rację. Zdradzający , obojętnie czy to kobieta czy mężczyzna to materiał do wycierania obuwia.Zdrada to najgorsze przewinienie i nie powinno zostać wybaczone. Wybaczy , konsekwencji nie będzie , zrobi to ponownie na bank
Choć ja nigdy nie zostałam zdradzona, uważam, że nie wybaczyłabym zdrady, straciłabym zaufanie do drugiej osoby.
Jedną rzeczą jest wybaczenie, drugą rzeczą jest zapomnienie. Często zdrada jest wybaczona, ale nie zapomniana. Zadra potrafi tkwić do końca życia. Pozostaje nadwątlone zaufanie. Zdarza się, że osoba zdradzona podświadomie nawet sprawdza drugą osobę. Boi się, że ta osoba ją znowu skrzywdzi. Ma przecież prawo twierdzić, że jeżeli jej partner/ka zdradził/a ją raz, to może to zrobić następny raz Nie znam osobiście żadnego związku, który po zdradzie pozostałby taki sam. Z reguły takie związki istnieją nadal, ale jest w nich mnóstwo niedopowiedzeń i brak zaufania. Zaufanie jest jedną z najważniejszych cech charakteryzujących szczęśliwy związek, a jego brak ma ogromną, niszczycielską siłę.
Ja NIE wybaczyłam i nie żałuję, bo tamtą też zdradził. I dobrze.:):):)
Gdy byłam młodsza zawsze mówiłam - kopa w tyłek i koniec. Jednak z biegiem lat, obserwując ludzi, słuchając czasem zwierzeń , już tego nigdy nie powiem. Sama nigdy bym nie zdradziła, ale nie jedna osoba tak mówiła. Nic nie tłumaczy zdradzającą osobę, ale nie można mówić, że jak raz to zrobiła to zrobi. To jest totalna bzdura. Często jest tak, że ta osoba sama sobie nie może wybaczyć tego co zrobiła. Znam małżeństwa, które mimo zdrady(jeden incydent) jak gdyby odnalazły się na nowo. Są świetnymi parami. Najgorsza rzecz, to wrzucać wszystkich do jednego wora. Oczywiście zdrada nigdy nie powinna mieć miejsca, ale jeden błąd nie powinien przekreślać wszystkiego. Co innego romans, permanentne zdradzanie i prośba o wybaczenie.
jeżeli to jednorazowa wpadka ,zrozumie błąd , przyzna sie , załuje to można spróbować ratować związek, choć juz uraz zostanie, ale jezeli to trwało jakiś czas to wytłumaczenia żadnego nie ma , przebaczenia tez
Żyje w małżeństwie 38 lat przez 21 lat męża miałam tyko na papierze dwoje dzieci i sama bo tu nie miałam nikogo .Chodziłam do pracy wychowywałam dzieci . Mąż bywał w domu oddawał wypłatę i na tym się kończyło nigdy nie wiedziałam czy przyjdzie i w jakim stanie nie interesował się domem ,dziećmi.za powierniczkę swoją miałam jedynie teściową był dobrą kobietą zawsze mi pomagała,nie myślcie sobie ,ze finansowo ale dobrym słowem .Po21 dojrzałam chyba ,miałam dość .Pod namową osób trzecich i mojej powierniczki teściowej ,która zawsze twierdziła ,że mój mąż ma kogoś zdecydowałam się na romansik w pracy namówiłam kogoś dużo starszego żeby mi pomógł .Zgodził się nie była to żadna zdrada ,pewnego razu jak mój mąż był w domu zapukał i powiedział kocham ją i wyszedł .Od tamtego czasu mój mąż jest dobrym mężem kochającym ojcem.Ale cóż za pużno na miłość , jest spokój w domu teraz .Dzieci wyfrunęły wykształciły się mają pozycję, i co tatuś powie może nie powie lecz pomyśli przecie to nie jego zasługa .A straconych lat nikt nie wróci i dalej żyjemy obok siebie lecz w spokoju.Dlatego nie osądzałam bym nikogo .Może jak miałabym rodzinę blisko inaczej potoczyły by się moje losy i moich dzieci,najważniejsze ,że wychowałam sama i dopilnowałam.Widocznie tak miało być.
do Pani z godz. 00:14
Bardzo wzruszyły mnie Twoje słowa, bo przywołały mi w pamięci podobne chwile z mojego życia. Ja także poznałam ból zdrady i także pewien mężczyzna powiedział mojemu mężowi, że mnie kocha... Z tym, że mnie zabrał od niego i już we dwoje organizowaliśmy swoje życie z dziećmi. Zaufałam i nigdy się nie zawiodłam. Miałam i mam piękne, ciekawe życie w miłości, dostatku, wzajemnym szacunku i zgodzie. Dobrze jest w życiu trafić na mądrego człowieka :)
Pozdrawiam i życzę dużo radości i satysfakcji z bardzo dobrze wypełnionego obowiązku rodzicielskiego.
Tennessee a Ty widzę jesteś największą znawczynią cudzego życia i wiesz kto jest teoretykiem, a kto praktykiem, bo znasz każdego z piszących na tym forum. To się nazywa hipokryzja.
Ja akurat znam to z doświadczenia i co by się nie działo to nie warto zadawać się z kimś takim. Przez pierwszy rok po rozstaniu z moją ex jakby do mnie wróciła to bym na kolanach do Częstochowy szedł, bo tak załamany byłem. Z perspektywy czasu cieszę się, że tak się stało, bo dzięki temu lepiej mogłem poznać kobiety, nabrać doświadczenia, a przede wszystkim poznać bardziej wartościowe kobiety niż zdradzające swoich facetów popłuczyny po nazwie kobieta. Więc wypraszam sobie pisanie o teoretyzowaniu jak nic nie wiesz o mnie i o moim życiu, a mnie oceniasz i wrzucasz w szufladkę hipokrytko.
Oj, ktoś się dziś nie wyspał. Ja w sumie też.
Przede wszystkim FTM, NIGDZIE nie oceniałam Ciebie, nawet się do Twojego postu nie odniosłam. Wiec... uspokój się, odetchnij głeboko i poczytaj jeszcze raz.
Dziękuję za komplement. Hipokryzja jest mi chyba obca, ale przeanalizuję tę cechę u siebie. Człowiek pracuje nad sobą całe życie.
Nie jestem znawczynią cudzego życia. Dlatego tez nikomu nie radzę, co powinien zrobić.
Napisałam, że nie podjęłabym się dawać takiej rady nawet komuś bliskiemu patrząc na jego życie z boku, bo tylko sam zainteresowany zna najlepiej sytuacje, okoliczności i swoje uczucia, czy możliwość zaakceptowania danej sytuacji.
Wiesz mi lub nie, ale ja tez nie żyje w pustce i jakieś doświadczenia mam za sobą, nie jestem 15 letnią małolatą.
Gdyby istniał człowiek na świecie, co poradzi każdemu jedynie słuszne wyjście z każdej sytuacji i był nieomylny, to pławiłby się w bogactwie.
Ludzie mają to do siebie, że pod wpływem emocji i uczucia nie potrafią dobrze ani ocenić ani podjąć przemyślanej decyzji.
Dlatego radzę: czas, rozmowa (bo zazwyczaj ludzie nie potrafią się komunikować ze sobą) i racjonalna decyzja dopasowana do danej sytuacji.
Poza tym, nic Rafał nie napisał więcej oprócz tego, ze go zdradziła i ze ją nadal kocha. Nie wiemy co się zadziało, jaki był ich związek, nie znam ani jego, ani jej. Tym bardziej jedynie słusznej porady nie ma i być nie może.
Choć dla Ciebie podział jest oczywisty. On jest porządnym facetem, jego zona : "to bezwartościowy kawałek materiału do czyszczenia butów."
Pozdrawiam