Może ktoś z forumowiczów ma lub miał do czynienia z osobami zbierającymi śmieci w rodzinie.
Gdzie udać się po pomoc jak nic nie skutkuje. Bardzo proszę o szczere podpowiedzi.
ja mam ten problem (moja mama), z tym że u niej to nie są śmieci, te przedmioty mają jakąś tam przydatność, ale jest ich o wiele za dużo, ubrań tyle że można by obdzielić kilkoro ludzi, książki gazety wycinki, zwierzęta (koty i psy), bardzo jest jej trudno cokolwiek wyrzucić bo może się przydać.
Tej przypadłości nie da się wyleczyć, z czasem jest tylko gorzej, pół biedy gdy ktoś mieszka z chorym na zbieractwo i sprawuje kontrolę nad chaosem np. po cichu coś wyrzuca, jak chory mieszka sam to pozamiatane,
wydaje mi się że przyczyną jest głód emocjonalny, niezaspokojone potrzeby emocjonalne i lęk, gromadzenie przedmiotów pozwala poczuć się bezpieczniej, obniża lęk
Mam w domu to samo.Wyrzucam po cichu.Tłumacze,tłumacze i nic.Na to nie ma rady.
Jakie instytucje mogą pomóc bo współpraca z poradnią psychiatryczną nie przynosi żadnego skutku. Mamy takie prawo, że lekarz psychiatra bez zgody chorego nic nie może.
Każde pudełko, każdą butelkę czy torebkę przecinałam nożyczkami przed wyrzuceniem i tak wyleczyłam mamę przed zbieractwem "a może się przyda".
Mój tata przynosił i kupował różne przedmioty.Kiedyś zauwazylam robactwo.Pokazałam mu jakie są skutki tego znoszenia. Powiedział ,że już nie bedzie znosił.Oczywiscie byly generalne porzadki na jego koszt.Może zmądrzeje.
taka osoba powinna się leczyć (leki antydepresyjne lub przeciwlękowe) ale nie sposób jej wytłumaczyć że jest chora i powinna się leczyć, uważa się za zdrową: wyrzucanie i odbieranie przedmiotów siłą kończy się awanturą lub płaczem i krzykiem, lepiej wyrzucać po cichu, stopniowo, tych rzeczy najczęściej ma tyle że się nie zorientuje że coś ubyło