Zalezy u kogo w domu. Teraz np. Albumy Taschena sa w kazdym snobistycznym domu, czasem nawet ktos je przeglada z kieliszkiem w dloni...
Biblia, biblia i tylko biblia. Albo katechizm. Albo modlitewnik.
Felice wiesz przecież, że większość nie czyta, szczególnie ta nowobogacka. Oprócz paska na dole ekranu i to nie wszystko:))
Skąd wy wzięliście taką modę? Chyba to wymyślił ktoś, kto zamierza otwierać księgarnię, albo udaje na siłę intelektualistę, choć w życiu przeczytał ze trzy książki, w tym pamięta tylko, o co chodziło w "Naszej szkapie". Książkę można dać jako prezent ewentualnie na urodziny czy imieniny, ale nigdy na ślub. Jeśli ktoś jest wielbicielem czytania książek, to sam sobie je kupuje nie czekając, aż ktoś mu je sprezentuje, a tym bardziej z okazji takiej uroczystości, jak ślub. Tylko kwiaty, albo nawet jedna piękna,długa róża. Nie wyobrażam sobie dostać po ślubie jakieś romanse lub kryminały, których nie cierpię. Co potem zrobić z takim badziewiem? Moim zdaniem pomysł absolutnie nietrafiony, świadczący o bezguściu i braku wyczucia chwili.
Ale w poście rozpoczynającym masz wyraźnie zaznaczone, iż jest to wola pary młodej. Są młodzi,którzy zamiast kwiatów wolą butelkę wina lub kupon totka, są tez tacy którzy proszą o przyniesienie worka karmy dla zwierząt lub maskotki dla dzieci z domu dziecka. A ci akurat lubią czytać i proszą o książki. Co w tym dziwnego?
Każdy urządza swój ślub tak jak mu pasuje.
Gdzie jest zaznaczone i to wyraźnie, że jest to wola pary młodej ? Gość z 23.49 ma rację....taki chwyt reklamowy może stosować każdy handlarz, by zwiększyć sprzedaż. Ponadto można nie trafić w gusta....chyba, że na zaproszeniu doda się kilka szczegółów, jak chociażby nazwiska ulubionych autorów, ale i tu może pojawić się kolejny problem w sytuacji, gdy jakieś pozycje książkowe tych autorów, już w domu sympatyk/ cy literatury już pasiada/ ją. Wówczas treść zaproszenia należy po raz kolejny rozbudować o kolejne wszczegóły....wygląda już komicznie, przy tym koszty dodatkowe z powodu nakładu pracy i zużytych materiałów do produkcji takiego zaproszenia. Wiem, w ramach jarmarcznej wymiany zdań, zaraz mi tu ty sama, albo twój sympatyk ...jakiś załamany lub zniesmaczony (oby tylko nie moją postawą) wyskoczy, jak "królik z kapelusza", że zawsze można te sprawy wyjaśnić w drodze korespondencji mailowej między nowożeńcami a zapraszanymi gośćmi....też komedia. Jedna prośba....możesz sobie darować.
Tak samo, jak teksty o kasandrofobii czy alergii na twoją osobę...po prostu potraktuj ten post jako demaskator. :))
PS
Czy mi się wydaje, że
alergicznie (czytaj: irracjonalnie) reagujesz na ludzi, którzy napiszą choć jeden krytyczny, albo chociażby tylko powątpiewający komentarz w sprawie, wchodząc ci - niejako - w paradę ? Tylko zaraz, zaraz...przecież to nie ty zakładałaś ten wątek ? :))
Osoba zakladajaca wątek napisała że nie pytała gdy zapraszali, jakie książki lubią. Dasz radę odszukać czy mam podać link?
Aha i jeszcze jedno. Znowu strzelasz kula w plot. Nie jest to mój post bo nie widzę powodu zęby miała go zakładać. Mam swój wątek o książkach i mi wystarczy.
A ja nie wyobrażam sobie mieć po ślubie sterty gnijących wiechciów. Jeśli zapraszający zażyczyli sobie książkę, to chyba warto to uszanować. I podpytać, jaki rodzaj literatury lubią. :)
Boki zrywać "Felice123". Powód dla którego ludzie niewierzący w Boga są niewiarygodni? Oto jeden z nich. Gościu z 20.38 to o tobie.
Odnośnie tematu.
Moim znajomym ....czy to w związku małżeńskim, czy też nie, przeżywającym problemy, a więc niekoniecznie na uroczystość weselną, z pewnością podarowałabym "Troje do pary" abp. Fultona Sheena. Ten Trzeci, to Bóg, więc wypaczeni dowcipnisie mogą sobie darować kpiny.
Ależ oczywiście! No, książka bez Boga? To są takie? Eeee.
Osobiście - jako tradycjonalistka - wolę kwiaty... perspektywa wypaczenia (zwłaszcza w sferze światopoglądu) - żadna biorąc pod uwagę, że piszący z sensem, współcześni pisarze, to teraz niemalże gatunek wymarły, a handel rządzi się swoimi prawami...tu umarli szczególnie nie mają racji bytu...szkoda. W końcu artyści, tak jak i ludzie wykonujący inne profesje, nie pochodzą z księżyca i obracają się tu i teraz...w tym społeczeństwie ( coraz bardziej zlaicyzowanym), a awangardą światopoglądową byli zawsze. Czy wytyczane głównie przez nich kierunki przyniosły dobro dla nas - jako społeczeństwa ? Bez komentarza.
PS Pamiętam pokój w kawalerce pełen darowanych nam pod kościołem kwiatów, który w trzy dni po ślubie - z żalem, opuszczałam jadąc z mężem w podróż poślubną i brak tego widoku po powrocie...ogromny kontrast. Tamto zarejestrowane zderzenie tych dwóch widoków wystarczyło dla zrodzenia się we mnie pragnienia wracania do tych wrażeń. Teraz, w swoim ogrodze i w wazonie latem mam swoje kwiaty. Są piękne...tak one, jak i ukwiecony salon.
Czasami wystarczy jedno pozytywne wspomnienie, by zrodziło się ogromne pragnuenie powrotu do tamtych wrażeń....i wracamy.
Tradycja ...dbałość o nią ....ma nieocenione znaczenie w utrzymaniu naszej tożsamości. Zdają sobie z tego sprawę także lewaccy wywrotowcy...prawda Kasandro? :))