Witam. Jestem w 27 tyg. ciąży. Podczas wizyty u ginekologa (2 dni temu) okazało się, że skraca mi się szyjka. Gin. na szybko dała mi skierowanie do szpitala. Nie chciała przepisać żadnych leków, a przecież leki na to są. Problem tkwi w tym, że nie mogę iść do szpitala, bo jestem sama z trojgiem dzieci. Mąż wyjechał do pracy, a nikogo innego nie mam. Czy możecie polecić mi ginekologa, który przepisze mi leki, a nie umyje ręce. Są tez przeciez te krążki silikonowe. A może któraś z Was miała podobny problem.
Chyba zawsze kierują do szpitala. U mnie był już dwukrotny pobyt a to 30 tydzień.
Chcesz być mądrzejsza od lekarza? Chyba nie bez powodu skierował cię do szpitala. Poronisz i kolejnego 500 nie będzie.
Do gość 08.38.Jak podlym człowiekiem trzeba byc,żeby napisać cos takiego?
brak słów..... bądź zdrowy gościu 8.38
Zajrzyj na grupe dla mam.Tutaj jest nas 4,5 tyś.Na pewno któraś pomoże.https://www.facebook.com/groups/1500560870187463/?fref=ts :)
Doktor Chwyczko. Też zagrażal mi poród przedwczesny i założył mi krążek. Choć wcześniej wylezalam się 2 tygodnie w szpitalu. Po powrocie musiałam się bardzo oszczędzać a u Ciebie przy trójce dzieci będzie to ciężkie. Musisz sama zadecydować co dla Ciebie ważniejsze. A dalsza rodzina? Babcie?
Czyli pobyt w szpitalu nic nie pomógł? A jakie leki tam dają?
Troje dzieci i nie wie jak jest. Niektorych życia nie nauczysz... Myśli że łyknie tabletkę i wszystko minie ot tak. Brnij w to dalej. Lada dzień za taki wyczyn będziesz przestępczynią.
Polecam Wada Szczepaniak przyjmuje na sloneczku przy pawilonie prywatnie. Mnie prowadziła w ciąży i nadal do niech chodzę. Babka ok polecam.
Zanim będzie tu jeszcze więcej krytyki od razu wyjaśniam, że to była wizyta na nfz. Badanie trwało 5 sekund. Na skierowaniu napisała źle rozpoznanie (zagrażające poronienie) ja pojechałam z tym skierowaniem do szpitala i na izbie przyjęć powiedział, nawet bez badania, że zaczął mi się siódmy miesiąc i ewentualnie grozi mi poród przedwczesny. Wiadomo, że nie jestem mądrzejsza od lekarza, ale nie porozmawiała ze mną, nic nie wyjaśniła. Dlatego proszę o podanie namiarów na sprawdzonego lekarza, który zajmie się tym profesjonalnie, a nie przysporzy mi dodatkowego stresu.
P.S. Strasznie dużo krytyki jest na forum.
Boże, wielka mi różnica poród przedwczesny czy poronienie, jak zwał tak zwał - chodzi o to samo, że jest ryzyko utraty ciąży. To tylko kwestia terminologii, od któregoś tam miesiąca to się już nie nazywa poronienie tylko poród przedwczesny. Więc to nie było żadne błędne rozpoznanie.
Ja rozumiem, że Ci ciężko ale przecież wiadomo było, jak zachodziłaś w ciążę, że potrzebna będzie pomoc przy tylu dzieciach jak pójdziesz rodzić. A może i wcześniej, jak widać Powinniście z mężem pomyśleć o tym.
Mnie doktor Szymczyk przepisał luteine i kazał jak najwięcej leżeć gdy groził mi przedwczesny poród
Ja też brałam 2 razy dziennie luteine od 24 tygodnia i leżenie całkiem do 37tygodnia i 38 urodziłam zdrowa córkę życzę powodzenia i oszczędzania się
Kochana tak jak pisałam u góry, na prawdę mogę pod tym względem polecić Ci doktora Chwyczko. Od początku ratował moja ciążę i dzięki niemu mam teraz zdrowa i śliczna córcie. W szpitalu dostałam zastrzyk sterydowy na szybsze rozwinięcie płuc w razie przedwczesnego porodu. Jest on podawany tylko do 33 tygodnia ciąży, więc chocby z tego powodu wartaloby na te 3 dni conajmniej zostać w szpitalu (są 2 dawki tych zastrzyków, przyjmowane dzień po dniu). Przyznam szczerze że po wyjściu ze szpitala i założeniu krążka mimo prośb lekarza nie prowadzilam aż tak bardzo oszczędnego trybu życia. Według niego powinnam jedynie się myć i korzystać z ubikacji. Jednak jestem osobą która wszędzie nosi. Dotrwalam do 38 tygodnia. (poród zagrażal mi od 29tc). Ale to mój przykład, więc nie patrz na to bo u Ciebie może być zupełnie inaczej. Oprócz krążka przyjmowalam luteine do końca ciąży. Wydaje mi się że krążek jest dość dobrym rozwiązaniem. Poprosiłam doktora by go zdjął, gdy ciąża już była donoszona i poród rozpoczął się sam po 48h. Ale z tym bywa różnie. Niektóre kobiety jeszcze potrafią te ciążę przenosić, nawet po zdjęciu pessara. Ja się tego bałam i wolałam zdjąć go wcześniej. Także jak widać wydaje mi się że to jedynie dzięki niemu dotrwalam do czasu ciąży donoszonej. Pozdrawiam :)