jeju jak czytam to co ludzie tu wypisuja to nie wiem czy śmiać sie czy płakać....
jeśli nie wiecie konkretnie co sie stało to nie wypisujcie bzdur....
akurat byłam podczas wypadku...stało sie to niestety na moich oczach....
to nie kierowca samochodu zginoł....(żaden samochod mu sie nie zatrzymał i nigdzie facet nie wlazil....)
to pieszy wpadł pod tylnie koło...tracac rownowage..
śmierć na miejscu....wiec...nie leży w szpitalu w cieżkim stanie itd....
to ja zadzwonilam po karetke...wiec wiem co pisze....po dobiegnieciu do niego nie mial juz wyczuwalnego pulsu .