Witam
Mam taką sytuację że miesiąc temu u jednego z ostrowieckich mechaników zakupiłem oraz wymieniłem olej silnikowy w moim samochodziku. Niestety po dzisiejszej diagnozie w jednym z warsztatów mechanik doszedł do wniosku że olej był czymś czyszczony i na skutek mrozu stał się żelatyną, która dopiero po ogrzaniu wraca do konsystencji płynnej. Gdzie, jak i czy w ogóle jest możliwe uzyskanie zwrotu poniesionych kosztów u mechanika który zmieniał olej? Dodam że olej kupiony był na paragon i mam plakietkę następnej kontroli oraz próbki tego oleju które zostały w bańce.
Jeżeli przez zły olej uszkodziles silnik i masz na to dowody domagaj się zwrotu kosztów naprawy auta, zadośćuczynienia ( choćby z tego powodu że jesteś bez auta na jakiś czas), auto traci na wartości (jakas rekompensata) i nawet gdyby do tego doszło to koszty prawnika i sądowe? Zwłaszcza że masz kwity. Nie wiem jakiej wartości auto ale może lepiej skorzystać z porady prawnika?
ja powiem tak wczesniej silnik zalany doktorem, wymienił na normalny i stanoł taka kolej rzeczy domagaj sie za dosc uczynienia od sprzedawcy auta
komu sie oplaca olej czyscic? to jakas bajka.
Chcesz być pewien że to wina oleju na Stefana Żeromskiego na tym placu co jest ABM GAZ zaraz przy bramie jest laboratorium.
Jak silnik to benzynowy opel lub vw to podczas krótkich tras wytrąca się para woda w oleju potem pod deklem od klawiatury pełno masła,zapychają się kanały olejowe i silnik się zaciera.Zanim kogoś oskarżysz oddaj olej jak ktoś pisał do laboratorium.
Coraz więcej zatartych silnikow po wymianie w ostrowieckich hurtowniach oleju TAK TRZYMAC SUPER.
Jak macie problem z ostrowieckimi hurtowniami jak i mechanikami to trzeba jechać do rafinerii zakupić olej, następnie do fabryki po filtr a później już do domku na glebę i wymiana we własnym zakresie. Większość samochodów to paści ściągnięte z zagranicy które nadają się tylko na części pewnie i tak było w tym przypadku. Ale przecież moje auto było nowe kiedyś tak ale teraz już nie. Klient wszędzie widzi problem a największy u siebie w kieszeni kiedy trzeba płacić.
NO i dobrze lepiej zmienić sobie samemu
coraz wiecej sciagnietych szrotow do ktorych wlano zamiast silnikowego olej przekladniowy aby jako tako dzialal przed sprzedaza.
Czy za nieco ponad 10 tys. zł można kupić dobrze utrzymany samochód klasy wyższej z bogatym wyposażeniem?
Ile taki samochód kosztował w Holandii, skąd został przywieziony nieco ponad miesiąc temu, skoro w Polsce, już po opłatach i przygotowany do rejestracji, wystawiony jest za kwotę 9999 zł? Zapewne mniej, niż sobie wyobrażamy – najprawdopodobniej pojazd został przez poprzedniego właściciela uznany za zużyty, a do tego przypuszczalnie się zepsuł i już nikomu nie chciało się inwestować w niego choćby pół euro.
Świadczy o tym nowiutka, wymieniona jakby przed chwilą sonda lambda; dodatkowo handlarz przyznał się, że wymieniono olej w automatycznej skrzyni biegów. Takich zabiegów w autach na sprzedaż nie robi się, jeśli nie jest to absolutnie konieczne.
W każdym razie auto, które na zdjęciach w ogłoszeniu było krystalicznie czyste, świeże, błyszczące i z wypranym wnętrzem, okazało się wizualnie skrajnie zmęczone i brudne. W kilku miejscach widać ślady rozpaczliwej walki z lakierem w postaci resztek pasty polerskiej.
Kanapa i fotel, które na zdjęciach wyglądają na idealnie wyczyszczone, w rzeczywistości prezentują się znacznie gorzej. Niby przez 120 km (różnica w stanie licznika na zdjęciach w ogłoszeniu i w chwili, gdy oglądaliśmy samochód) wiele może się wydarzyć, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że „wyprały się” w procesie obróbki fotografcznej.
Tu i ówdzie niewielki wyciek, tam resztki liści, tu i tam trochę korozji, stan auta nie koresponduje ze stanem licznika. Udało się sprawdzić, że Volvo odwiedziło firmowy serwis po raz ostatni w maju 2009 r. i wówczas miało 172 tys. km przebiegu. Teraz, 6 lat i czterech właścicieli poźniej, ma na liczniku 26 tys. km więcej. Książki serwisowej, faktur czy jakiegokolwiek dokumentu potwierdzającego autentyczność stanu licznika brak.
Udało się za to odpalić silnik. W tym celu niezbędny był zewnętrzny akumulator – „pokładowy” okazał się tak martwy, że nawet po uruchomieniu silnika w aucie migotały wszystkie światła. Z powodu tej drobnej usterki handlarz zgodził się opuścić 200 zł – więcej nie może, bo i tak na tym aucie, jak twierdzi, nie ma zarobku.
http://www.auto-swiat.pl/porady/auto-z-ogloszenia-volvo-s60-ladne-tylko-na-zdjeciach/q53gv2