Jestem urzędnikiem i chodzimy całą rodziną i wszystkimi znajomymi i głosujemy tak, żeby dalej mieć pracę
Chodzimy. To moje prawo i obowiązek. Nie rozumiem tych, którzy nie idą, BO NIE. Niektórzy będą mieli wybory trafione, inni nie, jeszcze inni mogą oddać głos nieważny. Wybory to nie koncert życzeń, może preludium życzeń, a jeśli nie głosujesz - nie masz prawa żądać niczego, bo nie bierzesz udziału w grze. Stoisz obok - konsekwentnie do końca, nie głosujesz - nie żądasz.
Są kraje, gdzie kobiety nie mogą głosować, mają jeszcze daleką drogę do równouprawnienia. Są kraje, gdzie wybory są fikcją i fałszem i też daleka droga przed nimi. Ludzie walczą o prawo do głosu. A my? Dlaczego nie doceniamy i nie szanujemy tego co mamy?
Za komuny nie chodziłam i teraz też nie chodzę. Nie odpowiada mi ordynacja wyborcza i ciągłe głosowanie na partie polityczne a nie na konkretne osoby. Jedyne wybory które dla mnie mają sens to wybory prezydenckie.
bzdecisz,ala.