Tak jak w temacie, dosłownie wszystko i wszyscy budzi mój lęk, dochodzi do tego, że boję się cokolwiek zrobić bo nie wiem jakie będą tego konsekwencje ale nie robiąc nic też niepokój mnie nie opuszcza, samo życie wydaje mi się dziwnym tworem, wciąż zadaje sobie pytanie po co tu jestem i nie znajduje odpowiedzi, boję się ludzi bo oni są wg mnie jako tacy normalni (pracują, kochają się) a u mnie nic tylko ten wszechobecny lęk,
proszę o pomoc
Nie ma dymu bez ogniai ten lęk musi z czegoś wynikać. Nic nie piszesz o swojej sytuacji. Być może ona tutaj ma znaczenie.
PSYCHIATRA,tylko PSYCHIATRA!
Niekoniecznie, może terapia by wystarczyła.Trudno diagnozować coś na odległość nie znając sytuacji i nie widząc osoby.
Tak, racja, myślę że sytuacja rodzinna jest tutaj najbardziej znacząca. Ojciec ma w sobie mnóstwo lęków, jest baaaaaaaaaaaaaardzo nerwowy, krzyczy co chwila, sprawia wrażenie jakby zaraz miała wydarzyc sie katastrofa, przez to zyję w ciągłym napięciu (jest alkoholikiem), matka zaś poddaje się mu i nie zwracala na mnie nigdy uwagi, sama jest tez przez wiekszosc czasu niezdrowo pobuto przyjedzona, spanikowana. Zauwazylam, ze jak wychodze z domu to to puszcza. Najlepiej byloby sie wyprowadzic ale nie mam srodkow niestety i pracy, musze wiec chyba pomyslec o jakims wyjezdzie za granice, tyle ze znowuz kolo sie zamyka bo wstydze sie siebie z powodu tych lęków kt. zaszczepili we mnie rodzice, i nie wiem jak inni by to przyjeli, tym bardziej potencjalni pracodawcy, wiec mysle ze musze sie tez wyleczyc jakos z tego ale nie wiem czy da sie w takim otoczeniu,
pomozcie
no ale jak mamy Ci pomóc? sama sobie odpowiedzialas na pytanie co powinnas zrobic. mamy Cie za uszy wyciagnac do psychologa? jestes swiadoma swoich slabosci a to mysle bardzo duzo. teraz nalezy je zwalczac i wydaje mi sie ze sama tego nie dokonasz. zrob cos ze swoim zyciem zanim bedzie za pozno. wiem jak sytuacja rodzinna potrafi wplynac na psychike czlowieka. w takiej sytuacji nalepszym rozwiazaniem byloby sie odseparowac i przestac zyc problemami innych.masz na tyle swoich i musisz sie z nimi zmierzyc. nic nie tracisz bo obecnie jestes z beznadziejnym polozeniu.jak sie ruszysz to moze byc tylko lepiej.Udaj sie do specjalisty który pomoze Ci wskoczyc na wlasciwe tory.Twoje zycie jest w Twoich rękach.powodzenia.
Po urodzeniu drugiego dziecka miałam to samo, lęk przed wejściem do autobusu, przed wejściem do przychodni, myślałam, że zwariuję, ale przeszło i tobie też przejdzie, najważniejsze żeby znaleźć kogoś do rozmowy, wygadać się i znaleźć dobre punkty w życiu, wiem, że to banały ale wmów sama sobie, że jesteś fajną dziewczyną, że jesteś zdrowa, i najważniejsze- poznaj faceta, takiego w którym się zakochasz i zobaczysz to tak cie dowartościowuje że miną wszystkie lęki i niepokoje. pozdrawiam
Po Twoim opisie wszystko wskazuje na to, że cierpisz na DDA i potrzebujesz specjalistycznej pomocy i na pewno nie szukaj jej na forum. W Ostrowcu jest prowadzona grupa DDA, ale gdzie mają siedzibę nie wiem. Musisz poszukać.
Zgadzam się z przedmówcą, że konieczna jest pomoc specjalistów. Jeśli nie podejmiesz terapii może to mieć jeszcze gorsze następstwa w przyszłości.
W odpowiedzi na ukryte posty to nie żart coś takiego jest realne. Spotkałem 2-ie osoby w Swoim życiu z tą chorobą i nie jest to zabawne. Psycholog na pewno jest w stanie Ci pomóc albo pokieruje dalej. Na pewno nie lekceważ tego i nie słuchaj szyderczych wypowiedzi na forum. Często nie mówi się o tej chorobie bo jest wstydliwa a więc wiele osób też nie wie o co chodzi.
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi,
byłam już u psychologów, niestety u nas nie prowadzi się terapii, najbardziej boje się swoich reakcji, tych lęków, mam nieustanne poczucie ze zaraz wydarzy się coś złego, atmosfera w domu tylko to podnosi, jednak wiem, ze ten demon strachu jest we mnie i dopoki sie nie wylecze to on pojdzie za mna wszedzie :/ poza tym nie jestem w stanie racjonalnie myslec pod jego wplywem wiec przeprowadzka, jakbym miala jakiekolwiek mozliwosci, tez nie rozwiazalaby problemu; co do pokochania kogos - boje sie ludzi i nie umiem zaufac, do tej pory raz sie zakochalam i byl to zwiazek typowo toksyczny, on byl uzalezniony od alkoholu, co wyszlo dopiero po pewnym czasie znajomosci, jak rzucilam dla niego studia i opuscilam to miasto, coz, trzeba sie leczyc i uzdrowic te wzorce w sobie bo w innym przypadku boje sie ze tylko takie osoby bede do siebie przyciagac a chcialabym umiec tworzyc prawdziwe relacje z normalnymi, wartosciowymi ludzmi, poki co jesdnak sama siebie uwazam za "nienormalna" i niegodna tego wiec terapia to to o czym marze