Oni teraz popierają Korwina, który chce zlikwidować minimalną, wtedy będą płacić jeszcze mniej.
1. Załóżmy, że jestem pracodawcą:
- mam 20 chętnych na jedno miejsce.
- dlaczego mam płacić komuś 2 tyś skoro już podczas pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej 18 zgodziło się pracować za najniższą krajową?
- czy kupując ziemniaki idę to tego sklepu gdzie są najtańsze czy najdroższe?
2. Załóżmy, że zlikwidujemy pensję minimalną jak chce KNP:
- przy tej nierównowadze podaży i popytu na pracę bardzo szybko okazałoby się, że pracodawcy proponowaliby pracę za 300 zł miesięcznie (a dlaczego nie, przy tego typu zachwianiu równowagi pomiędzy popytem a podażą?)
3. Węgry przede wszystkim wprowadziły 90% podatek od wytransferowanych pieniędzy. Tym sposobem uniemożliwiły firmom zagranicznym przesyłania pieniędzy za granicę. Te po skalkulowaniu stwierdziły, że klient węgierski może być równie dobry jak klient francuski czy niemiecki jeśli da mu się tylko zarobić.
I tym sposobem te pieniądze, które dotąd wypływały za granicę zostały na Węgrzech i ożywiły tamtejszą gospodarkę.
Ale u nas "Budapesztu nie będzie" jak grzmiał niejaki Vincent Rostowski.
Trochę większe wynagrodzenia( dla pracowników), zwiększy sie konsumpcja(pracowników),zwiększy się popyt,zwiększy sie produkcja,spadek bezrobocia ot to recepta.
Będzie jeszcze gorzej bo mają znieść najniższą stawkę i ochronę przed emeryturą.
Należy więc zrobić to samo w odwrotna stronę czyli zmowę pracowników. Nie pracujmy za minimum.
jak ktoś musi to i za minimum pojdzie taka prawda