To jest na prawdę zabójczy argument. Taki sam jak "jedzmy kupę, miliardy much nie mogą się mylić".
Oczywiście że wierzę. Skąd pomysł na taki wątek? Ktoś chce się dowartościować tym że nie wierzy? Czy może odwrotnie, wierząc czuje się zaszczuty? Wiara to indywidualna sprawa każdego człowieka i jego prawo.
To jest każdego osobista sprawa.
Tak, wierzę. Gdyby były jasne i klarowne dowody wiara nie byłaby wiarą tylko pewnikiem. Zastanawiałeś się kiedyś gościu 17:27 jak sensownie i logicznie ułożony jest świat? Wszystko funkcjonuje jak szwajcarski zegarek. Pomyśl jak zbudowany jest człowiek, jego kod DNA, mózg itd. Naukowcy mimo iż bardzo się starają do tej pory nie potrafią tego wszystkiego ogarnąć. Czy to mogło powstać tak przypadkiem? Samo się zaprogramować? Wierzysz w to? No a jaki cel ma w ogóle życie? Tak po prostu rodzimy się i umieramy? Ja widzę w tym głębszy sens i wierzę, że BÓG istnieje. Inaczej nic nie miałoby sensu.
Zaczerpnięte gdzieś z sieci ale bardzo ciekawe i na temat. Może warto przedyskutować w kulturalny sposób to, o czym zaraz przeczytacie. Cyt" Wiele wskazuje ze mozg to komputer kwantowy zanurzony w innym wymiarze (tam gdzie przebywa nasze jestestwo - czyli umownie dusza). Dotarlem do opisu dosc makabrycznego eksperymentu (powtorzony wielokrotnie w wielu laboratoriach), otoz nauczono 16 szczurow skomplikowanego labiryntu, potem kazdemu z nich wycieto 1/16 mozgu, oczywiscie inny kawalek. Wszystkie szczury po operacji pamietaly labirynt i przechodzily go w takim samym czasie jak przed operacja. Wniosek jest jeden pamiec labiryntu jest przechowywana poza mozgiem. Ciekawe - nieprawdaz ? Powyzsze ma tez implikacje religijne, poniewaz w/g powyzszego tak naprawde nie mozna zranic czlowieka, to co dzieje sie w naszym "realnym" swiecie z punktu widzenia "jestestwa" jest tylko projekcja w innym wymiarze - cos jak matrix, cale te okropienstwa swiata sa dla duszy jak sen, co tlumaczyloby dlaczego Bog do tego dopuszcza - z Jego punktu widzenia dusze sa poddawane probom ale nie mozna ich zranic, zabic itp. itd bo to sie dzieje na ich projekcjach w innym wymiarze. Tlumaczy to tez doskonale takie choroby jak autyzm, schizofrenia ewentualnie dziwne zdolnosci jak telepatia - to efekt blednych polaczen miedzy "wymiarem dusz" a komputerem kwantowym jakim jest mozg sterujacy cialem w naszym świecie. "
Tu też można poczytać ciekawą teorię http://radioamator.elektroda.eu/swiadomosc.html
Tak, wierzę w Boga i dobrze mi z tym. Dlaczego? Bo często daje mi odczuć iż jest przy mnie. Modlitwy prędzej czy później zostają wysłuchane. Życie bez Boga byłoby dla mnie pozbawione większego sensu, szczególnie w dzisiejszych czasach. Tyle!
Na rozmowy z niewidzialnym przyjacielem są odpowiednie terminy psychologiczne - to się chyba nazywa schizofrenia. Mówienie że "modlitwy zostają wysłuchanie" to naiwność, bo podobno przecież bóg ma plan na każdego z nas, więc jakim prawem i kim jesteś żeby prosić go o zmianę tego planu hmm? Skoro ma plan, to i tak możesz olać modlitwy, bo będzie tak jak on to sobie ułożył, więc się samemu oszukujesz że mają jakiś wpływ na zmianę Twojego życia. Do tego jeszcze trzeba dołożyć siłę autosugestii i automotywacji, która nijak nie ma się do żadnego faceta wysoko w chmurach, a jest jedynie mechanizmem działania naszego mózgu i masz efekt swoich modlitw, gdzie modlisz się tak na prawdę sama do swojego wnętrza.
Gościu 08:26 dlaczego obrażasz ludzi wierzących nazywając ich schizofrenikami? Siła modlitwy jest wielka, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. Mało tego, przekonał się o tym nie jeden niedowiarek taki jak Ty. Ty sobie tłumaczysz pewne sprawy po swojemu i nikt Ci tego nie broni. Nie obrażaj więc nas, wierzących. Modlę się sam do siebie? A to dobre. Nie mam ani czasu ani chęci by przedstawiać Ci świadectwa działania modlitwy na swoim przykładzie bo i tak nie uwierzysz więc szkoda łamać sobie palce. Było pytanie, więc odpowiedziałem, tyle. Takich ludzi jak ja jest miliony a najlepsze jest to, że każdemu wolno wierzyć. Takie moje zdanie!
Nie bądź naiwny, albo bądź i oszukuj się całe życie. Twoja sprawa w co wierzysz, tylko miej trochę rozsądku i weź pod uwagę że to wszystko może być niezła bajeczka wymyślona tysiące lat temu by kontrolować i zniewolić takie umysły jak Twój. Może poszukaj trochę o pochodzeniu wiary katolickiej i np. wiary w bóstwa w starożytnym Egipcie, a zobaczysz różne podobieństwa w obu historiach. Ale łatwiej być ignorantem i wierzyć ślepo w to co mówią księża zamiast trochę powątpiewać i poznać sprawę szerzej.
Bajeczka? Być może ale obydwaj przekonamy się o tym dopiero po śmierci. Ja wierząc nie tracę nic, a Ty? Sam sobie odpowiedz gościu 14:28. Poza tym, życie samo w sobie nie miałoby głębszego sensu. Nie jestem naiwny, po prostu myślę bardziej horyzontalnie niż Ty. Nie czuję się zniewolony bo nikt mi nic nie narzuca. Żyję tak jak chcę, z tym że przestrzegam dekalogu. Co widzisz w tym złego? To, że nie kradnę, nie cudzołożę, nie zabijam itd? To jest według Ciebie zniewolenie? Ciekawa teoria. Dzień święty też święcę, chodzę do kościoła i też nie widzę w tym problemu. Godzina spędzona z rodziną na modlitwie podczas Mszy Świętej to coś złego? Nie no, naprawdę zniewolenie. Powiedz mi w takim razie co Ci daje ta złudna wolność Twojego umysłu? Budzisz się codziennie rano ze świadomością że każdy dzień przybliża Cię do nicości, że wszystko co posiadasz będziesz musiał zostawić itd. Nie chodzi już nawet o wiarę katolicką tylko o wiarę w Boga w ogóle. Każdy wyobraża sobie go na inny sposób i stąd religie. Nie zmienia to jednak faktu, że dla ludzi wierzących Bóg jest jeden, choć może widzą i rozumieją go inaczej. Następna rzecz, która bawi mnie u ludzi Twojego pokroju to to, iż jesteś przekonany iż my wierzący ślepo wierzymy w to, co mówi ksiądz. Nic bardziej mylnego! Ksiądz potrzebny jest do sprawowania eucharystii i tyle. Jeśli powie coś z sensem to go wysłucham, jeśli gada od rzeczy to co najwyżej pokiwam głową z politowaniem. Nie jestem ignorantem jak mnie nazwałeś!
