Jak co roku, 13 grudnia, znów Wielki Nieinternowany poprowadzi manifestację przeciw stanowi wojennemu i Polsce Tuska.
Zaprotestuje przeciwko Jaruzelskiemu i Komorowskiemu, dwom wielkim wrogom wolności, a za nim pociągną byli PZPR-owcy typu Krzysztofa Czabańskiego i Marcina Wolskiego, mało zdolni socjologowie z Bremy i Torunia, kłamczuchy z portalu wPolityce i tygodnika wSieci, bankierzy SKOKów i smoleńscy biznesmeni z Gazety Polskiej, zaś w porsche carrera dociągnie, protestując przeciw nędzy w Polsce, agent Tomek, no chyba że po drodze tak zasroma się nad losem Ojczyzny, że skasuje jakąś brzózkę.
Na pewno dotrą europarlamentarzyści PiSu, pomni zbliżającej się daty sporządzania odpowiedniej listy przez Prezesa, a także eksperci Antoniego Macierewicza, szybko awansowani do pozycji wybitnych profesorów amerykańskich, domagając się przy okazji auto-lustracji i nostryfikacji dyplomów. Cala ta menażeria, wsparta przez komentatorów brukowców, wielkim głosem znów zawoła „Precz z komuną!” (nie na tyle głośno wszak, by zdenerwować towarzyszy Króla i Kryże), upomni się o suwerenność, utraconą przez Traktat Lizboński, z którym Prezes nie miał nic wspólnego, podobnie jak ze zdradą okrągłego stołu – po czym w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku patriotycznego, partyjnego i publicystycznego rozejdą się do domów, uprzednio jeszcze wezwawszy bratnią Ukrainę do wejścia do Unii, tej samej, która tożsamość państw członkowskich pożera, gender i Euro im podstępnie narzucając.
I tak spełni się kolejne polskie święto, nowa upiorna tradycja, rytuał frustratów, świrów i cwaniaczków, a starsi ludzie, którzy pamiętają 13 grudnia 1981 jako straszne zbiorowe upokorzenie, jako gwałt zadany wolności, jako przejaw niemożności dialogu polsko-polskiego w kontekście zewnętrznego zniewolenia – pozostaną w domach, zadumani nad tą naszą polskością piękną, polskością durną.
Wojciech Sadurski
Pismen, a Ty skąd wiesz czy zatrzymali go dla kaprysu czy też nie? Jak zwykle tyle wiesz, co zjesz. Byle tylko coś napisać na Kaczyńskiego, masz obsesję a to powinno się leczyć gdyż nie jest to cecha normalna u zdrowego człowieka.
Zatrzymany dla "kaprysu", wypuszczony dla "kaprysu", teczka dla "kaprysu" fałszywa. Dużo tych "kaprysów" jak na jednego "wybitnego" opozycjonistę
W czasach PRL Donald Tusk był posiadaczem paszportu uprawniającym do wyjazdu do krajów kapitalistycznych – w latach 80. był m.in. w Norwegii i Niemczech. Służba Bezpieczeństwa nie prowadziła wobec Donalda Tuska żadnego rozpracowania operacyjnego - nie miał założonej teczki, którą mieli inni opozycjoniści m.in Bogdan Borusewicz, Aleksander Hall, Lech Kaczyński.
Portal blogpress.pl przytoczył wczoraj wypowiedź Donalda Tuska o tym, co robił 13 grudnia 1981 r.
„Kiedy tylko dowiedziałem się, że jest stan wojenny, pojechałem do MKZ. Zebrałem kolegów i wieczorem poszliśmy do stoczni. Jeszcze nie była obstawiona. W nocy, pamiętam, pojechaliśmy do kolegi, o którym wiedzieliśmy, że ma bilet do wojska. Ponieważ w pierwszych komunikatach podawano, że kto ma bilet i nie zgłosi się natychmiast do służby, zostanie rozstrzelany, kazaliśmy mu jechać do jednostki. I upiliśmy się na pożegnanie. W poniedziałek rano znowu poszliśmy do stoczni - z pełnym przekonaniem, że przyjdzie nam zginąć - i siedzieliśmy aż do jej pacyfikacji. Kilkudziesięciu osobom, w tym mnie, udało się uciec tuż przez szturmem i w ten sposób uniknąłem aresztowania. Gospodarz domku, w którym wynajmowaliśmy z żoną pokój, powie¬dział mi, że podczas mojej nieobecności przyszło trzech facetów i dopytywali się o mnie.”.
W zachowanych w IPN dokumentach Służby Bezpieczeństwa nie ma na ten temat żadnej wzmianki, Donalda Tuska nie zapamiętali także znani gdańscy opozycjoniści.
to co ?
płaczecie, ze tamten poszedł do kościoła,
ale ten drugi poszedł kupić flaszkę....
nie wiem, który lepszy...
Czasy Tuska na szczęście się kończą. Pismen, nic Ci nie da to Twoje bajdurzenie na wszystkich forach. Ośmieszasz się tylko ;)
Tusk również nie był internowany - nawet go nie zatrzymano.
Większego działacza na tym forum o ciebie to nie ma :)
Trochę jak działacz z ramienia PZPN :)
pismen jest bardziej "misjonarzem". Ukazał mu się Donek z 10-cioma przykazaniami swymi na tabliczce i nakazał szerzyć je na forum w liczbach milionowych. Z resztą... nie zapominajmy, że pismen co jakiś czas leczy się w przymusowym sanatorium.
Jako stały bywalec wiesz doskonale a nawet lepiej kto zacz
Merytorycznie jak zawsze.