Okazuje się, że nie tylko Straż Miejska/Gminna i GITD są przyczułkiem mundurowego bandytyzmu drogowego pod pretekstem działania na rzecz bezpieczeństwa. Także środki techniczne po jakie sięga policja potrafią być radykalnie niezgodne z prawem. Siemianowicki sąd na metodach funkcjonariuszy nie pozostawił suchej nitki.
Scenariusz zwykle jest banalny. Prosty odcinek drogi i budzące zdziwienie kierowców ograniczenie prędkości, a w zaroślach ukryty partol policji, który poluje na kierowców. Poluje, bo dbaniem o porządek i przestrzeganie prawa nie zawsze można to nazwać. Funkcjonariusze drogówki na polecenie swoich przełożonych wciąż posługują się ręcznymi miernikami prędkości Iskra-1, które nie spełniają warunków określonych w przepisach. Ile warte są mandaty wystawione na podstawie takiego urządzenia? Zdaniem sądu w Siemianowicach Śląskich niewiele.
Wyrok, o którym mowa, dotyczył sprawy mężczyzny oskarżonego przez policję o przekroczenie dozwolonejprędkości o blisko 30 km/h. Kierowca był pewien, że nie dopuścił się tak poważnego wykroczenia i nie przyjął mandatu. Sprawa trafiła na wokandę. Sędzia, zamiast przychylić się do policyjnego wniosku o ukaranie kierowcy, przestudiował jednak przepisy dotyczące kontroli prędkości. Okazało się, że sprzęt, którym zmierzono wtedy prędkość - Iskra-1 - nie spełnia ministerialnych wymogów metrologicznych. Zgodnie z nimi miernik powinien jednoznacznie wskazywać, którego pojazduprędkość wyświetla się na ekranie.
anuluj mandat pl
bo jest nielegalne i oni dobrze o tym wiedzą ale i tak mają naiwniaków
http://www.panstwowpanstwie.polsat.pl/Panstwo_W_Panstwie__Oficjalna_Strona_Programu,6067/News,6068/Odkurzacze_Przekraczaja_Predkosc,1529037/index.html
03.11.2016
Odkurzacze przekraczają prędkość?
Popularne „suszarki” niejednego kierowcę przyprawiły o ból głowy. Okazuje się jednak, że używane przez polskich funkcjonariuszy „Iskry”, mogą błędnie wskazywać mierzoną prędkość, a policjanci często nie są prawidłowo przeszkoleni, żeby dokonywać prawidłowych pomiarów. Czy wyrok, jaki właśnie zapadł w tej sprawie, uruchomi lawinę kolejnych?
Pan Daniel Gaweł został zatrzymany przez patrol drogówki. Policjanci „Iskrą” zmierzyli jego prędkość. Ich zdaniem jechał 95 km/h., jednak pan Daniel dobrze zna te okolicę i zawsze jedzie tu ok. 40 km/h. Funkcjonariusze na trzy miesiące odebrali mu prawo jazdy. Sprawa trafiła do sądu, ponieważ mężczyzna nie przyjął 500-złotowego mandatu.
Miałem identyczną sytuację w Ostrowcu na ul.Granicznej (stali koło cmentarza).
Startowałem 17-letnim samochodem od zera z Grabowieckiej, bo przy skręcie w lewo jest znak stop a poza tym przepuszczałem pieszą na przejściu na Granicznej.
Planowałem przejechać tylko kawałek, bo miałem skręcić koło cmentarza w prawo na Las Rzeczki.
Nie miałem żadnej szansy rozpędzić się do naliczonych 76, 78 i później 81. Podobno trzy pomiary zdążyli zrobić. Pokazali mi wynik przez szybę i natychmiast skasowali pomimo, że urządzenie może przechowywać pomiar chyba do 10 minut. Z bliska nawet nie wyostrzyłem wzroku by się dokładnie przyjrzeć.
Gdy stwierdziłem, że nie przyjmuję mandatu, bo jechałem maksymalnie 60 na godzinę (zwyczajowo gdy rozpędzam auto robiłem to do czerwonej kreski na podziałce licznika oznaczającej 60km/h) i pomiar nie jest mój zaczęli straszyć, że sąd może mnie ukarać grzywną do 5.000zł a oni tylko 300zł (może nawet 200) i 6pkt. Rozpoczęli nagle kontrolę pojazdu. Szukali niezgodności homologacyjnych reflektorów, butli gazowej, felg itp. Na szczęście miałem wszystkie kwity w aucie.
Wówczas mnie wkurzyli i ja poprosiłem o ich homologację na pistolet. Pokazali kwitek z jakimś numerem seryjnym. Poprosiłem o okazanie numeru na urządzeniu wówczas stwierdzili że nie mają takiego obowiązku. Krótko mówiąc zachowali się jak żule a nie policjanci.
Ponadto w sądzie policjant stwierdził, że on nic nie pamięta aż sędzia poprosił o dziennik z przeprowadzanych wówczas pomiarów i zatrzymań kierowców.
Trzy posiedzenia trwało to ubieganie się o sprawiedliwość i skończyło praktycznie remisem.
Sędzia stwierdził, że nie ma podstaw do stwierdzenia, że nie przekroczyłem prędkości ale odstąpił od ukarania mandatem i oczywiście żadnych punktów. (zresztą miałem zero i nigdy wcześniej nie korzystałem z drogi sądowej).
Zapłaciłem 100zł kosztów sądowych i taki był koniec.
Niestety procedury, wezwania do sądu jak przestępcy, utarczki słowne z nic nie pamiętającym funkcjonariuszem, odrzucenie przez Komendanta skargi na sposób przeprowadzania pomiaru, zatrzymania i rozmowy w trakcie "negocjacji" wciśnięcia mi mandatu, spisanie zeznania w komendzie policji - wszystko sprawia, że następnym razem chyba wolałbym mandat.
Ale przynajmniej mam doświadczenie.
trzeba było o tym napisać wyżej do ich najwyższego przełożonego z nazwiskami
