Ogólnie jest przyzwolenie na takie zachowanie. My dorośli również powinnyśmy reagować.
Panie! To nie do pomyślenia. Za moich czasów to by było, pała gaz, pała gaz...
Jego jebali bo pewnie szkolne popychadlo
Będzie fajnie..to tego chcemy.
Straszą imigrantami zamiast swoje dzieci wychować
W pewnym mieście, gdzie przestrzeń publiczna była pełna kolorowych ławek, fontann i zielonych trawników, mieszkańcy często spędzali czas w parkach sensorycznych. Było to spokojne miejsce, idealne na relaks i wyciszenie. Jednak pewien młody chłopak, zwany przez kolegów Donald Duck, odkrył coś innego.
Pewnego dnia, zamiast iść do parku sensorycznego, postanowił wybrać się na obrzeża miasta, gdzie stare budynki i zaniedbane przestrzenie czekały na wyburzenie. Zamiast szukać spokojnych doznań, zaczął niszczyć stare ściany, rozbijać szkło, wyrywać elementy wyposażenia. Z każdym uderzeniem czuł, jak w jego sercu rośnie napięcie i emocje, których w parku sensorycznym nigdy nie doświadczył.
Po kilku godzinach, wrócił z mieszanymi uczuciami – z jednej strony wyczerpany, z drugiej pełen satysfakcji. W tym niszczeniu poczuł coś, czego nie dawały mu spokojne chwile w parku: wolność, adrenalinę i pełne emocji doznania. Zrozumiał, że czasem niszczenie elementów przestrzeni publicznej może dawać bardziej intensywne przeżycia niż spokojne siedzenie w parku sensorycznym — bo w chaosie i destrukcji można odnaleźć własną siłę i emocje, których brakuje w rutynie codzienności.
Tak Dla Spustoszenia
"Donald Duck i Księżniczka Spustoszenia"
# Część I: Solanka? Nie, dzięki.
W pewnym mieście, gdzie przestrzeń publiczna była pełna kolorowych ławek, fontann i zielonych trawników, mieszkańcy często spędzali czas w parkach sensorycznych. Było to spokojne miejsce, idealne na relaks i wyciszenie. Jednak pewien młody chłopak, zwany przez kolegów Donald Duck, odkrył coś innego.
Pewnego dnia, zamiast iść do parku sensorycznego, postanowił wybrać się na obrzeża miasta, gdzie stare budynki i zaniedbane przestrzenie czekały na wyburzenie. Zamiast szukać spokojnych doznań, zaczął niszczyć stare ściany, rozbijać szkło, wyrywać elementy wyposażenia. Z każdym uderzeniem czuł, jak w jego sercu rośnie napięcie i emocje, których w parku sensorycznym nigdy nie doświadczył.
Po kilku godzinach, wrócił z mieszanymi uczuciami – z jednej strony wyczerpany, z drugiej pełen satysfakcji. W tym niszczeniu poczuł coś, czego nie dawały mu spokojne chwile w parku: wolność, adrenalinę i pełne emocji doznania.
# Ich hasłem przewodnim stał się okrzyk: „Tak Dla Spustoszenia!”
I wtedy ją zobaczył.
Stała samotnie pod jedną z miejskich tężni solankowych. W ręku trzymała transparent z napisem:
„MINI-TĘŻNIE? MEGA-ŚCIEMA!”
a z drugiej strony:
„ZAMIAST WDYCHAĆ SOLANKĘ – ODDYCHAJ PRAWDĄ.”
Była ubrana w czarne legginsy z dziurami na kolanach (w kształcie czaszek), koszulkę z napisem „Sól to kłamstwo” i miała włosy związane w dwa niedbałe koki. Wyglądała jak skrzyżowanie aktywistki klimatycznej z wiedźmą DIY (Do It Yourself). Nazywała się… Mickey Mouse.
Ale koleżanki wołały na nią: Księżniczka Spustoszenia.
Donald podszedł do niej nieśmiało, przyglądając się, jak z zapałem przykleja taśmą drugą ulotkę do tężni:
> „Wdychasz wilgoć, płacisz podatek, czujesz się lepiej? To tylko placebo z mikrofiszką chloru.”
— Ty to napisałaś? — zapytał, wskazując na ulotkę.
— Jasne. Jestem specjalistką od miejskich iluzji. Tężnie to największy scam XXI wieku. Obok mrożonych ziół i darmowych jog w parku. — spojrzała na niego spod grzywki — Ty z tych, co jeszcze wierzą w zdrowotny smog morski?
Donald przełknął ślinę.
— Ja… raczej lubię burzyć niż wdychać.
Jej oczy rozbłysły.
— Wreszcie ktoś z kręgosłupem. Chcesz zrobić coś totalnie zbędnego, ale spektakularnego?
Donald skinął głową. I tak to się zaczęło.
# Ich pierwszy wspólny cel: osiedlowa tężnia „Inhalacyjna Przystań”.
Tężnia znajdowała się w centrum osiedla Zielonego, tuż obok siłowni plenerowej, biblioteki z budżetu obywatelskiego i budki z goframi „U Teresy”. Siedzieli tam ludzie. Oddychali. Uspokajali się. Dzieci dmuchały bańki mydlane. Emeryci robili zdjęcia.
— To będzie trudne — powiedział Donald, zakładając rękawice robocze. — Oni wyglądają, jakby naprawdę tego potrzebowali.
— Donald… — odpowiedziała Mickey z iskrą w oku — To tylko mgła i przekonanie, że coś działa. Jak herbatka z pokrzywy. Albo demokracja lokalna.
W ruch poszły wkrętarki, młotek i puszka z czarnym sprayem. W ciągu dwóch minut na tężni pojawił się napis:
„WDECH = PODDANIE SIĘ SYSTEMOWI”
a na ławkach:
„PRZESTAŃ SIĘ RELAKSOWAĆ, CZAS NA GNIEW”
W tle ktoś grał na ukulele „Kołysankę dla nieobecnych”, a para z solanki zderzała się z chłodnym porannym powietrzem jak dym z taniego grilla.
Zanim ktokolwiek zareagował, Mickey i Donald już stali przy kolejnym celu: tężni „Solny Zakątek” przy ulicy Solnej.
# Wieczorem…
Wrócili do jego piwnicy, gdzie ściany pokrywały rysunki starych placów zabaw, obrysowane czerwonym markerem z dopiskiem „NIEAKTYWNE EMOCJONALNIE”. Mickey usiadła na skrzynce po jabłkach i powiedziała:
— Wiesz, Donald... My nie niszczymy przestrzeni. My oczyszczamy ją z fikcji.
— Jak detoksykacja?
— Dokładnie. Tylko że zamiast jarmużu, używamy młotka.
---
# Następna część?
Zamach na Fontannę Poczucia Bezpieczeństwa, sabotaż warsztatów „Wdech–Wydech–Poczuj” i przypadkowe stworzenie nowego ruchu społecznego: DESTRUKCJA TERAPEUTYCZNA™
Chcesz kontynuację? Mogę napisać kolejne rozdziały — np. z perspektywy lokalnej radnej, dzieci z osiedla, które zaczęły ich naśladować, albo... samej Tężni, która zyskała świadomość.
Gdzie wychowanie, kultura itp.... Cóż.
Znaki drogowe, ławki, przystanki autobusowe, place zabaw, drzewa..
Dlaczego to wszystko jest niszczone w mieście Ostrowiec Świętokrzyski?
Bo niepracujące socjalmadki zamiast zająć się wychowywaniem swoich dzieci piszą na forum Ostrowca.
Kultura się kłania i wychowanie.
20.46 to podnieś a nie piszesz na forum
Karać i upublicznić wizerunek wandala.