Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy jesteś za przeprowadzeniem w Ostrowcu Świętokrzyskim referendum odwołującego prezydenta miasta
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Czytam właśnie te dokumenty: faktycznie, nawet jeśli Wałęsa był Bolkiem, to kolaborował że hej...

                          "W dniu 8.06.1976 r. ustaliłem, że TW "Bolek" po zwolnieniu go ze Stoczni Gdańskiej, zatrudniony został w ZREBie.

                          W związku z tym nawiązałem z nim kontakt telefonicznie. Podczas rozmowy oświadczył, że na żadne spotkanie nie przyjdzie, gdyż nie chce tych organów znać. Jedynie może przyjść na przesłanie jemu wezwanie. Biorąc pod uwagę jego aroganckie zachowanie się zaniechałem dalszej rozmowy i uważam za niewskazane dążyć do dalszego nawiązania z nim kontaktu celem pobrania od niego zobowiązania o zachowaniu w tajemnicy faktu jego współpracy z organami bezpieczeństwa."

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Gość

                          Dziś, 14:24

                          tylko tyle na 700 stron dokumentow?

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          gościu z 14:24, akta są ujawniane dopiero od południa, przeceniasz moją szybkość czytania... a ty wygrzebałeś już coś ciekawego?

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 163

                          Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Kiszczak pewnie Walesie obiecal, ze nic nigdy na niego nie ujrzy swiatla dziennego a tu taki psikus!

                          Lech Wałęsa. Na swoim profilu w portalu wykop.pl napisał: "Nie jestem w stanie jednak Was przekonać. Dziękuję. Zdradziliście mnie, nie ja Was".

                          http://wiadomosci.onet.pl/kraj/lech-walesa-i-sprawa-tw-bolka-ipn-w-warszawie-udostepnil-teczki/nlbhk9

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          od początku przeczuwałem że pokojowa nagroda Nobla

                          za obalenie komunizmu należy się polskiej bezpiece.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 158

                      Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                      Gościu 10:02 spokojnie następne akta będą podawane do publicznej wiadomości po wstepnej analizie. Nie wszystko na raz bo byś zawału dostał.

                      Gość
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                        Od kiedy niszczenie akt np. ojca Kaczyńskiego nazywa się "wstępną analizą"? I dlaczego nie przewidziano takowej analizy dla Wałęsy? Mniej ważny niż pozostałe ofiary reżimu?

                        Gość
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          PIĘKNA KATASTROFA

                          W wielu polski domach zapłonęły kominki. Nie tylko dlatego, że nadszedł chłodny, niżowy font ze wschodu oraz spadł niespodziewany śnieg. Papier i tekturowe pudła są bardzo łatwopalne. Mikrofilmy już mniej, ale również potrafią doznać samozapłonu. Chyba, że przetrzymuje się je w suchym, chłodnym miejscu, z dala od oczu publiki. Wówczas termin ich ważności potrafi być wręcz nieograniczony.

                          Ostateczny upadek ikony Solidarności wydawał się przesądzony od dawna. Co najmniej od emisji filmu „Nocna Zmiana” szersza publika mogła zaznajomić się z matactwami ekipy Wałęsy przy ustawie lustracyjnej. Po pojawieniu się na rynku publikacji dr Cenckiewicza i Gontarczyka pt. „Lech Wałęsa a SB” i wobec przedstawionych tam materiałów trzeźwo myśląca opinia publiczna nie mogła mieć wątpliwości, że Lech Wałęsa to naprawdę TW Bolek. Jednak dopiero pojawienie się wdowy po gen. Kiszczaku w IPN-ie z propozycją nie do odrzucenia wywróciło stół do góry nogami. Jesteśmy świadkami upadku nie tylko jednego człowieka, lecz całej narracji oraz mitu założycielskiego III RP. Chapeau bas, pani Mario!Gdzie pan był, jak ja walczyłem?”

                          Ponieważ na temat agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy materiałów w Internecie, księgarniach oraz IPN-ie jest bardzo wiele i są one absolutnie kompromitujące, niniejszy tekst nie ma na celu odkrycia nowych sensacyjnych faktów. Tym powinien zająć się IPN i historycy. Ja natomiast chciałbym zwrócić uwagę na sekwencję zmiany narracji oraz skomentować samo zachowanie oburzonych dziś obrońców Bolka.

                          Śledząc komentarze salonowych publicystów oraz ich wiernych czytelników można bardzo łatwo dostrzec mechanizm sterowania masą ogarnięta paniką. Co najznamienitsze, w tym kontekście audytorium salonu nie jest poddane jednej naczelnej narracji, a raczej bombardowane dziesiątkami różnych, wykluczających się wzajemnie, wersji wydarzeń. Dla każdego inna jest przekonywająca i wystarcza by rozgrzeszyć Lecha Wałęsę. O ile niegotowość do przyznania się do błędu, nawet w obliczu niezbitych dowodów, jest cechą ogólnoludzką, o tyle oparcie mas o tak niespójną narrację jest dosyć osobliwe. Przyczyny takiego stanu rzeczy są najprawdopodobniej dwie. Po pierwsze ludzie ci naprawdę chcą wierzyć w informacje serwowane im przez Gazetę Wyborcza, czy Newsweek tak bardzo, że wobec zupełnej niespójności 99% tez dotyczących TW Bolka, znajdą tam dla siebie tę jedną, która im pasuje i będą się jej kurczowo trzymać. Po drugie, to sam Lech Wałęsa plącze się w zeznaniach tak bardzo, że przychylne mu środowiska chcąc nadążyć za wielością wersji wydarzeń postanowiły wypuścić wszystkie argumenty na raz, starając się je nieudolnie uzasadnić. W tym konkretnym wypadku chaos informacyjny i niedopowiedzenia działają na korzyść salonowych ośrodków przekazu. To właśnie z takim niespójnym konglomeratem argumentów przyjdzie się nam zmagać przez najbliższy czas. Warto jest więc zrozumieć, jak tworzy się taka narracja, oraz jakie są jej ewidentnie słabe strony.

                          Praojcem mechanizmu wyparcia jest główny antybohater ostatnich dni, Lech Wałęsa. Jego zeznania zmieniają się równie gwałtownie i regularnie, jak nastrój i humory, z których także słynie. Z początku przyznawał się do ujawnianych na przestrzeni czasu faktów interpretując je jedynie na swoją korzyść. Z czasem zaczął mieszać wszystkie wersje na raz. Dlatego schemat argumentacji Lecha Wałęsy można przedstawić następująco:

                          Nigdy nie współpracowałem.

                          Współpracowałem, ale nieświadomie.

                          Współpracowałem świadomie, ale mnie zmusili.

                          Współpracowałem dobrowolnie, ale podawałem fałszywe informacje.

                          Podawałem prawdziwe informacje, ale takie, któremu nikomu nie zaszkodziły.

                          Niektóre donosy mogły zaszkodzić związkowcom, ale nie brałem za to pieniędzy.

                          Brałem pieniądze za współpracę, ale dzieliłem się nimi ze związkowcami.

                          Nie dzieliłem się tymi pieniędzmi, ale miałem kiepską sytuację rodzinną i nie niszczyłem dokumentów na swój temat.

                          Niszczyłem dokumenty na swój temat, ale one były fałszywe.

                          Nigdy nie współpracowałem.

                          Powyższe zdania są jedynie uproszczonymi argumentami, prezentowanymi przez Lecha Wałęsę przy różnych okazjach na przestrzeni lat. Narracja ta już na pierwszy rzut oka jest zupełnie absurdalna i w oczywisty sposób podyktowana chęcią ukrycia prawdy. Nikt zdrowy psychicznie nie jest w stanie uwierzyć we wszystkie te alternatywne rzeczywistości jednocześnie. Dlatego w pierwszych dniach od ujawnienia agenturalnej przeszłości Wałęsy 16 lutego nawet najwierniejsze lemingi nie wiedziały co o tym wszystkim myśleć.

                          „Pomyślenie jest zbrodnią.”

                          Można eufemistycznie stwierdzić, że Lech Wałęsa nigdy nie był polihistorem. Oglądając wywiady można odnieść wrażenie, że nie tylko „pomyślenie”, ale samo myślenie jest dla niego zbrodnią. To nie on budował naczelną narrację w III RP, tylko Agora, więc to na Czerską spadł ciężar ulepienia kolejnej wersji wydarzeń i zjednoczenia ludzi pod swym propagandowym sztandarem. Gazeta Wyborcza i sam Adam Michnik mają zasadniczy interes w utrzymaniu swojej wersji wydarzeń. Ujawnienie niejasnych powiązań Wałęsy rzuca cień na całe dziedzictwo III RP, które Gazeta Wyborcza kreowała i zaciekle broniła. Jednak z tej mąki już chleba nie będzie. Narracja „Solidarnych z Lechem” jest tak dziurawa, tak wewnętrznie niespójna, tak łatwa do podważenia, że dyskusja z nimi wydaje się wręcz intelektualnym kopaniem leżącego. Tym bardziej zaskakuje więc fakt, że istnieją ludzie, którzy nie zważając na te kardynalne ułomności gotowi są drzeć szaty w obronie Bolka. Ponieważ zdecydowaną większość argumentów w obronie Wałęsy da się obalić w kilku zdaniach, a ja sam od dziecka odczuwam sadystyczną przyjemność z udowadniania innym, że są w błędzie, postanowiłem poniżej rozprawić się z najczęściej pojawiającymi się opiniami.

                          Niszczymy swoje autorytety. To chyba najczęstszy argument stawiany przez obrońców Lecha Wałęsy i od razu widać w nim naczelny problem trapiący lewą stronę sceny politycznej. Główną kategorią poznania nie jest tutaj prawda, a mądrość etapu. Dla postronnego obserwatora oczywistym jest, że to Wałęsa sam zniszczył swoją legendę współpracą z bezpieką, katastrofalnie złą prezydenturą oraz brutalnym zacieraniem śladów swoich grzechów. Czas rozwiać wszelkie wątpliwości: Wałęsa nie zasłużył na bycie autorytetem. Obrazoburczo? Bynajmniej. Przekonanie, że piękny ruch Solidarności to tylko Wałęsa i bez niego by nic nie było urąga godności wielu prawdziwych i niezłomnych związkowców. Nie chodzi o niszczenie autorytetów, chodzi o wyłuskanie tych prawdziwych. Anna Walentynowicz, Alina Pieńkowska, Kornel Morawiecki, Antoni Macierewicz, małżeństwo Gwiazdów to jedynie część prawdziwych twarzy walki z czerwonym totalitaryzmem. To im należy się cześć i honory. Zresztą, nawet gdyby takich ukrytych autorytetów nie było, nie oznaczałoby to, że można od tak stworzyć legendę człowieka opartą na fałszu i ślepo w nią wierzyć. Problem ten doskwiera obecnie nacjonalistom ukraińskim, którzy z braku lepszego materiału na autorytet moralny skłaniają się ku banderyzmowi. Czy obrońcy Bolka uzasadniają również obronę Bandery przez Ukraińców?

                          Współpracował, ale odkupił winy. Słowa te może wypowiedzieć tylko osoba z kompletną amnezją bądź urodzona przedwczoraj. Czym konkretnie odkupił swoje winy? Tutaj możliwości są dwie: rolą w Solidarności w latach 80. i okresem prezydenckim. Prezydenturę Wałęsy ocenia się bardzo krytycznie. Proszę pamiętać, że to właśnie Gazeta Wyborcza i środowisko Agory były początkowo największymi wrogami Wałęsy. Tak Wyborcza pisała o Lechu Wałęsie w latach 90. Czyny, które mu wówczas zarzucano (stalinizm, totalitaryzm, buractwo, wystarczy poszperać w artykułach z tamtych lat). Natomiast zachowanie Wałęsy w latach 80. były w oczywisty sposób konsekwencją jego współpracy z SB dekadę wcześniej. Wielu opozycjonistów (Walentynowicz, Waszkowski, Kowalski) wysuwa argumenty, że Wałęsa nigdy nie zerwał współpracy ze służbami. Należy zaznaczyć, że nie można od tak przestać być agentem czy współpracownikiem. Można przejść w stan uśpienia, lub być przeniesionym na inne stanowisko, ale służby nigdy nie rezygnują z takich informatorów. Można go w każdej chwili uaktywnić i szantażem ujawnienia współpracy zmusić do wykonywania kolejnych poleceń. Informatorem/agentem jest się nim do momentu dobrowolnej lub przeprowadzonej z zewnątrz dekonspiracji. Zwłaszcza, jeśli fakt współpracy jest obciążający, traktowany jest jako hak, jednocześnie uciszający delikwenta i przyzwyczajający do stałych kontaktów. Fakt, że Wałęsa wspiął się na szczyt w latach 80. Nie należy przypisywać ani jego intelektowi, ani przypisywanej charyzmie (było wielu ludzi dużo bardziej charyzmatycznych od niego) tylko właśnie dzięki wsparciu aparatu ówczesnej władzy i brutalnym wycinaniu kolegów z opozycji (casus min. Gwiazdów i Walentynowicz, Zborowskiego). Trzeba w tym miejscu również wspomnieć potężny mechanizm ośmieszania poważnych historyków i badaczy już w III RP (Cenckiewicz, Gontarczyk, Zyzak, Braun), których za podawanie informacji o TW Bolku skazano na publiczne potępienie. Wałęsa szedł na pasku władzy, ale też niszczył potencjalnych rywali. Tak więc swoją późniejszą działalnością nie tylko nie odkupił wcześniejszych win, ale dorzucił parę kolejnych czerwonych cegieł obciążających jego konto.

                          Musiał współpracować, bo wszyscy inni tez to robili. Jest to argument oparty na fałszywej przesłance. Wielu ludzi nie współpracowało. Zapominanie o tych, którzy się nie złamali jest samo w sobie czynem podłym. Przy okazji pojawia się tutaj wątek, że Wałęsa współpracując dawał SB fałszywe poczucie kontroli nad Solidarnością. Wobec tak pokrętnej logiki zasadnym jest zadać pytanie, czy jeśli wszyscy byliby na tyle odważni by współpracować z SB, to czy komunizm nie upadłby znacznie wcześniej?

                          Trzeba to było zrobić dużo wcześniej, teraz nie ma to sensu. O ile pierwsza część argumentacji jest w pełni uzasadniona, o tyle druga swą absurdalnością już wbija w fotel. Oczywiście, że trzeba to było zrobić wcześniej. Ale, żeby ów fakt mógł wybielić Wałęsę, ten musiałby sam od siebie wyjść z szafy (nomen omen). Wałęsa nie tylko nigdy tego nie zrobił, ale też on oraz środowisko Wyborczej przez 26 lat robiła wszystko, by nigdy nie dokonać pełnej lustracji i dekomunizacji życia publicznego. W 1992 roku Wałęsa wraz z postkomunistami oraz koncesjonowaną częścią opozycji obaliły legalny rząd Jana Olszewskiego za próbę ujawnienia komunistycznej agentury wśród państwowych oficjeli. Ponownie odsyłam w tym miejscu do filmu „Nocna Zmiana”. Lustracji nie było, sprawie ukręcono łeb. Do czasu. Dekadę później powstał kolejny zryw dekomunizacyjny. Bronisław Wildstein i jego lista wstrząsnęły wówczas opinią publiczną. Jaka była reakcja Agory i tefauenów? „Za późno/za wczesnie, a tak w ogóle to po co?” Wildsteina i część środowisk optujących za lustracją obśmiano jako inkwizytorów i gestapowców. Jak więc widać, GW i salon przez 26 lat nie tylko nie chciały dokonać oczyszczenia życia publicznego, ale wręcz czynnie niszczyła wszelkie takie próby. Przypadek?

                          Nie rozumiesz. Jesteś zbyt młody by móc się wypowiadać. Argument spotykany na całym świecie, w każdej dyskusji o historii. Odpowiedź na niego jest prosta: w historii liczą się fakty, a nie doświadczenie. Można wręcz powiedzieć, że młodsze pokolenie ma większe prawo do oceny tych wydarzeń właśnie dlatego, że potrafi zachować do sprawy dystans i dokonać racjonalnej oceny podanych faktów. Czy jeśli nauczycielka polskiego nie żyła w okresie pozytywizmu, to nie może omawiać z uczniami „Nad Niemnem”? Czy jeśli astrofizycy obliczają możliwości dotarcia na dane ciało niebieskie, to nie wiedzą o czym mówią, bo sami nie byli nigdy w kosmosie? Czy, jeśli historyk opisuje pierwszą wojnę światową, to musi być naprawdę starym kombatantem, bo w przeciwnym razie jego świadectwo jest nic niewarte? Wyrosło i dorosło już całe pokolenie ludzi nie pamiętających komuny, lecz posiadających własny rozum i potrafiących szukać informacji w Internecie.

                          To nieważne, temat zastępczy. Au contraire! To bardzo ważny temat. Przeto dotyczy podwalin III RP i jest bardzo rozwojowy. Dotyczy całej narracji budowanej misternie, latami przez Agorę i eksportowaną na Zachód. Wprzęgnięte w ten proceder zostały również inne tuzy Solidarności i późnej komuny. Dobrym przykładem jest tutaj Andrzej Wajda, który popełnił pełen przeinaczeń film o Wałęsie. Dla mediów nieistotne było to, że historycy i żyjący, naoczni świadkowie tamtych wydarzeń mówili, że film jest hagiografią Wałęsy. Nie ważne, że jest to obraza dla prawdziwie zasłużonych opozycjonistów i przeinaczanie historii. Ważne, że nakręcił to Wajda. A Wajda to Oskara kiedyś dostał i należy mu wierzyć absolutnie we wszystkim. Parafrazując Gombrowicza „Wajda wielkim artystą był”. Czas przeszły niedokonany. Nie jest to temat zastępczy również z innej, prozaicznej przyczyny: Internet 2.0 choć ulega czasowej histerii, to nie jest tak łatwo manipulowany jak stare media. To ludzie decydują i sami wyrażają swoje zainteresowanie danym tematem.

                          Gdyby nie było Wałęsy, to byłoby trzeba go wymyślić. Argument – parafraza słynnej sentencji Voltaire’a gdzie słowo „Wałęsa” zastępuje „Boga”. Trudno o bardziej hagiograficzne podejście do byłego prezydenta. Opiera się na przesłance, że Lech Wałęsa jako jedyny spośród wielomilionowego narodu posiadał takie cechy osobowości, które pomogły mu obalić system komunistyczny. Pal licho fakt, że Solidarność to ogromny ruch, który ani nie został przez Wałęsę założony, ani w pełni zarządzany. A może to wrodzona charyzma Lecha Wałęsy pozwalała porwać tłumy? Wygadania bynajmniej Wałęsie odmówić nie można. Z drugiej jednak strony jego wypowiedzi przepełnione są wałęsowskimi neologizmami, niezrozumiałymi porównaniami i zwykłymi sofizmatami. Bywa gburowaty a nawet wprost chamski. Takie cechy nie porywają tłumów, z nie jest to dobry materiał na lidera, zwłaszcza w tak trudnych czasach jak lata 80. Lech Wałęsa posiadał jednak jedną cechę, która wywindowała go na wyżyny ówczesnej polityki: megalomaństwo. Wałęsa zawsze był tak bardzo łasy na sukces, że (zwłaszcza wobec wcześniejszej współpracy z SB) z automatu stał się kandydatem na wtyczkę w ruchu, który groził rozpadowi systemu. Należy pamiętać, że PRL swoich prawdziwych wrogów częstokroć fizycznie eliminował z życia publicznego. Świadczy o tym wiele przykładów. Zatem gdyby system uznał Wałęsę za człowieka naprawdę groźnego, to z łatwością byłby go w stanie uciszyć. Jaruzelski, Kiszczak, Ciastoń i spółka nie musieliby go nawet zabijać, czy łamać kości. Wystarczyłoby, gdyby w odpowiednim momencie odpalili wiadomość, że Lech Wałęsa, wielbiony przez masy lider Solidarności współpracował z SB w latach 70. Cały czar otaczający Wałęsę w pierwszej połowie lat 80. prysłby niczym bańka mydlana. Nikt ze strony komunistycznej tego nie uczynił, właśnie dlatego, że Wałęsa tkwił w kieszeni służb. Jednym słowem doskonałym kandydat do przeprowadzenia kontrolowanej rewolucji i transformacji ustrojowej. Wobec tego argument, że gdyby Wałęsy nie było, to należałoby go wymyślić jest z peerelowskiego punktu widzenia w stu procentach prawdziwy.

                          Teraz źle o nas piszą za granicą. Jeśli już, to nie o nas, a o haniebnej postawie Wałęsy. A jeśli piszą, to w zdecydowanej większości tak, jak było: czyli że IPN zabezpieczył materiały wg których Lech Wałęsa był komunistycznym informatorem. Trzeba oddzielić szkalowanie Polski (vide „polskie obozy koncentracyjne”) od rozliczania się ze swoją przeszłością. Pewne dokumenty zostały odkryte i dziwnym jest oczekiwać, że zachodnie media nie będą takim faktem zainteresowane. Czyli należałoby taki fakt ukryć przed opinią publiczną? Jest to po pierwsze niemożliwe, po drugie odniosłoby odwrotny skutek od zamierzonego, mnożąc teorie spiskowe, po trzecie niemoralne. A przecież dla lewej strony morały się liczą. Prawda? Nauczmy się rozliczać czarne karty naszej historii. Tak, jak niektórzy postulowali rozliczenie naszego antysemityzmu, tak cała reszta Polaków chce rozliczenia komuny i III RP. To chyba zrozumiałe.

                          Kaczyński. Słowo klucz i ostateczny denominator przeciwnego obozu. Ostatni listek figowy Adama (Michnika). Gdy już wszystkie pozornie merytoryczne argumenty zawodzą, zawsze można odwołać się do tego jednego. Zdanie „Bo Kaczor jest złym kurduplem” wydaje się wyjaśniać każdy problem. Każdą matematyczną zagadkę, każdą porażkę życiową, każdą przeciwność losu część ludzi z gorliwością prawdziwych Zelotów[1] zrzuca na Jarosława Kaczyńskiego. Nienawiść do braci Kaczyńskich (teraz kumulująca się na Jarosławie ze zdwojoną siłą) jest najlepszym klejem dla elektoratu PO i Nowoczesnej. SLD z historycznych, politycznych i biologicznych przyczyn odgrywa drugorzędną rolę w tym sporze. Warto zauważyć, że Włodzimierz Czarzasty, nowy szef SLD, który jest zazwyczaj bardzo wygadany, jeszcze nie zabrał jednoznacznego stanowiska. W rzeczywistości dla sprawy jest zupełnie nieistotnym czy Kaczyńscy byli podczas strajku na Marsie, czy na Wenus.

                          „Zwijać żagle! Nie ma was!”

                          To koniec. Cała narracja elit III RP rozsypała się niczym korale z zerwanego naszyjnika. Gazeta Wyborcza, TOK FM, Polityka, Newsweek Polska oraz inne środki przekazu próbują w panice ustalić wspólną, spójną wersję wydarzeń. Zasypują opinię publiczną podniesionymi wcześniej koralikami, prosząc by czytelnik sam powiązał je jakąś nicią. Żadna głowa, nawet najświętsza nie może stać ponad merytoryczną oceną historyków. Polacy nie lubią słuchać niegodziwych czynach rodaków. Jakiż opór budziła sprawa mordu w Jedwabnem? Na szczęście, środowiska lewicowe od początku istnienia III RP twardo naciskały, że Polacy muszą nauczyć się rozliczać ze swojej historii. Muszę przyznać, że miały rację. Czas rozliczyć Okrągły Stół!

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          do gościa z 16:03.

                          W tej wyliczance wersji Wałęsy należy doliczyć jeszcze jedną chyba najnowszą: przelewane były na moje konto pieniądze, ale to nie były moje pieniądze, a jakiegoś SB, któremu miałem ratować skórę, a teraz wzywa go, aby się ujawnił i opowiedział światu całą prawdę. Taki mniej więcej jest sens tej bajki.

                          Oglądając wczoraj wywiad Kolędy_Zalewskiej w Miami z Wałęsą, pomijając jego styl mówienia, sposób siedzenia itd. zrobiło mi się zwyczajnie smutno i czułem zażenowanie. Doceniam jego instynkt polityczny, wolę walki i odwagę w latach 80-tych, jednak lata 70-te nie zapisały się dobrze w jego życiorysie. Ewangelia mówi, że z nawróconych podobno Pan Bóg jest najbardziej zadowolony, więc nie wiem dlaczego Lech Wałęsa jako praktykujący katolik nie uczynił z tego cnoty, tylko dalej brnie.

                          Błądzić ludzka rzecz, ale tkwić w błędzie to głupota.

                          Jestem pewien, że ludzie dawno wybaczyliby mu tę przeszłość lat 70-tych, ale Wałęsie chodziło o dużo więcej. On chciał i być idealny, stać na świeczniku historii. On chciał sławy dla siebie, bez względu na cenę. A to już nie jest tylko patriotyzm, to jest egocentryzm i egoizm.

                          Gość_independent
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 168

                          Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Cale to zamieszanie to wierzcholek ... Pokazcie akta prawdziwych agentow typu Rudy Krol Europy czy Sikors...

                          Gość_Tolek Banan
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          ...albo Kaczyńs...

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Gdyby esbecja miała coś na Kaczynskiego dawno by to upubliczniła bo to dla nich wróg numer jeden.To samo Macierewicz.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Nie upubliczniła by czegoś, czym można wygodnie szantażować faktycznego "króla Polski"... Poza tym o dalszych teczkach IPN mówi, że są obecnie przeglądane i badane przed publikacją. Naprawdę nie dziwi was, że jedna teczka została opublikowana z takim pośpiechem, bez zaglądania czy analiz grafologicznych, a co do pozostałych dopiero trwają konsultacje czy je pokazywać? Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby selekcja dotyczyła raczej tego, które zniszczyć... Tylko IPN wie co było w szafie Kiszczaka. Moim zdaniem będzie jak z "taśmami prawdy": będą publikowane w dogodnych odstępach czasowych, np. tuż przed wyborami, by zniszczyć lub zaszantażować niewygodne osoby.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Od lat dziewiędziesiątych... Od spalenia kukły Wałesy, ruszyla pijarowska machina... Poczatkowo wiekszość klasy średniej i "wykształciuchy" odrzucili wszelkie próby pomówień, insynuacji i kłamstw, które miały niszczyć politycznych przeciwników, torując im drogę do zdobycia władzy. Kolejne porażki wyborów spowodowały, że walka polityczna stała się coraz bardziej brudna. Czesto słyszeliśmy: "... należy sprawdzić..." , "...można domniemać...", "... my tu, a oni tam, gdzie stało ZOMO..." itd. Dzielenie Polaków... dzielenie na lewaków i patriotów...

                          Druk w przychylnej gazecie "papierów" szkalujących oponentów... podsłuchy i ich przedruki... prowokacje służb... rozdmuchiwanie niemoralnych zachowań rządzących do rozmiarów afer. Ciągłe negowanie wszystkiego co zrobiła rządząca koalicja.

                          Sukcesywna, obrzydliwa propadanda i populizm poszerzający rzeszę "parafialnych patriotów" uczestniczących w miesięcznicach...

                          Oddziaływanie (presja) na niezdecydowanych z małych miasteczek i wsi, poprzez organizację kół i rodzin... Pomoc mediów katolickich, których współuczestnictwo i propadanda odbiega od zasad dekalogu... Wykorzystywanie każdych mediów, aby szkalować, zagadać, utrudnić dialog i nieodwracalnie zantagonizować Polaków.

                          Udało się...

                          Został jeszcze wróg nr 1, który wyrzucając ich z roboty, teraz spotyka się z zemstą pamiętliwych i małostkowych ludzi.

                          Nie dadzą mu żadnych szans na obronę, zrobia wszystko by Go zniszczyć. Roszczą sobie do tego prawo, bo tylko oni są "czyści", tylko oni sa prawdziwymi Polakami... prawdziwymi patriotami...

                          Dzisiaj rozliczają oni... przyjdzie czas, że ich rozliczą za szkody jakie wyrzadzili naszej Ojczyźnie, za krzywdy jakich doznali ludzie.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Slabiutkie,bo co to ma wspólnego z agentami SB.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 174

                          Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          mnie nie dziwi. powinna byc upubliczniona juz 30 lat temu.

                          myslisz ze ktos sie zdziwil upublicznieniem materialow o Walesie? od dawna juz wiadomo co robil i jak wielu ludzi zniszczyl.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          Początek końca III RP?

                          Nie tak dawno temu, na okoliczność 25 rocznicy wyborów czerwcowych, środowiska tzw. „elyt” pookrągłostołowych próbowały wcisnąć ciemnemu ludowi kit o 25 latach wolności. Należy zapytać: jakiej wolności? Czy transformację komuny w postkomunę, przejście PRL-u w III RP można nazwać odzyskaniem wolności, suwerenności, podmiotowości i niepodległości przez Polskę? Przecież komuniści przeszli do III RP niemal suchą stopą.

                          http://wolewolnosc.pl/poczatek-konca-iii-rp/

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Wałęsa o notatkach Kiszaczka: Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi… Czy Wałęsa był „Bolkiem”?

                          To wytłumacz nam głupim lemingom: po co komuna robiła stan wojenny i w ogóle cackała się z tą całą Solidarnością, jeśli dysponowała papierami, które zniszczyłyby Wałęsę w jeden dzień?

                          Po co, jeśli miała takie papiery, brała się za robienie jakichś nieudanych fałszywek, w które ani Komitet Noblowski, ani nikt inny nie wierzył, bo były tak kiepskie?

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
44 posty w tym wątku zostały wyłączone z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
Kamo Polska Kamil Pastuszko
Branża: Elektryczne usługi
Dodaj firmę