Ta wszystko ok, tylko ta cholerna benzyna. Wiem, że pogoda super i pewna, ale nie wierzcie, że taniej. Byłem i sprawdziłem. Tam gdzie euro wszystko mnoży się *4,30. Patrząc do ich zarobków czyli ile procent pensji wydają na wyżywienie, opłaty, macie racje wychodzi taniej. Ale wracając do wyjazdu, Polacy zabierają na wyjazd wałówę: konserwy, zupki, paszteciki itd.... Kogo stać jedzie z biura podróży i ma wyżywienie i ma gdzieś i łazi hotel - plaża. Każdy robi jak chce. Jego sprawa, ale nie mówcie, ze taniej.
Powoli z tą taniością. Byłem nad morzem Czarnym i w Chorwacji i wielu innych krajach. Wcale nie jest taniej niż nad Bałtykiem. Owszem w Bułgarii dużo taniej ale sama droga sprawia, że koszty są duże i na pewno większe niż nad Bałtykiem. Chorwacja to w ogóle wychodzi drożej. Noclegi porównywalnie ale jedzenie, kawiarnie to już duży wydatek. U nas też można znaleźć bardzo fajne okazje. Jedyne co przemawia za granicą to pogoda. Chociaż ja i tak jeszcze tydzień zwykle spędzam nad naszym morzem bo nigdzie nie ma tyle jodu i dziecko mi nie choruje przez rok. Dodam jeszcze, że widziałem rodziny z Polski w Chorwacji które przywożą całe kopy jedzenia i same wszystko robią. To u Nas żywiąc się w Biedronce też wyjdzie znacznie taniej:)
To chyba zależy gdzie kto jeździ Chorwacja droga niestety Taniej i fajniej jak dla mnie jest w Rumunii, piękne krajobrazy, biedni ale bardzo życzliwi ludzie. Dodaję, że jeżdże autem wlasnym i po raczej mało uczęszczanych trasach. Jestem zadowolony
Moim znajomym podprowadzili w Rumunii auto i to mnie zniechęca. Ktoś napisze, że wszędzie może się to stać, ale akurat tam częste.
Wracając do młodzieży. W ubiegłym roku spotkałem na włoskim zachodnim wybrzeżu pod Neapolem 3 młodych chłopaków. Pogadaliśmy trochę, że aż tak daleko się zapuścili i to autostopem. Okazało się że cały bity miesiąc - lipiec pracowali przy zbiórce owoców. Wędrowali wybrzeżem i jechali autostopem aż do Neapolu, bo stamtąd wracali samolotem ,dużo wcześniej kupili bilety za grosze. Patrzyłem na nich razem z żoną z podziwem. Mieli malutki namiocik z decatlonu- takie kółko, które po rozwiązaniu od razu był rozwiązanym namiotem. Spali i na polach i u Włochów na gospodarstwach. Czasem zarobili pracując. Plusem była znajomość angielskiego. Do plecaków mieli przywiązane nasze małe flagi. Bardzo sympatyczne chłopaki z Rzeszowa. Śmiali się, że dziewczyny nie dały się namówić na taki wypad. Czyści, nie jakieś łachmyty. Można? Można. Tylko trzeba chcieć.
To na pewno byli mądrzy chłopcy.Tacy jak widać też są. Chcieli zmobilizowali się i wyjechali. A nie czekali aż im ktoś da.U nas w mieście króluje postawa DAJ
Myślę, że i u nas by się tacy znaleźli, ale jak w domu tylko narzekania , psioczenie przy butelce piwska, to skąd wzorce mają czerpać. Młodzi ruszyć się trochę. Sezon na wiśnie się zaczął, na tydzień wakacji się uzbiera. Dla chcącego w tym wieku nie ma nic trudnego. Tylko trzeba chcieć.
Nie jest takie wszystko proste , wiśnie w większości są trzepane a przy tym bezrobociu to do prac sezonowych wolą zatrudnić starszych , w szkołach powinien powstać przedmiot który by uczył życia młodych w dzisiejszym świecie i jak sobie radzić to nie dawne czasy wielu dorosłych nie może sobie poradzić a co mówić o młodocianych, najprostszym wyjściem to wypić i na chwilę za mamić tą pieprzoną rzeczywistość. Ja teraz się wstydzę bo do takiej się przyłożyłem , teraz czuję się oszukany. Dam mały przykład mój syn jak chodził do podstawówki w młodszych klasach to nie znał dobrze tabliczki mnożenia ale za to wiedział co to jest fundacja pani Kwaśniewskiej bo takich pierdół uczyli i uczą.
Wiesz wg mnie piszesz głupoty. Również jestem rodzicem i takich głupot dawno nie słyszałam. To, że twoje dziecko nie nauczyło się tabliczki mnożenia to tylko twoja wina, bo nie utrwalałeś z nim tego. Akurat wykonywanie obliczeń w klasach młodszych to priorytet. Jednak wybacz nikt nie otworzy twojemu dziecku głowy i nie wleje tabliczki mnożenia. Jak dziecko świetnie dodaje, to i mnożyć i dzielić bez problemu się nauczy. Co do fundacji nie mam pojęcia, kiedy i gdzie i przy jakiej okazji się tego uczyło. Mój syn oraz siostrzenica nie mięli o tym w podręcznikach. I wątpię żeby w jakichkolwiek było. Może w liceum na WOS jako przykład fundacji, nie wiem.
Jaki ty jesteś rodzicem brałeś kiedyś w rękę plecak swojego dziecka i przeglądałeś co tam jest napisane , teraz nie mam tych książek bo bym ci dokładnie spisał , ta waga to połowa głupoty które się mało przydają w życiu. Jeżeli dziecko musi się uczyć wymiarów i wagi wydry zamiast wpajać mu podstawowe rzeczy . Tabliczki mnożenia się nauczył ale wiele innych zbędnych rzeczy też. Tak że nie wieże że piszesz jako rodzic , albo z doskoku jesteś nim.
Widzisz gościu z 12:34 brałam plecak swojego dziecka w rękę i nic tam nie przeczytałam;) Książki też brałam i widziałam, że wiele rzeczy jest mało przydatnych w późniejszym życiu, ale np.dla ciebie i dla mnie. Dziecko moje nigdy z nauką nie miało problemu, więc nie ślęczałam z nim cały czas nad książkami. Program jest jaki jest, dziecko ma zdobyć wiedzę ogólnokształcącą, żeby nie być ignorantem, żeby wiedzieć, że np. wydra to ssak, który żyje w Polsce. Myślę, że wymiary i wagę nie musiało znać na pamięć. Jeśli wymagał tego n-l , to źle trafiło twoje dziecko. A dyskusja nasza się zaczęła, od tego, ze dziecko w klasach młodszych nie znało tabliczki mnożenia a poznało fundację p.Kwaśniewskiej. Trochę naginasz prawdę. Pozdrawiam i nie denerwuje się, nasze szkoły wcale nie są takie złe. Nawet uważam, że za łatwo mają dzieci, nie piszą ogromu recenzji książek, filmów , nie dostają na wakacje do zrobienia 50 zadań, nie mają do przeczytania np. 10 książek, bo w wielu krajach tak jest.
Gościu z 11:31 wiśnie trzepią. Ale pierdoły ty piszesz, trzepie to się czarną porzeczkę. Wiśnie się rwie i nad Wisłą nie ma problemu, żeby gdzieś się załapać.Moi znajomi jeszcze dwa lata temu szukali do rwania i co? Nie było chętnych. Młodzi po dwóch dniach wymiękali, ze ciepło, że nudno itd ... Zarzucili to, bo co 70 latkowie będą rwali? Nie miał kto obrywać a oni w 3 ile mogli rwać. Nie były to hektary, ze opłacało się żeby ludzie pomieszkiwali.
70 latkowie to zasiadają w zarządach spółek za odpowiednią kasę a młodzi na rwaniu nie zapracują na emeryturę.Wcale nie jest dziwne,ze nie są chętni nabijać kasę bogaczom,rwanie,segregacja i noszenie pełnych skrzynek za 50gr to jest kasa? Dać rodzicom pracę to i ich dzieci pojadą na wypoczynek ale kto tego nie doświadczył to nigdy nie pojmie,łatwo radzić i komentować komuś.
Doświadczyłam doświadczyłam. w liceum sama na swoje wakacje zarabiałam zawsze. Masz rację bogacz z 1 hektarem wiśni. To mnie rozśmieszyłeś/aś. No niech siedzą dalej przez 2 miesiące pod blokami, dewastują, piją i palą, bo po co ktoś ma na nich zarabiać. Widzisz ktoś ma głowę i zarabia więcej, ktoś ma tylko ręce i ma mniej, a czasem ktoś ma głowę i ręce i nie ma nic.
Jeżeli tak większość jak ty myśli, to już nie dziwi mnie , że mamy tak jak mamy.
Gościu z 12,25 teraz trzepie się też wiśnie sokówkę która przeważnie rośnie nad Wisłą , ja pierdół nie piszę bo miałem kiedyś sad i najmowałem ludzi zresztą pochodzę z nadwiślańskich terenów. Jest specjalna maszyna lub robi się to ciągnikiem , pod wiśnią rozciąga się specjalne płachty na które spadają owoce, co prawda sok płynie z skrzynek ale to jest ekonomiczniejsze , wiśnie szczepione nie wiem czy się trzepie , jeżeli nie wierzysz to się przejedz już w okolicach Brzozowej się zaczynają. 70 latkowie to mają w dupie wiśnie i jakąś pracę oni już się napracowali a są młodsi którzy nie mają za co żyć.
Gość z 13,00 masz rację,nie każdy tak myśli jak ja.Zobacz ile osób pracuje w urzędach i jeszcze chce zatrudnić na zrywaniu ludzi,a nie prościej zrezygnować im z jednego dochodu?
Masz rację , piszę to z przekąsem niech nie zarobią ci co mają sad a przy okazji i ci co mogliby na tym cokolwiek grosza dorobić, bo podobno nie ma pracy. No to napisałam, ze zrezygnowali. I wyobraź sobie że właśnie chcieli i rwali emerycie, bo dorobili sobie, a młodzi po co? Ktoś opisał wyżej wczoraj 17:39 jak to młodzież dzięki rwaniu owoców wyjechała do Woch. NIe demonizuj takiego zarobkowania przez młodzież. Na całym świeci młodzi w wakacje zarabiają, a u nas robi się z tego problem.