Za PRL-u wiekszosc dzieciakow spedzalo wakacje na koloniach albo obozach.Obecnie mlodziez kolonie spedza za osiedlowymi garazami ,a ich rodzice wczasy pod blokiem.W weekendy pozwalaja sobie na male szalenstwo ,rozpalajac grilla na balkonie.
właśnie widać jaka bieda,że gówniarstwo pijane nad ranem chodzi i się wydziera
To skąd te ilości ludzi w Zakopcu, nad morzem czy jeziorem? Kiedyś aż tak nie było a jeżdżę rok w rok od około 30 lat.
Ludzi wszędzie ogrom, więc nie opowiadajcie bzdur, jak to nikt nie jeździ. Ludzie nauczyli się narzekać. To samo jest z zajęciami dodatkowymi dla dzieciaków. Gdy zapytałam znajomej czemu córka nie jeździ na zajęcia na basenie, to dowiedziałam się że 3 razy w tygodniu to tyle czasu trzeba poświęcić. A inni rodzice nie poświęcają? Jak w szkole zajęcia są od razu po lekcjach jet ok, ale gdy dzieci muszą przyjść po 14, to już problem i chodzi z klasy 2 osoby. Nie do końca jest tak jak to ktoś widzie z boku. Ja też powtarzam rzucić papierochy, piwsko , to na fajne wakacje zostanie. Są półkolonie. Ja gdy byłam nastolatką rwałam wiśnie, porzeczki , nawet pomidory w szklarniach, żeby zarobić na wakacje a teraz nie chce się młodym , po co ?
w ASZYM MIEŚCIE mOPS POMAGA TYM KTÓRZY NIE PRACUJĄ A STAĆ ICH JEST NA WSZYSTKO. mAJĄ TELEFONY, KAMERY, SAMOCHODY, PALĄ PAPIEROSY A WIADOMO ILE TO KOSZTUJE, MOGŁABYM DAWAĆ PRZYKŁADY UMIEJĘTNIE POTRAFIĄ OSZUKIWAĆ I WYŁUDZAĆ TO CO IM SIĘ NALEZY, A LUDZIOM PRACUJĄCYM ZA NAJNIŻSZĄ KRAJOWĄ I ICH DZIECIOM NIC SIĘ NIE NALEŻY A MUSZĄ ŁĄCZYC KONIEC Z KOŃCEM I NIKT IM NIE POMOŻE BO TAKIE SĄ PRZEPISY I SĄ ZA UCZCIWI. tO NIGDY SIĘ NIE ZMIENI.
Ja wakacje uwielbiałem spędzać na wsi, takiej zabitej dechami, gdzie diabeł mówi dobranoc. Pasałem byki (sic!), latałem z kaczkami, wybijając im muchy klepką, rzucałem się z dzieciakami jabłkami, jeździłem na rowerze, uczestniczyłem w żniwach, gdzie największą frajdą był przejazd kombajnem ;) Na koloniach raz byłem, ale mnie trzeba było na nie usilnie namawiać, kolejnego roku już się nie dałem ;)
I to były piękne czasy! :))
No widzisz Gienek bo tak było, pierwszy raz za granicę (nad Morze Czarne) pojechałam jako dorosła 25-letnia osoba, A teraz mają 4-5 lat Egipt, Hiszpania , Grecja i mówię o mieszkańcach O-ca. Jak świat światem zawsze jednych jest stać na wyjazd innych nie, jedni potrafią zaoszczędzić a inni mają to gdzieś. Każdy ma swoje priorytety co wżyciu ważne.
no jak sie nie kupuje domu to moga jechac za granice i sie pokazac a mieszkaja u mamusi mamusia nakarmi ubierze dziecko itd
Ja uważam, że młodzież powinna sobie na wakacje zarobic np. przy zbiorze owoców.Jeśli młodzi wolą imprezy no to ich sprawa i rodziców. Ja jako małolata tak sobie dorabialam. Wielką krzywdę wyrządzają rodzice swoim dzieciom podając im wszystko na tacy.W ten sposób wyrabia się postawę roszczeniową.Młody/dziecko będzie bardzo nieszczęsliwe po zderzeniu z rzeczywistością.
Założycielu wątku zawsze tak było 20-15-10 lat temu czy obecnie. Dzieci i młodzież z rodzin ubogich nie miała co ze sobą zrobić. Kiedyś to chociaż na cały dzień na Rawszczyznę poszła, no teraz Gutwin zostaje. Moi rodzice też nie opływali w bogactwa, więc zazwyczaj na wsi u babci spędzałam. Tak było jest i będzie. Może te dysproporcje są duże, bo kiedyś Międzywodzie lub wieś , a teraz Egipt i blok.
A pamiętacie Hufce pracy , młodzież pracowała pod nadzorem i opiekom , zarobiła sobie trochę , żeby resztę wakacji spędzić inaczej , trzeba przyznać że państwo za czasów PRL dbało o młodzież , teraz co , dbają ale o swoje dzieci za pieniądze podatników.
Byłam na koloniach 2 razy w życiu, te kolonie były zakładowe i rodzicom z pensji zapierdzielali za to kasę . Atrakcji ,aż tylu co teraz nie było ale za to była zgrana ekipa dzieciaków i fajna zabawa ,bo wszystko cieszylo ,nawet kąpiel w deszczu w lodowatym Bałtyku ,Dziś żeby pobyt się udal to dzieciaki musza mieć wszelkie atrakcje a i tak coś zawsze będzie nie tak .....a na kapiel w morzu w zimne deszczowe dni to opiekunowie by napewno nie pozwolili,w strachu aby dzieci sie nie pochorowały a rodzice nie żadali odszkodowań .
Kiedyś na obozach sami kopaliśmy latryny a teraz Toitoi musi być zapewniony.
Noc tylko siedzieć i biadolić! Za granicą dzieci bogatych rodziców zarabiają na miesiąc wakacji, u nas wolą rozwalać ławki i malować po budynkach. Gdy na wakacje chowając swoje dyplomy jechałam charytatywnie z dziećmi rodzin patologicznych bez jakiejkolwiek pensji,ale mogłam zabrać za to dwoje swoich sąsiedzi się śmiali.
Kpiny były gdy na studia dorabiałam w lato jako pokojówka, czy mając chore dziecko dorabiałam na leki myjąc okna.. Zaproponujcie proszącemu o jałmużnę dorywcze pracę, przyjdzie? Nie , bo mu się nie opłaca ! Ile osób szuka dorywczych prac ? Jak nie ma w pobliżu to dojeżdżać się nie chce,wyjechać do sezonowej też nie, pewno, lepiej leżeć, pić piwko,wołać o zasiłek, a państwo, czyli pozostali pracujący mają utrzymać nieroboli,karmić dzieci w świetlicach, kupować książki, bo im się wszystko należy! Przepraszam wszystkich
innych, którzy potracili pracę i nie mogą jej znaleźć bo to nie o Was chodzi, ani o rodziców, którzy w trudach wychowują swoje chore niepełnosprawne dzieci z marna pomocą finansową..
Brawo oburzona. Masz rację. Zawsze jedni jeździli inni siedzieli na tyłku w domu, bo jak ma na co starczyć jak papierochy i piwko codziennie. Potem wyciągają łapska po wszystko. Gdy miałam trochę porzeczek i proponowałam obrywanie, to mamuśka jedna z drugą że za takie pieniądze to absolutnie, że chce się dorobić na ich dzieciach. To co miałam połowę im płacić a moja praca, opryski itd... Taka jest prawda, ze młodym w głowach się poprzewracało. Żądają a nic od siebie nie dają. Rośnie pokolenie egoistyczne. Już za 20 -30 lat najlepszy biznes to będą Domy Starców. Bo tam będzie trafiało obecne średnie pokolenie.
Odezwał się mądry. Ty o moją się nie martw, a gdybyś czytał/ła ze zrozumieniem to babciu a nie dziadku. Ja na nią sobie zarobię, gorzej będzie z tobą , bo kiedyś mamusia czy tatuś nie da i to będzie bida. Jak sobie białe adidaski kupisz na targu?