Wypowiadam się na tym forum i w tym temacie tylko dlatego, że mogą tu dodawać posty tylko zalogowani, co mnie niezmiernie cieszy(Zresztą wg mojej opinii, de facto skromnej - każdy wątek powinien mieć takie reguły), ale do rzeczy.
Pismen, zakładając ten wątek bardzo mnie pocieszyłeś, bo sprawa rekrutacji na studia dla mnie od dawna wydaje się bardzo kontrowersyjna. Co prawda, niestosowne by było, gdybym negował od dawna przyjęte zasady, ale wyrazić swoje zdanie jak najbardziej mam prawo.
Młody człowiek, będący na etapie szkoły średniej a myślący o kolejnym etapie, czyli studia wyższe wybiera swój "wymarzony" kierunek studiów. Uczy się ślepo swoich wybranych przedmiotów, mając inne w serdecznym poważaniu. Proszę mi nie zaprzeczać, że tak nie jest. Bo tak jest. Uczeń renomowanego liceum, który zechce studiować medycynę i który w nocy o północy wyrecytuje z pamięci całą tablicę Mendelejewa a który notabene nie wie ile wynosi szósty X dla mnie jest nikim. Odważnie postawiłem taką tezę bo moim znowu skromnym zdaniem, student renomowanej uczelni jaką jest niewątpliwie UJ czy też UW musi być zdolnym we wszystkim. Ja, który zdaje sobie sprawę ze swojej nieudolności i braku wiedzy nie pcham się tam, gdzie powinni się pchać ludzie mądrzy, inteligentni... Wiem, na co mnie stać, więc robię to co robię. A większość użytkowników tego forum wie co robię... Być może w przyszłości moja wiedza, a co za tym idzie ambicja będzie większa, ale póki co trzeba wiedzieć, kim się jest. Do czego zmierzam. Niestosownym wydają mi się ukazane w artykule pretensje uczniów, ich rodziców o zmiany w systemie rekrutacji. Uczelnia i tak jest pobłażliwa. Niech się wszyscy cieszą, że jest wymiana fizyki na matematykę, a nie to i to, co przyznam szczerze, ucieszyło by mnie to niezmiernie... Takie uczelnie, jak wcześniej wspomniane przeze mnie, powinny kształcić ludzi najmądrzejszych w tym kraju. Ktoś chce być dobry tylko z jednej dziedziny, niech idzie na studia zaoczne, płatne, co każdy może skończyć. To się nazywa elita. Ja wiem, że nigdy nie będę do niej należał, co nie zmienia faktu, że cieszy mnie to, że należą do niej osoby, które na to zasługują.
Podsumowując moją wypowiedź. Jestem jak najbardziej na tak na zmiany w rekrutacji! Niechaj będzie dobrze!
A Ty Pismenie, jak uważasz?
UJ ma na medycyne 20 kandydatow na 1 miejsce wiec musi w jakis sposob dokonac rekrutacji. Chemia z biologia to za malo do zroznicowania, dlatego zamiast fizyki postanowiono dac jako ntrzeci przedmiot matme.
Info zamiescilem, bo rokrocznie kilka osob z O-ca startuje i tak samo bedzie w 2015. Tylko o takiej zmianie trzeba wiedziec nieco wczesniej, bo poziom matmy w bio-chemach jest podstawowy.
Co do omnibusow - to juz nie ta epoka i to od dawna, co najlepiej widac po poziomie absolwentow klas humanistycznych i ambitnych kierunkow.
Server, urzekła mnie Twoja wypowiedz.;) i nawet zgadzam sie z nią w 100%.Ale wiesz , ze mówią -ten kto umie wszystko-nie umie tak naprawde nic. Moze lepiej miec wiedze z jednej konkretnej dziedziny?
No nie wiem. Moim zdaniem medycyna ma ma o wiele więcej wspólnego z fizyką niż z matematyką. Ja pochodzę z czasów, kiedy matura z matematyki nie była obowiązkowa, zdawałam biologię. Skończyłam medycynę, zrobiłam dwie specjalizacje, kocham mój zawód. Matematyka od zawsze była mi kulą u nogi. I nie przeszkadza mi to w pracy. Inteligencja i ścisły umysł moim zdaniem nie są gwarantem tego, że ktoś nimi obdarzony będzie dobrym lekarzem. Bo oprócz wiedzy w tym zawodzie potrzebne są jeszcze empatia, intuicja , zaangażowanie i odporność . I wielka szkoda, że nie weryfikuje się predyspozycji psychicznych kandydatów na przyszłych lekarzy. Może o tym powinny pomyśleć władze uczelni?
Dałam łapówkę. Żartuję :) Bez problemu. Na egzaminie z fizyki miałam max. Wystarczyła matematyka na poziomie liceum ogólnokształcącego. Na medycynie był tylko jeden semestr biofizyki na pierwszym roku i jeden semestr biostatystyki, nie pamiętam na którym. Nie wiem jak mest terazale nie sądzę by wiele się zmieniło. Tak naprawdę podstawą jest chemia, bez niej byłoby trudno zrozumieć biochemię, fizjologię, farmakologię.... Reszty trzeba się po prostu nauczyć. Wiedzy medycznej się nie interpretuje, ją się przyswaja, przynajmniej na początku. Uważam, że w medycynie praktycznej bardziej przydaje się umiejętność syntezy a nie analizy. Umysły ścisłe, matematyczne to umysły głównie analityczne, świetnie sprawdzające się w badaniach naukowych. A ten pomysł z matematyką to tylko sposób na odsianie kandydatów. Czy trafny? Moim zdaniem nie.
Da radę :-P Z matmy byłem noga, a z fizyki mocne 4 :-P
W biochemach teraz nie ma fizyki od II klasy, matma podstawowa jest. Zysk dla uczniów.
Ja się zgadzam z pismenem. Na medycynę idą ludzie po biolchemie, a tam matematyka jest okrojona. Dorzucenie matmy do punktacji oznacza, że licealiści będą musieli douczać się na własną rękę. Czyli - kolejne korki...
Po reformie i dzięki tak mocnemu sprofilowaniu od drugiej klasy liceum korki mają się bardzo dobrze. Żeby po liceum być "ogólnie wykształconym" trzeba wiele douczać się poza szkołą. Mam syna na biol-chemie i zastanawiam się czy mu nie załatwić lekcji z historii . To wstyd, żeby nie znał dokładnie historii najnowszej własnego kraju - a wiadomo, że na to zazwyczaj nie starcza czasu w pierwszej klasie.