Sprawa dotyczy zwrotu koszyków "wiklinowych" przeplatanych drutem stalowym. Były kupione w piątek przed zamknięciem sklepu, a chciałem je oddać we wtorek. Koszyki były tak kiepsko wykonane że nawet farba którą były pomalowane barwiła ręce i ubrania. Chciałem życzliwego załatwienia sprawy ze strony sprzedawcy. Gotowy byłem zakupić towar pełnowartościowy i droższy, gotowy byłem dopłacić do interesu, aby pozbyć się bubla, odnośnie którego można mieć tysiąc powodów do reklamacji, więc wielce ważna pani "sprzedawczyni" i jeszcze ważniejsza pani "kierownik" odmówiły załatwienia tej sprawy. Uważam że jest to brak życzliwości z jaką mieszkańcy Ostrowca borykają się od dawna, więc nic dziwnego że wszyscy to miasto omijają i z niego wyjeżdżają. W każdym innym mieście i sklepie mogę dokonać zwrotu towaru, bez podawania przyczyny. Wielkim problemem staje się to w Ostrowcu. Wielkie panie sprzedawczynie dostały ode mnie te kosze z powrotem, niech im kością staną w gardle. Ja na pewno nie zbiednieję, a je na pewno będzie gryzło sumienie, że spowiedź im nie pomoże. SZANOWNI KLIENCI OMIJAJCIE TEN SKLEP Z DALEKA, BO JEŚLI KUPICIE U NICH BUBEL TO NIE MOŻECIE GO ODDAĆ, pozdrawiam wszystkich mieszkańców, może nie są tak zawzięci i zawistni jak personel tego sklepu.
tylko że na podstawie paragonu każdy ma prawo do reklamacji zakupionego towaru jeżeli chcemy zwrotu lub wymiany i nie było wywieszki przy kasie czy na drzwiach że nie ma takiej możliwości bo... ,to powinna taka opcja tez być.U mnie w sklepie wywieszka taka jest i to nie sprzedawca jest draniem bo nie wymieni a ktoś go prosi niestety gdy raz drugi tak zrobiłem to od pensji mi to odjeli bo zasady w firmie są a ja je złamałem teraz niestety gdy nawet ktoś ładnie prosi to nie bo każdy powinien przemyśleć zakup każdy ogląda wybiera i ja jako sprzedawca nie będę ponosić odpowiedzialności finnansowych za złe decyzje klienta a że szefostwo ma takie zasady to co ja mogę no NIC tylko informuje ustnie klienta że opcji takiej nie ma
Sklep stacjonarny nie ma prawnego obowiązku przyjmowania zwrotów, ma natomiast obowiązek rozpatrzyć reklamację.
Możesz zwrócić towar takie są przepisy
http://www.konsumenci.org/porady,zwrot-towaru-kupionego-w-sklepie,,2,3,1,6,,.html
nie doradzajcie jak nie znacie się na prawie konsumenckim owszem towar można zwrócić jeżeli jest niezgodny z podpisaną umową gdy np zamówiliśmy dywan 2/3 a przyszedł 1/2 i tylko wtedy a tu pani widziała co brała tylko reklamacja i połowa ludzi upiera się choć nie wie sama co przepisy mówią
Na sumienie w Ostrowcu niestety rzadko można liczyć. Najczęściej działa prawo dżungli. Pochodzę z innego rejonu kraju i mogę to smiało powiedzieć. Przez lata ludzie tutaj wcale nie zmienili się na lepsze.
Ja miałem taką sytuację kupiłem żarówkę 15W za 2,50 i żarówka zaświeciła może 2 sekundy i się spaliła - była zapowietrzona. Bańka zrobiła się biała. No to poszedłem z żarówką i paragonem do 1001 drobiazgów. I mi powiedzieli że nie wymieniają żarówek. Wziąłem nową i gość mi ją zaświecił i spaliła się tak jak pierwsza, mimo to nie wymienili. Musiałem kupić nową. Co ciekawe tester, który mają przy kasie - taki niebieski na baterie nie wykrywa takich wad. Piszczał bo żarówka miała obwód zamknięty. Ale dopiero przepaliła się pod napięciem sieciowym.
Po części rozumiem Twoje rozgoryczenie ale i stanowisko sprzedawcy.
Sam pracuję w handlu i widzę co się dzieje. Mnóstwo osób jako główne kryterium zakupu wybiera cenę. I nie ważne, że to gniot ale tani. Klienci tego oczekują więc również to im dostarczam. Obudźcie się ludziska nie ma nic za darmo albo tanio albo porządnie chociaż i to nie zawsze. Chcemy tanie jedzenie więc wcinamy ulepszacze i zagęstniki :)
Temat rzeka a mało tego to te głupoty wciskane ludziom klient nasz pan.
Zakupuje buty za 25zł i chce 2 lata gwarancji a gdzie rachunek ekonomiczny sprzedawcy? Dlatego zanim coś kupicie dokładnie oglądajcie towar a nie tylko metkę z ceną, zaoszczędzicie kłopotów sobie i sprzedającemu .
Nowe przepesy mówią, że nie można zwrócić zakupionego towaru a jedynie go reklamować jeżeli nie jest zgodny z umową - w tym wypadku wykonany niesolidnie. Przyjęcie towaru wg przepisów zależy od dobrej woli sprzedawcy
W tym 1001 drobiazgów, to taki sam towar jak w sklepie chińskim. Do tego te wieczne nadąsane kasjerki...
A ja kiedyś kupiłam tam czajnik w kolorze kremowym, niemiecki. Kosztawał prawie 70 zł. Po pierwszym zagotowaniu wody w domu boki czajnika zrobiły się szare, takie "odymione" . Próbowałam zmyć, ale to nic nie dało, po prostu emalia zmieniła kolor. Od razu poszłam tam z paragonem i panie od razu oddały mi pieniądze, przyjęły zwrot czajnika.
Nie mówię, że nie macie racji, na pewno macie rację, bo tam czas zatrzymał się dla obsługi w głębokim PRL-u. Po prostu miałam szczęście, trafiłam na "ludzką " panią. Moja sąsiadka mówi na ten sklep - badziewiak. Bo czy jest tam coś poza badziewiem?
Panie sprzedawczynie mogły by się zacząć uśmiechać:) Sklep ogólnie fajny.
uwierzcie w takich warunkach jak sie tam pracuje nie ma sie powodu do usmiechu, wiem cos o tym....
klient nasz Pan,ale bez przesady.Piszesz,że nawet barwiły ręce i ubrania /czyli już w sklepie ręce powinny być brudne,jeżeli chodzi o ubrania to nierozumiem,na jakiego diabła dostawiałeś je do ubrania?Artykuły tego rodzaju są zwykle wg opisu art dekoracyjnymi /czyli rozumiem,że stawiam w nich kwiaty,lub cokolwiek innego ale chyba nie powinno się tak na dłuższy czas trzymać przy ubraniu - bo i po co?/.Może jestem "uczulona" na pewien rodzaj klientów,ale przez ładnych kilka lat pracowałam w sklepie odzieżowym i pamiętam klientki rąbiące zakupy w piątek po południu lub w sobotę.Eleganckie sukienki,garsonki itp.Zwykle w poniedziałek po południu lub we wtorek panie były z powrotem - bo przymierzyły w domu i coś tam.... .Oczywiście chciały oddać i odzyskać pieniądze.Ciuszki nie były zniszczone ale widać było ślady "użytkowania" - ślady makijażu,zapach perfum.Tłumaczyły to przymiarkami w domu przed imprezą /sobota,więc wesela/.Najczęściej udawało się oddalić roszczenia w sklepie ale jedna z 'klientek" aż pobiegła do Starostwa do Rzecznika praw konsumenta.Póżniej nastąpiła wymiana korespondencji z Panią,rzecznikiem i sklepem.Coś około miesiąca póżniej przypadkiem u jednego z fotografów na wystawie było zdjęcie młodej pary i świadków /reklamująca była na zdjęciu w sukience,którą chciała zwrócić bo jakoby jej nie nosiła a tylko przymierzała w domu.Dopiero wtedy "rozżalona klientka niezadowolona z zakupu się poddała i przestała nas nękać".
nie rozumiem dlaczego panie odmowily przyjecia towaru lub wymiany na inny jesli posiadal jakies wady ktore mogl Pan przedstawic. Istnieje tez prawo rekojmy jesli towar mial wady ukryte ta zasada nie dotyczy towarow przecenionych. trzeba bylo przejsc sie do rzecznika praw konsumenta. nie rozumiem Panskiego podejscia oddac towar i nie odebrac pieniedzy. prosze nie uczyc sprzedawcow dziadostwa bo mysla ze sa nie wiadomo kim.na ich honor nie ma co liczyc.trzeba spokojnie porozmawiac i wyjasnic sprawe. konsument tez ma swoje prawa. mialam podobny problem ze suwakiem w spodnicy ktory na moje oko byl juz naprawiany (klejony) i sie rozlecial podczas zakladania. po ciezkiej aczkolwiek spokojnej rozmowie zaproponowano mi wyjscie z sytuacji. wracajac do 1001 drobiazgow, lubie tam ogladac przedmioty ale to prawda niektore ekspedientki sa bardzo zadufane i odzywaja sie jak z łaski szczegolnie na kasie.
A ja w tym sklepie bez przeszkód wymieniłam pęknięty taboret na inny