Leniwe baby szukają sobie starych chłopów którzy je utrzymują.
Czy naprawdę wiek i płeć mają tu znaczenie? Nie wiem, kto i po co takie wątki zakłada.
Podsumowanie (urzędowym językiem):
Rozmowa dotyczy zjawiska sponsoringu, które polega na zawieraniu relacji towarzyskich lub intymnych w zamian za wsparcie finansowe. Wypowiedzi internautów przedstawiają ten temat w sposób krytyczny i ironiczny, sugerując, że część młodych kobiet wchodzi w związki z bogatymi, starszymi mężczyznami wyłącznie ze względów materialnych, a nie z powodu rzeczywistego uczucia.
Zdziwicie się ilu wukonujących działalność gospodarczą ma na utrzymaniu mieszkanie o którym nie wie małżonek/małżonka.
Garsoniery wracają do łask.
Garsonka i garsoniera brzmią podobnie, bo mają wspólny francuski źródłosłów – od słowa "garçon", czyli chłopiec lub młodzieniec.
* Garsonka to elegancki, prosty strój damski, zwykle składający się z żakietu i spódnicy – nazwa nawiązuje do męskiego stylu ubioru (jakby "dla chłopczycy").
* Garsoniera to małe, jednopokojowe mieszkanie – pierwotnie określenie taniego lokum dla młodego kawalera.
Czyli łączy je francuskie pochodzenie i to, że kiedyś odnosiły się do stylu życia lub ubioru młodych mężczyzn.
„Francuski piesek” to już zupełnie inna bajka — choć też językowo ciekawa!
To idiom, czyli wyrażenie potoczne, którym w Polsce określa się kogoś wybrednego, delikatnego, nadmiernie wrażliwego lub „rozpuszczonego” – np. „Nie bądź taki francuski piesek!”.
Co ma do tego Francja? To efekt stereotypów: Francja od dawna kojarzyła się z elegancją, finezją i luksusem – nawet piesek „francuski” byłby zatem delikatny, wypielęgnowany, pełen manier.
Podsumowując:
* Garsonka i garsoniera – pochodzą od francuskiego "garçon".
* Francuski piesek – to już idiom oparty na kulturowych skojarzeniach z Francją (szyk, wyrafinowanie).
Wspólne mają więc tylko to, że... Francja im się przytrafiła ;-)