taka prawda, wiekszośc zdecydowanie nie ma nakazu tak duzych kwot...
W naszej szkole jest zwyczaj że chłopcy kupują dziewczętom ze swojej klasy symboliczne humorystyczne upominki ( a dziewczęta chłopcom na dzień chłopaka), a nauczycielki dostają po tulipanie albo różyczce. Jest miło i niedrogo.
Przecież te składki wymyślają uczniowie z rodzicami, czy nauczyciele błagają i proszą o te składki NIE! Tylko sami nauczyliście a teraz płacz
Nie do końca jest to prawda,gościu 17:42! Znam przypadki,gdzie pani wychowawczyni mówiła rodzicom,jaki prezent mają jej kupić z okazji któregoś święta (Dzień Nauczyciela,Dzień Kobiet,imieniny) lub zakończenia roku szkolnego. Zapewniam cię,że nie chodziło tu bynajmniej o czekoladki Merci! W wielu przypadkach była to biżuteria,sprzęt AGD, a nawet wycieczki zagraniczne (sic!) etc.etc.
Jeżeli biedny nauczyciel,"przymuszany" przez rodziców do brania prezentów,który ma odrobinę honoru i trochę kręgosłupa moralnego, może zawsze odmówić ich wzięcia. Zapewniam,że w następnych latach ci sami rodzice już nie "pójdą tą drogą"!
Jak duża jest taka grupa odmawiających ,można samemu sobie odpowiedzieć...
To jeśli Pani sama się domaga prezentów, można sprawę zgłosić do dyrektora i kuratorium, prawda?Rodzice to nie są cielątka i chyba swój rozum mają. a jeśli zgadzają się na takie traktowanie i kupują wymyślane przez nauczycielkę prezenty to nie mam o nich dobrego zdania.
Jak ja chodziłam do szkoły to właśnie prezenty były wymysłami rodziców a w liceum samych uczniów. Raz uczennice kretynki kupiły kwiatki żeby przepraszać nauczycielkę za pójście na wagary w dzień wagarowicza i co mądrzejsi się nie składali a reszta pozwoliła jeszcze zarobić na interesie prowodyrkom akcji. A potem rodzice się dziwią że duże składki.
Co do odmawiania to przypuszczam, ze dla młodszych dzieci byłaby to spora przykrość (starszym by pewnie zwisało). Wydaje mi się, że kwiatek i wspólne zdjecie klasy spokojnie by wystarczyło na koniec roku.
Też uważam że prezenty to w dużej mierze wymysł rodziców. Kiedy moje dziecko kończyło gimnazjum, zaproponowałam kupić dla wychowawcy album "Najpiękniejsze miejsca świata". Niestety inne mamusie wymyśliły mikrofalówkę i to właśnie kupiono. Wydaje mi się że książka jest zawsze prezentem neutralnym. Drogie podarki mogą być krępujące.
U mnie w gimnazjum i liceum takich problemów nigdy nie było, może dlatego, że rodzice się nie wtrącali... Mieliśmy wspólne klasowe pieniądze, w pierwszej klasie jakaś składka koło10zł od każdego, a potem zostawały pieniądze z wycieczek (np jak kierowca taniej za autobus policzyły) i z tego braliśmy na kwiatki dla nauczycieli, zawsze symbolicznie po różyczce ewentualnie dla mężczyzn czekoladki. Na dzień chłopaka/kobiet składaliśmy się osobno, tzn gdy chodziło o kupowanie prezentów kolegom/koleżankom z klasy i to też zawsze było tak żeby jakoś ten dzień uczcić a nie kupowanie jakiś głupot nikomu niepotrzebnych za kilkanaście złotych. Na zakończenie roku bukiety, ale też bez szaleństw, dopiero na koniec liceum może po jakieś 20zl się złożyliśmy. Myślę, że musicie zmienić trójkę klasową/ skarbnika/samorząd klasowy na bardziej rozsądniejszy i się skończą ciągłe zbiórki
Mikrofalówka padłam :) Jakbym była nauczycielka i dostała mikrofalówkę to chyba nie wiedziałabym jak się zachować. Specjalnie nie kupiliśmy bo wolimy gotować zdrowo na parze i zostaje prezent przechodni. Masz racje książka z dedykacją i podpisami uczniów byłaby prezentem dużo lepszym.
Dyrektorzy szkół powinni na początku roku szkolnego ogłosić lub wydać zarządzenie, że w danej szkole zabrania się dawania i przyjmowania okazjonalnych prezentów wartościowych /nie wliczając oczywiście kwiatów, słodyczy/ rodzice słysząc to nie mieliby głupkowatych pomysłów o " bonach" zrzutkach po 30 zł itp. ,a nauczyciele mieliby możliwość odmówić przyjęcia i sprawa załatwiona. W przeciwnym razie to się nie skończy!!!!
U mnie też zdarzało się, że nauczyciele sami sugerowali co by chcieli, ale to nie było często. Ale jakby na to nie patrzeć nauczyciel nie ma obowiązku przyjmować TAKICH prezentów, a mimo wszystko przyjmuje.
dostałam dziś kwiaty ale powiem tak- i tak czułam się zażenowana.
Składki na prezenty to już przesada. Czy nie wystarczy, że uczniowie muszą płacić za klasówki, korzystanie z drukarek szkolnych, papier do ksero? Jeszcze muszą pamiętać o imieninach, dniu nauczyciela i innych uroczystościach! Jak nie da składki to klasa krzywo patrzy. Gdyby nauczyciel raz i drugi odmówił przyjęcia prezentu to może by tradycja dawania padła. Myślę że winne są obie strony i nie ma chętnych aby to przerwać
Chyba tak do końca to nie masz racji.U nas w klasie na wywiadówce postanowiono,że nie składamy się na 8 marca.Wszyscy się zgodzili.Ale i tak część dzieci przyniosła kwiatki lub czekoladki indywidualnie.I chyba w każdej klasie znajdą się tacy jak u nas.
Odnosnie tradycji, nie upadnie, bo zawsze znajdzie sie rodzic chcacy sie wykazac, chocbym i 100 razy powtarzal, ze prosze aby nic nie kupowac, to i tak nie pomagalo. Zawsze sie ktos wychylil. Pewnie do tej pory czesc tych prezentow po szkolach sobie stoi.
to miał być upominek dla naszej pani na zakończenie roku szkolnego. Zamiast do szkoły pojechalismy w stronę Kunowa, i tam zatrzymalismy się nad rzeką Kamienną. Czekoladę z kolegą zjedliśmy, a perfumy wylaliśmy do rzeki. I po imprezie.
Ja w swojej pierwszej klasie poprosiłam aby na dzień kobiet nie kupować mi prezentów ani kwiatów.Jeśli chłopcy chcą to mogą jakoś uczcić koleżanki z klasy ale to ich decyzja. Zamiast kwiatów dostałam ..... pudełko ciastek. W drugiej klasie prosiłam bez prezentów, kwiatów i CIASTEK. Dostałam wielkiego czerwonego lizaka z ogromną czerwoną kokardą. W tym roku chłopcy kupili kilo cukierków i częstowali dziewczyny po jednym. Ja też dostałam. To było OK i tak powinno być zawsze. BEZ prezentów a tylko symbolicznie
Najgorsi są tacy INDYWIDUALNI. Pani mojego dziecka zmieniła w święta stan cywilny. Dzieci kupiły wiązankę i na lekcji wychowawczej przewodniczący miał wręczyć w imieniu klasy. Kiedy złożył życzenia i dał kwiaty, wstało kilkoro INDYWIDUALNYCH i wręczyło kwiaty od siebie i swoich rodziców. Nie mam ochoty tego komentować.