mam 2 dzieci w szkole, nie ma takich zrzutek..
I ta sama "trójka" klasowa "przymusza" nauczycieli do brania prezentów? Ciekawa teoria gościu 20:39...
czyli nauczyciel powiniem wyrzucic to co mu daja przez okno ? co to zmieni? ja polecam zmniejszyc skladki w trojce albo w ogole sie nie skladac na nic, nie rozumiem tego. nauczyciel bez kwiatka dla nauczyciela bedzie moze bardziej srogi tego dnia to i dzieci beda sie lepiej uczyc, a nie dzien wolny..
Znowu taki mały cytat z prasy:
Rośnie liczba nauczycieli na płatnych urlopach dla poratowania zdrowia. W ub. roku spośród 654 tys. czynnych pedagogów skorzystało z nich 15 tys. Samorządy kosztowało to 1 mld zł.
Urlopy na poratowanie zdrowia przysługują nauczycielom na pełnym etacie, którzy przepracowali co najmniej 7 lat. Mogą je wziąć trzy razy w ciągu kariery zawodowej – za każdym razem nawet na rok.
Dla samorządów to ogromny koszt, bo nauczyciel otrzymuje wtedy wynagrodzenie zasadnicze, za wysługę lat i inne dodatki. I jeszcze trzeba płacić zastępcom.
Coraz częściej powodem korzystania z takich urlopów, czego wielu nauczycieli nie kryje, jest obawa przed utratą pracy czy obniżeniem wynagrodzenia.
Samorządowcy od lat wnioskują, by za urlopy dla poratowania zdrowia płacił ZUS, a o ich przydzieleniu zawsze decydowała komisja lekarska. To wymaga jednak zmian w Karcie nauczyciela. MEN wstrzymał prace nad Kartą do czasu ogłoszenia wyników badań pracy nauczycieli. A to nastąpi najwcześniej w 2013 r."
I to jest w porządku? Nie będę używał bardziej dosadnych określeń....
Znowu taki mały cytat z prasy:
Rośnie liczba nauczycieli na płatnych urlopach dla poratowania zdrowia. W ub. roku spośród 654 tys. czynnych pedagogów skorzystało z nich 15 tys. Samorządy kosztowało to 1 mld zł.
Urlopy na poratowanie zdrowia przysługują nauczycielom na pełnym etacie, którzy przepracowali co najmniej 7 lat. Mogą je wziąć trzy razy w ciągu kariery zawodowej – za każdym razem nawet na rok.
Dla samorządów to ogromny koszt, bo nauczyciel otrzymuje wtedy wynagrodzenie zasadnicze, za wysługę lat i inne dodatki. I jeszcze trzeba płacić zastępcom.
Coraz częściej powodem korzystania z takich urlopów, czego wielu nauczycieli nie kryje, jest obawa przed utratą pracy czy obniżeniem wynagrodzenia.
Samorządowcy od lat wnioskują, by za urlopy dla poratowania zdrowia płacił ZUS, a o ich przydzieleniu zawsze decydowała komisja lekarska. To wymaga jednak zmian w Karcie nauczyciela. MEN wstrzymał prace nad Kartą do czasu ogłoszenia wyników badań pracy nauczycieli. A to nastąpi najwcześniej w 2013 r."
Jakiego słowa użyć,aby nazwać to po imieniu?
Pamietam, jak byłam jeszcze w liceum, to często robiliśmy składki z takich okazji jak np. dzień kobiet. Dlaczego? Nie dlatego, że nauczyciele tego wymagali, tylko dlateg, że liczyliśmy, ze po jakimś prezenciku drobnym nauczyciel nie bedzie pytał danego dnia, może klasówkę przełoży;)
A swoją drogą, to były drobne kwoty, ale część osób wychodziła z założenia typu: zbieramy po 2 zł, to od rodziców wezmę 10, na fajki będzie;), przecież rodzic się nie dowie
W naszej szkole jest zwyczaj że chłopcy kupują dziewczętom ze swojej klasy symboliczne humorystyczne upominki ( a dziewczęta chłopcom na dzień chłopaka), a nauczycielki dostają po tulipanie albo różyczce. Jest miło i niedrogo.
Nie do końca jest to prawda,gościu 17:42! Znam przypadki,gdzie pani wychowawczyni mówiła rodzicom,jaki prezent mają jej kupić z okazji któregoś święta (Dzień Nauczyciela,Dzień Kobiet,imieniny) lub zakończenia roku szkolnego. Zapewniam cię,że nie chodziło tu bynajmniej o czekoladki Merci! W wielu przypadkach była to biżuteria,sprzęt AGD, a nawet wycieczki zagraniczne (sic!) etc.etc.
Jeżeli biedny nauczyciel,"przymuszany" przez rodziców do brania prezentów, ma odrobinę honoru i trochę kręgosłupa moralnego, może zawsze odmówić ich wzięcia. Zapewniam,że w następnych latach ci sami rodzice już nie "pójdą tą drogą"!
Jak duża jest taka grupa odmawiających ,można samemu sobie odpowiedzieć..
U mnie w gimnazjum i liceum takich problemów nigdy nie było, może dlatego, że rodzice się nie wtrącali... Mieliśmy wspólne klasowe pieniądze, w pierwszej klasie jakaś składka koło10zł od każdego, a potem zostawały pieniądze z wycieczek (np jak kierowca taniej za autobus policzyły) i z tego braliśmy na kwiatki dla nauczycieli, zawsze symbolicznie po różyczce ewentualnie dla mężczyzn czekoladki. Na dzień chłopaka/kobiet składaliśmy się osobno, tzn gdy chodziło o kupowanie prezentów kolegom/koleżankom z klasy i to też zawsze było tak żeby jakoś ten dzień uczcić a nie kupowanie jakiś głupot nikomu niepotrzebnych za kilkanaście złotych. Na zakończenie roku bukiety, ale też bez szaleństw, dopiero na koniec liceum może po jakieś 20zl się złożyliśmy. Myślę, że musicie zmienić trójkę klasową/ skarbnika/samorząd klasowy na bardziej rozsądniejszy i się skończą ciągłe zbiórki
Mikrofalówka padłam :) Jakbym była nauczycielka i dostała mikrofalówkę to chyba nie wiedziałabym jak się zachować. Specjalnie nie kupiliśmy bo wolimy gotować zdrowo na parze i zostaje prezent przechodni. Masz racje książka z dedykacją i podpisami uczniów byłaby prezentem dużo lepszym.
Dyrektorzy szkół powinni na początku roku szkolnego ogłosić lub wydać zarządzenie, że w danej szkole zabrania się dawania i przyjmowania okazjonalnych prezentów wartościowych /nie wliczając oczywiście kwiatów, słodyczy/ rodzice słysząc to nie mieliby głupkowatych pomysłów o " bonach" zrzutkach po 30 zł itp. ,a nauczyciele mieliby możliwość odmówić przyjęcia i sprawa załatwiona. W przeciwnym razie to się nie skończy!!!!
Z tymi upominkami to jest tak - dostają je najczęściej nauczycielki klas I-III w podstawówce, natomiast wiem z obserwacji i rozmów z innnymi rodzicami ,że obecnie panie z klas starszych w młodym lub srednim wieku nie przywiązuja do tego wagi i wolą symbolicznego tulipana niż krępujący prezent. Ale trafiają się nauczycielki starej daty, takie pod 60-tkę co sugerują ,że chciałyby coś dostać od uczniów.
Droga AGATO, drogi JA !!!
Małe sprostowanie. Ja nie popieram tolerowania chamskiego i wulgarnego zachowania uczniów. Ja tylko mówię, że nie ma powodu oczekiwać prezentów, kwiatów i innych zaszczytów, tylko dlatego, że ktoś pracuje w szkole. Jeśli zaś chodzi o rady typu " zanim zabierzesz głos popracuj miesiąc w gimnazjum" czy " tak to jest jak głos zabiera ktoś kto nie zna realiów" to chcę Wam powiedzieć, że w szkole pracuję ponad 20 lat. Znam dobrze realia szkolne i zachowania dzieci. Jednak sama wybrałam ten zawód i dlatego uważam, że nie mam prawa grymasić. Co innego jeśli ktoś trafił tu z przypadku. Nie wiedział na co się porywa i teraz jest rozgoryczony