Co sądzicie o trzecim Końcu Świata na Trzeciaków?Tego pierwszego , który miał fantastyczny klimat, super fajnych ludzi i te niezapomniane imprezy z gitarami to chyba nic nie przebije co? Super była knajpka z pysznym jedzeniem i klimatem, i ludźmi co ją tworzyli.Niezapomniane!!!
Karczma miała to coś, czego w innych ostrowieckich lokalach nie było. Druga odsłona na siłę zmnieniała cokolwiek, byle zmienić. Niestety nieudolnie. A kolejni własciciele zrobili coś zupełnie nowego. Zobaczymy czy sie przyjmie. Fakt jest taki, że gdyby nie lokalizaja to nadal mielibyśmy karczmę.
Pamiętam czasy kiedy w to miejsce pół Ostrowca się zwalało i miło było i klimat fajny
Super był Koniec Świata niestety był,ale tak to już w naszym "super" mieście jest to co fajne pada. Czemu ten Ostrowiec jest taki jaki jest??
Bo tutaj ludziom nic nie pasuje i co by nie powstało będzie złe, a w finale nie będę z tego korzystać i upadnie. A potem dalej będą narzekać że czegoś nie ma i tak w kółko.
Zmienił się właściciel? Pierwsza odsłona Końca Świata była mega, a jak jest teraz?
Gdyby się sie tam pół miasta zwalalo to by karczma nie splajtowała.
na trzeciaków to ja pamiętam TIP TOP a lokalu, ktory wspominacie w ogóle nie pamiętam.
a to nie chodzi o Boya- Żeleńskiego ulicę przypadkiem?
"Na początku była Karczma"... jak oznajmia pismo. Klimat, jaki stworzyli Pierwsi Właściciele, wciąż wzrusza, gdy go wspominam. Tam narodziła się swoista rodzina stałych bywalców, niektórzy naprawdę przychodzili tam codziennie i zasiadali przy centralnym stole koło kominka. Miałem zaszczyt czasem przycupnąć przy tym stoliku. Były śpiewy przy gitarach, czasem z pełną kapelą. Powstała nawet piosenka o Karczmie na Końcu Świata, choć nie zdążyła dojrzeć do premiery i ugrzęzła w szufladzie. Kieszeń wójta, koń, ołtarzyk, poduszka pod siedzenie (czasem pod głowę) i barmani/nki, którzy nie musieli pytać "co podać?" Kto bywał, temu dalszy opis zbędny... Może tylko dawne Cafe Browar miało podobną magię.
Potem była "Tawerna". Obarczona ciężarem minionej legendy... ciężarem, którego nie udźwignęła. Choć za podjętą próbę - moje skromne "dziękuję!".
Obecnie "Pub". O jedną próbę za dużo. Chociaż... nie. Spodoba się wszystkim tym, którzy nie rozumieją, o czym pisałem na początku.
To naprawdę dobry opis tego miejsca, ja nie potrafię takimi ładnymi słowami o tym powiedzieć, ale zgadzam się w 100% :)
Aż mi się łezka w oku zakręciła na wspomnienie Karczmy, obsługi i klientów :)
To dobrze, że nie bywałem. Śpiewy przy gitarze i stoliku zawsze mnie męczyły i nudziły.
każdy ma swój klimat, który mu odpowiada. Zdecydowanie to był lokal dla ludzi z dużą wrażliwością na słowa i dźwięki. Pozdrawiam Wszystkich , którzy tworzyli ten klimat.