Tą wypowiedzią pokazałeś 23.38 że rozum też zatrzymał ci się na tamtych czasach.
Niestety ale to o czym pisze 23:38 to prawda, discovery channel się kłania.
Nic się nie kłania. Idąc rozumowaniem 23.38 to powinnyśmy nago albo w skórach latać. Po co mu komputer i wypisuje tu skoro ludzie żyli bez prądu, telewizji, komputerów, pralek, aut i moglibyśmy tu jeszcze z godzinę wymieniać i też byli szczęśliwi. Po co gotować skoro można surowiznę na ząb rzucić. Ja nie polemizuję że pisze nieprawdę, ale po co ten przykład. A czy gość z 23:38 i 5:59 wie, że największym wzięciem cieszyły się praczki - zawsze czyste, bo z wodą miały cały czas styczność? To też discovery channel.
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/naluzie/672682,tego-sie-nie-wietrzy-to-sie-myje.html
Więcej umiaru w tej czystości! Brud wcale nie jest taki straszny, jak go malują.
Czasy się zmieniły, a wraz z nimi i higieniczne nawyki, które coraz bardziej zaczynają skłaniać nas w kierunku rupofobii, czyli chorobliwego lęku przed brudem. Czyścimy, sterylizujemy, pucujemy. Do każdego rodzaju brudu mamy osobny specyfik. A ja wam mówię: dość! Więcej umiaru w tej czystości!
Na szczęście nie wszyscy dorośli lubią sprzątać. Niektórzy wolą badać brud. Dzięki nim wiemy, co się kryje pod szafą, na zębach i w dawno niemytym pępku.
To właśnie owi brudolodzy ukuli niedawno tzw. hipotezę higieniczną. W największym skrócie mówi ona, że ci, którzy się za bardzo szorują, mogą sobie zaszkodzić. Mydło i żel do kąpieli razem z brudem zmywają ze skóry nasze własne pożyteczne bakterie. Na ich miejsce szybko wskakują grzyby albo bakterie wywołujące choroby. Lekarze twierdzą też, że za czyści częściej mają uczulenia. Dlaczego?
naturalni mieszkańcy naszego ciała żyją z nami w symbiozie, broniąc nas przed swymi chorobotwórczymi kuzynami. Chronią też przed alergiami. Bo alergie pojawiają się, kiedy układ odpornościowy ma za mało naturalnych wrogów. Wtedy się nudzi. I albo zaczyna atakować własny organizm (czego efektem są tzw. choroby autoimmunologiczne, np. choroba Crohna), albo podnosi alarm w zetknięciu z czymś zupełnie nieszkodliwym: pyłkiem kwiatka, który wpadnie nam do nosa, kurzem czy sierścią kota albo psa. Skutek to piekące oczy, katar i kaszel, czyli alergia itd.
I jeszcze :
Umiar w utrzymywaniu czystości a smród od człowieka to dwie różne sprawy
A tu dowód naukowy na moją tezę :
http://nauka.newsweek.pl/czeste-mycie-skraca-zycie--mamy-dowody,92919,1,1.html
Samo mycie nic nie daje , do tego należy jeszcze zmieniać wodę w której się myje .
dziecko ma 11 lat i dzie siuko to nawet wody po sobie nie spuscza kapie się tez 3 razy na tydzień ciota taka
To prawda. Znajoma miała fobię na punkcie podmywania się kilka razy na dzień. I co? I wylądowała u ginekologa, bo właśnie zmywała zbytnio naturalną florę bakteryjną przez co zaczęły namnażać się te "złe" bakterie i musiała brać jakieś leki.
Dyskusja zeszła na boczne tory. Sens tego wątku jest taki (wg. mnie), aby spowodować większą dbałość o swoją woń dużej części naszego społeczeństwa. Bo to, że w miejscach publicznych, optymistycznie licząc, 50% nieprzyjemnie pachnie (eufemizm) jest po prostu faktem. I nie ma co się tu rozpisywać. Może ma ktoś pomysł co z tym zrobić? Jak zasugerować "pachniuchom", aby coś z tym robili? Dodam, że tak po wyglądzie patrząc, to większość "aromatków" raczej forum nie czyta.
Może te paniusie i ta "super" pachnąca część męska nie czyta. Czytają to młodzi ludzie. Mówimy dużo o dorosłych , ale tak jak "śmierdzi" dorastająca młodzież, też o pomstę do nieba woła. Rozumiem, że mają w-f, są upoceni, dojrzewają itd, itp , ale przecież się przebierają i ktoś wymyślił super odświeżające chusteczki. Czy tak trudno iść do w-f i przetrzeć się nią. Łazicie w tych samych bluzkach po 3 dni. Wszystko jest do ogarnięcia , tylko trzeba chcieć.
Oczywiście miało być po w-f. A przetrzeć się chusteczką nawet gdy w-f nie ma też warto. Od młodych powinna bić świeżość, a nie zapach zjełczałego potu. Poza tym jedzenie te hamburgery, kebaby, chipsy powoduje, że pot jedzie. Nawet nie zdają sobie ci "pachnący inaczej", jak reszta młodzieży się od nich "odsuwa".
Jak zachęcić człowieka do mycia - przypadek w pracy :
1) podwładni w pracy nie mogąc znieść "zapachu" ofiarowali innemu mydełko z karteczką , nie polecam ale skutecznie zadziałało .
2) zgłosić problem przełożonemu by przeprowadził rozmowę z delikwentem . Najlepsze rozwiązanie .
P.S.
Nie wiem czy u was w firmie to standard ale większość informatyków się nie myje .
trzeba w Ostrowcu oszczedzac
mamy juz ceny warszawskie a zarobki????
oszczedzamy juz na wszystkim
tylko pan prezydent i jego swita ma jeszcze na mydlo....