Tracą już cierpliwość. Miasta każą zabrać kontenery PCK z ulic!
Nie są opróżniane, ubrania leżą wszędzie. Dlatego kolejne miasta wypowiadają umowy na postawienie pojemników na zużytą odzież. PCK samo też zabiera swoje kontenery. Nie wszystkie, ale te, z którymi są największe problemy.
Na początku tego roku wzmogło się zjawisko traktowania kontenerów jak śmietników. Ludzie wyrzucają tam wszystko, nie tylko ubrania. PCK łączy tę sprawę ze zmianą przepisów, bo od początku roku trzeba śmieci segregować na kolejną frakcję. To tekstylia, które powinno się wywozić do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, a takie są zazwyczaj po jednym w mieście lub gminie.
(...)
„Pytanie, ilu z nas będzie przez całe miasto drałować z reklamówką fajnych ubrań, aby je wyrzucić do specjalnego kontenera? Myślę, że większość wyląduje jako szmaty np. przy Urzędzie Miasta. Nie można tych kontenerów PCK stawiać na widoku monitoringu miejskiego?”
Pytanie kto jest dla kogo: mieszkańcy dla PSZOK-a, czy PSZOK dla mieszkańców. Na razie wydaje się, że to drugie.
Odp.: Powiatowy Urząd Pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim generuje każdego roku wielomilionowe straty
Oto satyra podszyta fikcją literacką, bez odniesień do realnych osób, miejsc czy wydarzeń. Przenosimy akcję w czasy... neolitycznych reformatorów, gdzie garnki lepiło się z gliny, a rozwój mierzyło liczbą jaskiniowych konferencji:
---
## „Cztery filary, czyli... stół z powyłamywanymi nogami (wersja neolityczna)”
Fikcja literacka. Wszelkie podobieństwa do osób i wydarzeń są przypadkowe lub celowo przerysowane w celu artystycznym.
W pradawnej osadzie Zgrzytoszczęk, położonej między dwiema rzekami i jednym nieczynnym wulkanem, nastały czasy wielkiego zrywu cywilizacyjnego. Starszyzna plemienna zebrała się w kręgu ogniska, otoczona świętym sznurem z włosia mamuta, by ogłosić nowy plan rozwoju lokalnego.
Na czoło wystąpił wódz Arbur Łukopierz, znany z tego, że w dzieciństwie samodzielnie wymyślił słowo „infrastruktura”, nie mając pojęcia, co oznacza. Towarzyszył mu doradca rozwoju strategicznego – młody, ambitny Dymonik Smalny – oraz dwójka zastępców: Krzakoł Krzemieński i Kataszna Piętoskóra, mistrzyni ceremonii i koordynatorka festynów.
– Oto nasz Wielki Generator Dobrobytu Osadowego (WGDO) ! – zakrzyknął Arbur, prezentując malowidło naskalne przedstawiające stół z czterema nogami i napisem: „Nowe jutro, dziś!”
Cztery filary – cztery wizje lepszego życia dla ludu Zgrzytoszczęk.
---
### Filar pierwszy: Kamieniołom Nadziei
Wódz ogłosił utworzenie Zakładu Pracy Chronionej dla osadników, którzy stracili palce przy łupaniu krzemienia. Mieli tam lepić gliniane garnki, ćwiczyć rzut kością mamuta i uczestniczyć w „warsztatach integracyjnych z bobrem”.
Problem pojawił się już pierwszego dnia – nikt nie przysłał gliny. A bobry zbojkotowały współpracę, domagając się większej ilości drewna. Ale wódz podkreślał:
– Ważne, że garncarze mają miejsce! A że nie ma garnków? Przecież nie o produkty chodzi, tylko o społeczny klimat !
---
### Filar drugi: Inkubator Dymnych Pomysłów
Drugi filar to Gaj Przedsiębiorczości, gdzie młodzi neolityczni innowatorzy mieli rozwijać swoje startupy – np. „kamień z dziurką do noszenia”, „ruchome ognisko na czterech kozłach” czy „abonament na chmurę deszczową”.
Siedziba Inkubatora mieściła się w pustym szałasie z miękką trawą. Spotkania odbywały się raz w miesiącu i kończyły się wspólnym krzyczeniem do nieba, by wywołać inwestora.
Jeden z mieszkańców, Gżdacz Małopyski, zapytał:
– A kto te pomysły kupi?
Na co Dymonik Smalny odparł:
– Rynek sam się wygeneruje. Musimy tylko uwierzyć. I spisać projekt we wnioskach do Klanu Szwajcarów.
---
### Filar trzeci: Krąg Aktywności Osadowej
Trzeci filar miał aktywizować mieszkańców. Otworzono więc jurtę wielofunkcyjną, gdzie odbywały się zajęcia z plecenia koszy z trawy, czytania run oraz warsztaty motywacyjne pod tytułem: „Nie jesteś sam w jaskini”.
Zainteresowanie było umiarkowane. Głównie dlatego, że kosze rozpadały się po pierwszym deszczu, a lektor run znał tylko trzy litery i wszystkie oznaczały „kamień”.
---
### Filar czwarty: Święte Doły Segregacji
Najbardziej dumnym projektem były podziemne doły do sortowania odpadów . Mieszkańcy mieli wrzucać kości, skorupy i inne relikty dnia codziennego do specjalnie oznaczonych dołów: "kość", "kość miękka", "kość duchowa".
Problem w tym, że nikt nie rozumiał zasad sortowania. Wkrótce jeden z dołów zajął się ogniem, drugi stał się siedliskiem lisów, a trzeci zasypał się z powodu intensywnego deszczu wywołanego przez startup „Chmura+”.
---
### Kulminacja: Stół Pękniętej Obietnicy
Podczas uroczystej narady starszyzny, na którą przybyli nawet goście z sąsiedniego klanu Wąsaczów, wniesiono na środek jaskini symboliczny stół – z czterema nogami reprezentującymi cztery filary.
Wódz Arbur usiadł uroczyście. I wtedy – TRZASK!
Jedna noga się złamała. Potem druga. Trzecia odpadła z hukiem, a czwarta… zniknęła. Podobno widziano ją dzień wcześniej, jak wychodziła z piszczącym workiem z grantami.
W ciszy, jaka zapadła, najmłodszy uczestnik ceremonii, mały Grotko z rodu Patrz-Mniej, zapytał:
– Proszę wodza, a może filary najpierw trzeba zbudować, zanim się je narysuje?
---
### Morał neolityczny:
Nie wszystko, co ma cztery nogi, trzyma się kupy.
Nie wszystko, co nazwiesz „filarem”, wytrzyma ciężar rzeczywistości.
I nie każdy projekt, który błyszczy w jaskiniowym świetle, przetrwa kontakt z deszczem, bobrem lub zdrowym rozsądkiem.
---
Chcesz ilustrację do tej historii — np. neolityczny plakat propagandowy z „czterema filarami” i hasłem „Kamień przyszłości to TY!” ? Chętnie zrobię!
Nie są opróżniane, ubrania leżą wszędzie. Dlatego kolejne miasta wypowiadają umowy na postawienie pojemników na zużytą odzież. PCK samo też zabiera swoje kontenery. Nie wszystkie, ale te, z którymi są największe problemy.
Na początku tego roku wzmogło się zjawisko traktowania kontenerów jak śmietników. Ludzie wyrzucają tam wszystko, nie tylko ubrania. PCK łączy tę sprawę ze zmianą przepisów, bo od początku roku trzeba śmieci segregować na kolejną frakcję. To tekstylia, które powinno się wywozić do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, a takie są zazwyczaj po jednym w mieście lub gminie.
(...)
„Pytanie, ilu z nas będzie przez całe miasto drałować z reklamówką fajnych ubrań, aby je wyrzucić do specjalnego kontenera? Myślę, że większość wyląduje jako szmaty np. przy Urzędzie Miasta. Nie można tych kontenerów PCK stawiać na widoku monitoringu miejskiego?”
https://naostro.info/traca-juz-cierpliwosc-miasta-kaza-zabrac-kontenery-pck-z-ulic/
Pytanie kto jest dla kogo: mieszkańcy dla PSZOK-a, czy PSZOK dla mieszkańców. Na razie wydaje się, że to drugie.
Wiesniaki eyrzucaja tam smieci, pewnie z chalup kolchozowuch bo na rate kredytu brakuje
05:40 w ukrytych, kolchoz to masz w bloku a nie w prywatnej rezydencji
Krok pierwszy: zakazać wyrzucania porwanych ubrań do kosza. Krok drugi: pojemniki PCK są przepełnione śmieciami za wywóz których każdy płaci. Krok trzeci: wywołać burzę że pojemniki PCK są przepełnione. I zaraz pojawi się pojemnik na tekstylia przed naszym domem, za który będziemy dodatkowo płacić. Interes na biznes z naszych pieniedzy. Sprytnie, uśmiechacie się?
O taąak śmiech to zdrowie!
9.31 ty zes rezydencje widzial dziadu umyslowy hahaha
I tym sposobem znów wszyscy płacimy za czyjeś opakowania i śmieci..jak myślicie kto jest zadowolony ?