Na fermie pod Krotoszynem lisy były głodzone tak długo, że w końcu zaczęły zabijać i zjadać się nawzajem. A żyjące szczeniaki przytulały się do zwłok swojego martwego rodzeństwa. Policjanci, gdy to zobaczyli, byli w szoku.
Stan hodowli futer pod Krotoszynem był koszmarny. W klatkach żywe lisy mieszały się z martwymi, wyjadanymi przez resztę
Część lisów próbowała uciec przegryzając klatki – później zwierzęta w takiej pozie zastygały i umierały
Na fermie znaleziono także martwe psy uwięzione w lisich klatkach
To kolejny przykład koszmarnego traktowania zwierząt na fermach futrzarskich. We wrześniu w Onecie pokazaliśmy film "Krwawy biznes futerkowców"
Tymczasem przepisy zakazujące zabijania zwierząt na futra ugrzęzły w Sejmie. Minister rolnictwa zapewnia, że zostaną przygotowane od nowa
Bogna Wiltowska, szefowa grupy śledczej Otwartych Klatek: - To była największa interwencja na fermie futrzarskiej w Polsce. Zobaczyliśmy niebywałą skalę cierpienia tych zwierząt. Właściwie trudno mi to opisać słowami. Zdjęcia mówią same za siebie.
Chodzi o to, co wydarzyło się w ostatnich dniach w hodowli w Durzynie w województwie wielkopolskim. Sprawa prawdopodobnie zostałaby zamieciona pod dywan, gdyby nie interwencja obrońców zwierząt podjęta w wyniku zgłoszeń napływających od samych mieszkańców wsi.
A potem panowie biznesmeni pod krawatem mówią w telewizji jak to humanitarnie traktują zwięrzęta na swoich feramach. Żeby was COVID trafił za ten ogrom cierpień bezbronnych zwierzat !
Miej zażalenia do matki natury, że stworzyła taki świat gdzie wszyscy wszystkich zabijają i wszyscy wszystkich zjadają.
Masz. Tak to wygląda.
A to ciekawe, jak źle są traktowane te zwierzęta hodowane i zabijane na futra. Bo te hodowane i zabijane dla jedzenia są w elegancki sposób traktowane, śpiewa się im Martyniuka, aż się postanawiają same zabić z radości.