Od dawna zastanawia mnie co takiego złego widzą rodzice i nauczyciele w systemie 2 zmianowym? Czy zmuszanie dziecka na codzienne wstawanie na 7:30 do szkoły,podczas gdy chciałoby sobie pospać ,rano pobawić się a popołudniu pójść spokojnie do szkoły jest czymś złym? Czy w świecie gdzie rynek pracy coraz częściej opiera się nie jak za PRL-u tylko na pierwszej zmianie ,ale na kilku zmianach 2 oraz 3, stosowanie tego samego systemu w szkołach jest czymś złym?
Coraz więcej rodziców również pracuje na zmiany,zakładając że dziecko codziennie chodzi na 1 zmianę,to rodzice przez połowę tygodnia dziecko widzi po popołudniu,drugą nie widzi. Jeśli natomiast praca jest na drugą zmianę cały tydzien,to rodzic NIGDY nie widzi dziecka. Gdyby oboje chodzili na 2 zmiany,to taka sytuacja nie miałaby miejsca.
Dlaczego rodzice w sposób nienaturalny pragną wymusić na nauczycielach stosowanie przestarzałego systemu 1 zmianowego w placówkach oświatowych,podczas gdy przepełnienie szkół jest coraz częstrzym zjawiskiem i dzieci duszą sie w szkołach,gdyż ktoś panicznie boi się 2 zmian.
Prosiłbym o sensowne odpowiedzi
A ja jeszcze wprowadził bym nocki. A co tam, niech siedzą cała dobę.
Czemu rodzic pracujący na drugą zmianę (w domyśle 14:00 - 22:00) ma nigdy dziecka chodzącego na rano do szkoły nie widzieć?
Dla mnie sensownym argumentem przeciwko 2 zmianom w szkole jest to, że od listopada do lutego o godz. 16-17 jest już ciemno. Jak wiadomo noc za oknem nie sprzyja dobrze w przyswajaniu wiedzy, w skupieniu się. Mózg dziecka (i nie tylko) najlepiej pracuje rano, kiedy wstaje wyspane i wypoczęte. Druga sprawa to powrót do domu. Zawsze jest bezpieczniejszy gdy jest widno, szczególnie kiedy dziecko musi samo wrócić do domu.
Problem wynika głównie z wyprawieniem dzieci do szkoły kiedy rodzice pracują tylko na 1 zmianę.
System dwuzmianowy, spowoduje wzrost kosztów utrzymania szkół. Wątpię też, że pracodawcy będą ustalali grafik w porozumieniu z rodzicami, którzy będą go weryfikować na podstawie planu lekcji?
Tylko potem cóż , dziecko będzie chciało rano odespać , a lekcje ma w nocy odrabiać ?
Kiedyś potrafili nauczyc dziecko czegoś w szkole , wracało odrabiało godzinę lekcje i czas miało dla siebie a teraz ? W szkole się zwraca uwagę nie na to by nauczyc a aby zrealizować program . Dzieci później maja nawalone lekcji do domu , siedzą do północy przy książkach .
A co te dzieci jakies ulomne ze bez rodzica do szkoly nie pojdzie na 11?. Uczcie je samodzielnosci bo bedziecie miec kaleki zyciowe.
08.25, ktoś jak ma szkołę pod nosem, to może puszczać dziecko samo do szkoły. Jednak dużo dzieci musi dojechać do szkoły. I raczej nie jest dobrym pomysłem, aby dzieci w kl. od 0 do 3 same miały pokonywać drogę do szkoły i spowrotem. Tym bardziej, że jest wymóg, aby takie dzieci dorośli przyprowadzali do szkoły i odbierali po zajęciach.
Pamiętam, że w thmie mieliśmy w drugiej klasie zajęcia w poniedziałki od ~13 do bodajże 18:30 i nikt nie narzekał. Tyle, że to było prawie 20 lat temu, dzisiaj za miękkie organizmy chodzą do szkół :)
08.23, nie porównuj ludzi prawie dorosłych z liceum czy z technikum, do dzieci z podstawówki. No i miałeś/łaś te zajęcia raz w tygodniu, a nie codziennie.
Weź pod uwagę też to, że większość dzieci chodzi na dodatkowe zajęcia.
Nikt im nie zrobi dodatkowych korków rano, tańców, czy innych zajęć. No sory, to jest wystarczająco dobry powód, aby do szkoły chodzić na rano.
w godzinach od 8:00 do godz 17:00 wszystko możliwe zajęcia z tańców czy też korepetycje z innych przedmiotów też w okolicach godziny 17:00. Poza tym system dwuzmianowy kojarzy mi się z tym ze jedni zaczynają o godz 8 zajęcia a drudzy ok 11 z tym ze 6-7 godzin szkoły to jeszcze nie zbrodnia dla ucznia a tańce nie są codziennie czy tez korepetycje
Szkoła muzyczna jest popołudniu. Jak to sobie wyobrażasz ?
warsztaty w samochodowce były do 20 :) nie wiem jak jest teraz
Wiele dzieci uczęszcza po południu na dodatkowe zajęcia, np do szkoły muzycznej. W jaki sposób chciałbyś to pogodzić gościu 22:15. Poza tym, mało czasu zostałoby na naukę i odrabianie lekcji. Taki system w odniesieniu do szkoły po prostu się nie sprawdza.
W szkole nr12 w latach 90-ych, też były dwie zmiany, też spowodowane wyzem demograficznym. Jak pamiętam, to było utrudnienie dla rodziców, a dzieci musiały czesto same po zmroku wracać do domów. Nie chciałbym tego!