Nie ukrywam, że nigdy nie lubiłam świąt organizowanych u rodziny męża. Kocham męża, ale tych ludzi po prostu nie znoszę. Najlepsze jest to, że on nie zauważa ukrytych z ich strony złośliwości, które kierują wobec mojej osoby. Uważa ich za świętych, a mnie za najgorszą. Mam już tego powoli dosyć i mojego męża i jego rodziny, zastanawiam się nad wypisaniem z takich układów...
A ja już nigdy nie spędzę z synowa świąt ta złośnica nawet w czasie świąt nie ma kultury bycia z rodzina i na wszystkich pokrzykuje .Nie umie się wybić niczym tylko pokrzykiwaniem.To niech siedzi sama sama sobie zrobi sama zje i sama może, nic mi do tego .Życzę jej szczęścia i miłości.
Jakby rodzina nie obgdadywała mnie za plecami i nie była złośliwa to atmosfera by była inna. Ja nie dam się nikomu opluwać. Nigdy im złego słowa nie powiedziałam. Niech sobie żyją jak chcą.
Droga Pani niech spojrzy na siebie. Wychowała widać Pani syna na maminsynka i nie akceptuje Pani tego, że syn założył swoją rodzinę. Ale najwidoczniej syn też do tego nie dojrzał skoro trzyma się mamusi. I niech siedzi sam, ma Pani rację, przynajmniej później nie będzie wysłuchiwała od Pani że jej dała coś zjeść - pies ogrodnika. Byle z daleka od takich teściowych jak Pani, bo właśnie takie teściowe i takie ich podejście rozbija wiele małżeństw!
może trzeba popatrzyć na swój stosunek do rodziny męża.Może twoje zachowanie jest nietaktowne. Zawsze widzi się winy w innych.Ja zawsze byłam życzliwa do ludzi i nie mam takich problemów, pomimo iż mam drugiego męża mam bardzo dobre relacje z byłą i obecną teściową.
I ja byłam życzlliwa. Jak było trzeba to pomogłam, a teraz jest odpłata. Nie warto było. Na przyszłość będę mądrzejsza.
Ja też jestem na końcu u teściowej.Na pierwszym miejscu córunie, póżniej syn a na końcu synowa czyli ja. Bardzo to boli ale cóż zrobić. Dla mnie wszystko najgorsze i tyle. Dużo by było pisania. Ale niech tak zostanie.
U mnie jest tak samo. Najpierw córunie , pomimo ze to mój mąz jest na kazde zawołanie, potem mąż a na koncu ja. Ale ja juz sie przyzwyczaiłam. Ostatecznie to juz 30 lat jak ją znam , tę moją tesciową. Teraz jest bardzo chora i podejrzewam ze córunie nie bedą się zbytnio angazowały w pomoc. A ja z męzem i owszem. Bardzo mi jej szkoda.Ogólnie jest nie najgorsza.
Trochę pokory dziewczyno a może Cie polubią nie zawsze druga strona to wróg.
ja też tak mam i dlatego już od dwóch lat nie spedzam z nimi świąt , trudno nic na siłę Oni się dobrze czują tylko we własnym towarzystwie i nikogo więcej nie potrzebują ,pomimo , że jestem w tej rodzinie od 15 lat.
Synowa nie córka, teściowa nie matka jak mówi powiedzenie, ale wzajemny szacunek powinien być tyle że teściowe często o tym zapominają.
Wiecie już przesadzacie z teściowymi ,każdy zasługuje na szacunek myślicie że teściowa to nie ma serca i tu się mylicie.
No i podsumowując minione Święta- miało być pięknie, a wyszło, jak zawsze.Może należałoby skończyć z hipokryzją i na siłę nie udawać kochających się rodzinek z okazji Świąt?Może trzeba ustalić zasadę,że jeśli cały rok nie ma żadnej więzi, to po co się katować i psuć sobie Święta?Czasem taka zmiana obyczajów może przynieść więcej refleksji niż robienie czegoś na siłę.Po kilku Świętach bez teściowej czy synowej może nawet za nimi zatęsknimy.Wszystko w życiu jest możliwe.
Moja teściowa nie ma serca.
Moja też nie, nawet dziecko moje próbowała na mnie nastawić
tak to jest jak sie teściowej pozwoli za duzo. Poprostu trzeba czasem tupnąć na teściową a bedzie wiedziała gdzie jest jej miejsce w szeregu,