podpinam się pod pytanie: do jakiej firmy kierowali przy stanowisku "opiekunka dzieci"?
Bajeczka po prostu - przy pokojach ze stażami od ludzi aż czarno, zabijają się o jałmużnę na te kilka miesięcy. Z drugiej strony oferty pracy w 90% za 1680 zł brutto - i takie są właśnie realia w naszej zabitej dechami dziurze, że ludzie pracują za grosze które nie pozwalają im żyć godnie albo nie zarabiają wcale, bo pracy dla nich nie ma.
Jak cie interesuje staz zloz podanie w Kunowie.W tej chwilii przyjmuje"Agroplastmet" i od marca"Perfect door" tyle wiem
js -mam 39 lat i miałam staż w biurze dwa razy pod rząd bez znajomosci, powodem przyznania było: niepodjęcie pracy po urodzeniu dziecka. Czyli, po macieżynskim nie mogłam znależc pracy.....
Nie zgadzam się zupełnie. Gdyby pracodawca nie miał nic do powiedzenia w kwestii tego, kogo przyjąć na staż, tylko musiałby brać tego kogo przyśle PUP, to w wielu przypadkach byłoby to marnotrawienie kasy, wyrzucenie w błoto. Nagminne byłyby przypadki, że PUP kieruje rzeczonego pedagoga do pracy w księgowości, bo tak trzeba po znajomości. żadnego pożytku dla firmy by w tym nie było. A swoją drogą ludzie się przyzwyczaili, że im się wszystko daje na tacy, więc czemu nie miejsce na staż? Jak kilka lat temu chciałam iść na staż, sama musiałam sobie znaleźć pracodawcę, bo w PUP nie było opcji żeby tak z przypadku kogoś gdzieś wysłali, bo to pracodawcy występowali o staże imiennie na konkretną osobę ( zresztą teraz też tak jest, każdy stażysta który był w moim obecnym miejscu pracy i w poprzednich był we wniosku od pracodawcy wpisywany imiennie). a w większych firmach, czy w ogóle w większych miastach, gdzie jest dużo osób zainteresowanych stażami już od dawna jest normą, że prowadzi się rekrutację na stażystów, bo jeśli jest 20 osób chętnych, a dajmy na to 1 czy 2 miejsca, no to jakoś trzeba wybrać. Sama byłam kiedyś na rekrutacji w jednej z ostrowieckich firm, gdzie po tym jak okazało się, że tą rekrutację przeszłam pozytywnie, okazało się również że mowa jest o stażu nie o normalnej pracy (co akurat powinno być powiedziane od razu, nie marnowalibyśmy sobie wtedy czasu wzajemnie, bo staż mi na dany moment nie przysługiwał formalnie, miałam skończone 25 lat, nie jestem samotną matką, nie byłam długotrwale bezrobotna,etc)
Nie podoba mi się bardzo podejście młodych ludzi do stażu. Wydaje im, że jak pieniądze płaci PUP, to firma, w której staż odbywają w ogóle nic nie powinna wymagać. Zastanawialiście się, skąd PUP ma te pieniądze? Otóż z Funduszu Pracy, czyli środki pochodzą właśnie od pracodawców. Może być jeszcze tzw. staż unijny, wtedy pieniążki są z funduszy unijnych, a nie spadają jak manna z nieba.
Poza tym, jak pracodawca poważnie traktuje stażystę, czyli jako przyszłego pracownika etatowego, to wymaga od niego, aby w czasie tego stażu czegoś się nauczył, a nie zachowywał się jak hrabia(nka), bo przecież płaci PUP.
Gienek, a zastanowiłeś sie jaki wybór mają mlodzi? Wygląda na to że jestes obrońcą PUP! a co ta istytucja zrobiła, żeby pomóc w poszukiwaniu pracy?W jakim celu ją utworzono, czyż nie po to żeby wyszukiwać miejsca pracy?!!!!! Przecież to od PUP-u oczekuje się ofert, szkolą się często jak efektywnie współpracować z pracodawcami.Zresztą sami wiecie ile i jakie mają oferty-jeśli ktoś im nie przyniesie na biurko zapotrzebowania, to sami nie wychylą się ,żeby pójść w tzw. teren i rozmawiać z firmami. Sam przez długi czas "współpracowałem" z nimi z doświadczenia wiem jak to wygląda. Sam wolę poszukać pracownika jeśli mam taką potrzebę. Im nie pomogę-szkoda kasy na tą instytucję.
Dobrze powiedziane, ale z drugiej strony patrząc jakie osoby czasem są zainteresowane staże, to nie dziwne że takie mają podejście. Nie można generalizować, ale z doświadczenia wiem, że osoby którym zależy na stażu i na pracy, często po stażu zostają w firmie, jest natomiast szerokie grono osób, które staż chcą odbyć, bo akurat im się może nudzi, brakło kasy na głupoty czy ktoś niedobry je na siłę wepchnął do jakiegoś projektu unijnego, gdzie są staże. A to swoją drogą też ciekawy przypadek, kiedy jakaś firma realizuje projekt ze stażami i PUP skwapliwie daje bezrobotnych, coby sobie poprawić statystyki, bo to przecież spadek liczy bezrobotnych na okres szkolenia i stażu, a potem trzeba się użerać z gamoniami, którzy na ten staż nie idą, bo im się nie chce, bo deszcz pada, bo słońce świeci, bo za zimno, za ciepło, była wczoraj impreza itp. Dlatego nie ma się co dziwić, że pracodawcy dość sceptycznie podchodzą do tego typu staży, bo po co im stażysta, który nie będzie chodził na staż.
Gienek oczywiście pracodawca przyjmując na staż, dając stażyście zadania do wykonania, jednocześnie ucząc go powinien wymagać wykonania tego co zlecił, starania się w tej pracy a nie obijania i lenistwa. Stażysta powinien się wykazywać. Ale mi bardziej chodziło o taką sytuację, że jest np osoba, która nie ma nabytego doświadczenia w pracy, jest powiedzmy "laikiem" i dopiero chciała by zdobyć to doświadczenie, bo pracy znaleźć nie może głównie z tego powodu, że nie pracowała do tej pory. Teraz chyba jest obowiązek zatrudniania po stażu, ale do tej pory nie było, więc często wyglądało to tak, że jedni stażyści odchodzili drudzy przychodzili na ich miejsce, czemu wtedy pracodawcy nie zatrudniali tylko brali następnych stażystów? Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, bo byli na pewno i tacy co zatrudniali.
Do Tomasza z 08:13, ja obrońcą PUP?! Chyba zwariowałeś! Byłem w tym poscie raczej obrońcą pracodawcy. Pamiętam tekst jednej stażystki, która ciągle chciała wychodzić 2 godziny wcześniej, ale szef jej nie chciał zwalniać, to pwoedziała, coś w stylu, że "za takie pieniądze 8 h pracować i to w dodatku nie firma przecież płaci" - i była od razu spalona.
Funkcjonowanie PUP wcale mi się nie podoba i macie rację, że pracownicy urzędu powinni działać w ten sposób, żeby wyszukiwać wolnych etatów, a nie siedzieć w budynku i wypełniać papierki i klepać w komputerku.
Pracodawcy też są niektórzy, "dobrzy", owszem. Sam mam wiele przykładów z własnego podwórka, gdzie pracują osoby po Wyższej Szkole Umiejętności Gotowania na Gazie, które nie miały doświadczenia, a jednak ich zatrudniono. I jakoś funkcjonują, poduczyli się i dają radę. Składali CV też ludzie z doświadczeniem, lecz nie dostali się, bo przyjeto znajomków, fakt. Różnie to bywa.
Jedno jest pewne, że gdy jest wolne miejsce pracy (no i nie ma tych znajomków), to jednak wybiera się najlepszych. Z mojego doświadczenia przy rekrytacjach wynika, że jak na jedno miejsce wpływa, powiedzmy, 20 podań, to ze 2 tylko są tylko takie, że ludzie się nadają. U nas przeważnie rozmowy wyglądają tak, że nie pytamy się, czy ktoś lubi sałatę, czy może woli marchewkę, albo czy planuje dzieci jeszcze, albo czy interesuje się tym, co wpisał, lecz przygotowuje się zestaw pytań teoretycznych - adekwatnych do stanowiska. Kto najlepiej odpowie i na najwięcej, ten ma największe szanse.
Rozliczać to można kogoś komu się płaci, a sytuacja pracy za darmo jest chora. Ja np mam obecnie takie doświadczenie i znajomość języków że jedynym kierunkiem jest zagranica. Nie mam tu czego szukać pójdę na staż i ktoś głupszy ode mnie będzie mnie rozliczał z tego co robię? To kuriozalne. I tak właśnie wypycha się ludzi którzy mają pojęcie i chcą po prostu żyć i pracować.
To nie jest do końca praca za darmo, bo stażysta kasę dostaje. Poza tym staże są dla ludzi bez doświadczenia, czy po dłuższej przerwie w zatrudnieniu. A skoro gość z 13.04 doświadczenie ma, języki zna, to po co mu staż.
do 22:06
A co jeśli na staż wysyłają piecdziesiecioparolatka, który ma duuuże doświadczenie jeśli chodzi o pracę, bo praktycznie z całego życia? Trochę jednak te kryteria stażowe się chyba zmieniają.
Dostaje kasę, tyle tylko że nie od tego który go zatrudnia tylko od państwa czyli od nas wszystkich i to jest chore. Za chwilę nie będzie już żadnych ofert pracy, bo po co skoro można zerować na niewydolnym systemie. I to właśnie robią przedsiębiorcy - żerują.
tylko, że czym innym jest wymaganie znajomości jakiegoś programu komputerowego, języka obcego, itp., a wymaganie od stażysty DOŚWIADCZENIA W PRACY na określonym stanowisku. a właśnie z takim wymaganiem podczas rozmowy z pracodawcą można się było spotkać.
Kochani - uciekajcie z tego miasta.
Warszawa, Poznań, Wrocław przyjmą Was z otwartymi rękami; tam pracy nie ma ten, kto nie chce pracować.
A jak czytam, to widzę, że dla Was celem jest staż. Celem powinna być dobrze płatna praca. Ale tego w Ostrowcu nie osiągniecie. Uciekajcie - na początek wynajęcie mieszkania, a z czasem kredyt na własne. Będzie Was stać. Uwierzcie mi. Początki są zawsze trudne. Tak zrobiło moje dziecko. Ubolewaliśmy jako rodzice, że daleko od domu itd, ale teraz widzimy, że miała rację nie wracając. Bo i po co? Po staż?
To jakaś parodia. Staze niedostepne jakby to nie wiadomo jakie rarytasy były