Za chwilę będę miała 29 lat. Tak jestem sama, nigdy nie byłam mężatką, bo nie chciałam brać tego co popadnie, nie dlatego, że nie miałam kogo brać, ale dlatego, że małżeństwo/związek to dla mnie wielka sprawa a do miłości zmusić się nie potrafię, do związku bez niej również. Nie wydaje mi się, żebym była zgorzkniała, ani wredna czy złośliwa, jak każdy mam swoje przyzwyczajenia, ale jestem przekonana, że nabyłabym je również w trakcie trwania małżeństwa, bo i żonaci/mężatki swoje przyzwyczajenia mają.
Cóż... ręki sobie nie odrąbię z tego powodu, bo nie dość, że nadal byłabym starą panną, to jeszcze bez ręki. K
ehhh na myśl o odrąbanej ręce, dłonie zaczęły szaleć i niechcący zatwierdziły odpowiedź, nie pozwalając skończyć myśli... więc skończę teraz:
Kobiecie bez mężczyzny/męża, ręka może się przydać bardziej, niż tej, która faceta obok ma, dlatego rąbania nie będzie. Oka też wydłubywać nie będę, bo z jednym wyglądałabym śmiesznie i niesymetrycznie.
Reasumując - może i niektóre stare panny są zrzędliwe i niemiłe, ale tacy ludzie trafiają się również wśród niezadowolonych z życia zaślubionych ludzi. Może i stare panny mają swoje przyzwyczajenia - ale dlaczego mają ich nie mieć, skoro żyją już jakiś czas na tym świecie, więc do życia się przyzwyczaiły.
Czy to coś złego? to jest po prostu inne. Pewnie chciałabym mieć kogoś do kochania. Ale nie wyjdę za mąż tylko po to, by ze starej panny stać się mężatką (być może niespełnioną), bo to podniesie moją pozycję w społeczeństwie.
gość 23.33 Zgadzam się z Tobą!
moja sąsiadka to półwieczna stara panna. obserwuję ją od kilku lat i już dawno przestałam się dziwić dlaczego jest sama. zawód ma dobry,nawet bardzo dobry, uważa się za hrabiankę, przyzwyczajenia ma okropne, dwie lewe ręce do prac domowych, ale do tapiru na głowie i litrów perfum na sobie to wprawę ma. pisze donosy na wszystkich o wszystko. robi jedno a potem opowiada na około, że ona tak nie robiła, że to ktoś inny. nie ma przyjaciół, z rodziną /prócz rodziców i rodzeństwa/ skłócona. nikt do niej nie przychodzi. dosłownie nikt. o przepraszam inkasenci i listonosz. całokształt "mojej starej panny" oceniam na tragiczne, ale z jednym plusem dla innych. nie ma potomstwa, żeby przekazać te parszywe geny... Bogu niech będą dzięki :)
A ja miałam takiego sąsiada - miałam, bo już tam nie mieszkam. Wtrącał się we wszystko, o wszystko robił problemy, potrafił dokuczyć sąsiadom, jak źle (wg niego) zaparkowali samochód, jego pies załatwiał potrzeby na klatce i w windzie, ale jak psy sąsiadów zaszczekały słysząc odgłosy kroków na klatce, to potrafił wyjść i drzeć paszczę na full mocy, żeby uciszyć tego psa.
Nie był kawalerem... miał żonę, dwóch synów i psa. Czy nie jest tak, że tych panien starych i kawalerów leciwych jest wśród nas po prostu mniej i to na ich dziwactwa zwracamy większą uwagę? Znam wielu dziwaków, którzy trwają w małżeństwach i mają dzieci, a też jestem zdania, że lepiej byłoby, gdyby się nie rozmnażali.
Myślę, że to kwestia charakteru a nie tego czy się jest zamężnym czy żonatym.
Czemu się tak burzycie? Takie są fakty i tyle. Nikt nie pisze przecież złośliwie. Kobieta (facet zresztą też), która przez tyle lat jest sama nabiera swoich nawyków i później ciężko jej przystosować się do życia z drugim człowiekiem. Facet też ma swoje kawalerskie zwyczaje i im dłużej jest kawalerem, tym gorzej mu się od nich odzwyczaić. Tak było od zawsze.
Mnie denerwuje fakt, że trzeba podpisać "papierek" i wówczas nie jest się starą panną, ale jeśli ktoś jest z kimś w związku to pomimo tego, że ma się dzieci, to przez ludzi jest się postrzeganym jako stara panna - to jest dziwne. Sądziłam, że poszliśmy o krok dalej i małżeństwo nie jest oznaką wyższego statusu społecznego, bo niby czym taki związek różni się od związku ludzi bez przysłowiowego papierka?
Stara panna, to kobieta w menopauzie bez faceta i dzieci. Pań przed klimakterium nie odważyłbym się nazwać starymi.
Moja siostra jeśli można ją tak nazwać ma 50 lat. Podła okropnie. Samolubne itd... Od kąd ją znam to nigdy nie była dobra dla mnie jak i dla matki. Tylko kase od matki wyciąga żeby mi nie pomóc. Jak może być tak bliski taki podły nie rozumiem. No cóż czarna owca w stadzie musi się znależć...
Najczęściej takie kobiety piastują dobre stanowiska. Sama znam takich kilka. Owszem są takie którym już nic nie pomoże jak to mówi mój mąż ale, są też świetne kobiety którym z jakichś powodów się nie udało w miłości. A zobaczcie ile takich kobiet pracuje w szkołach
Zgadzam się, że są i wartościowe stare panny, z którymi aż miło porozmawiać, życzliwe, uśmiechnięte, pełne zadowolenia, powiedzmy "szczęśliwe". I na takie osóbki nikt szyderczo nie powie "stara panna". Są lubiane i basta.
Ale autorce wątku chyba chodziło o takie, które zatruwają życie rodzinie, współpracownikom, itd.
Sama znam taką, która wszystkie rozumy pozjadała i każdy dla niej jest za mało inteligentny. Chodzi naburmuszona, że bez kija nie podchodź.
Ma za złe wszystkim, którzy mają rodzinę i dzieci, że są spełnieni. O wszystko jej chodzi i ma wiecznie pretensje.
Koszmar nie dziewczyna, chociaż ma dopiero 31 lat!