Dzieci pochodzące z gwałtu we wszystkim niemal krajach świata, skazuje się na śmierć. Prawnicy, dziennikarze, feministki, a nawet politycy prawicy, przekonują, że nie wolno skazywać ich matek na cierpienie obcowania z nimi, w imię tego, skazuje się niewinne dzieci na śmierć. Ale nie zawsze tak jest. Czasem takie dzieci się rodzą i stają się cudem, dzięki któremu dokonuje się przebaczenie i pojednanie. Taka jest właśnie historia Moniki Kelsey, która od momentu gdy dowiedziała się, że jest owocem gwałtu odbyła długą drogę nawrócenie i pojednania ze swoją historią. I nie ma co ukrywać, że była ona prosta.
Wszystko rozpoczęło się, gdy Monika miała 37 lat. Pewnego styczniowego dnia, w jej domu zadzwonił telefon. Po drugiej stronie linii telefonicznej była jej biologiczna matka, która zaproponowała jej spotkanie. Kilka godzin później była już – wraz z mężem – w drodze do kobiety, która wiele lat wcześniej oddała ją do adopcji. A gdy się spotkały okazało się, że odczuwają niezwykłą jedność. - To było niezwykłe uczucie całkowitego zjednoczenia – wspomina Monica. Godziny mijały niemal niepostrzeżenie, aż wreszcie kobieta zadała pytanie o to, kto jest jej ojcem.
- Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia – opowiada o reakcji swojej biologicznej matki. - Jej oczy natychmiast straciły blask, a jej twarz posmutniała. A po długiej, krępującej ciszy, rozpoczęła opowieść, na którą nie byłam przygotowana. To było dla mnie jak oglądanie filmu o życiu kogoś innego. Moja mama zaczęła opowiadać o pewnej ciemnej nocy 1972 roku, kiedy została brutalnie zgwałcona. Moje serce zamarło. W pierwszym momencie nie zorientowałam się, że ta opowieść dotyczy mojego poczęcia, i pytałam siebie: 'ale co to ma wspólnego ze mną'? Chwyciłam mojego męża mocniej za rękę, a ona opowiadała dalej o tym, jak ze swoją matką pojechała na policję, by zgłosić gwałt i do szpitala – wspomina Monica. Kilka tygodni później zaś jej matka zrozumiała, że to straszne wydarzenie, które zniszczyło jej życie, ma jeszcze jeden skutek. W jej łonie było dziecko, którego ojcem był gwałciciel.
Dziewczyna, a wtedy w Stanach Zjednoczonych aborcja była jeszcze nielegalna, udała się do kliniki aborcyjnej, by jak najszybciej „usunąć problem” i jak najszybciej o nim zapomnieć. Ale, gdy zobaczyła jak wygląda to miejsce i zrozumiała, że to, co chce zrobić jest przestępstwem, uciekła z niego, ukryła się przed światem, a po narodzinach dziecka – nawet na nie nie spojrzawszy i nie wiedząc jakiej jest ono płci – oddała je do adopcji. A sama, nie mogąc poradzić sobie z traumą gwałtu, zaczęła pić i narkotyzować się, pogrążając się w coraz głębszej depresji.
- Początkowo nie docierało do mnie, że człowiek, który tak skrzywdził moją mamę jest moim biologicznym ojcem. Szok sprawił, że to wyparłam. I dopiero po kilku dniach zaczęło to do mnie docierać – wspomina we wstrząsającym świadectwie Kelsey. - Kiedy odkryłam, że zostałam poczęta w wyniku gwałtu, niekontrolowane emocje złości i nienawiści ogarnęły moje ciało, na miesiące. Chciałam dopaść mojego dziadka i odpłacić się za to, co zrobił mojej mamie – dodaje kobieta. - Te emocje władały mną przez wiele miesięcy – dodaje.
- Moja mama umarła w marcu 2013 roku. A ja podczas jednej z ostatnich rozmów z nią zadałam jej pytania, co czuje do mojego biologicznego ojca. Jej odpowiedź zaszokowała mnie: 'Wybaczyłam mu wiele lat temu, on już nigdy więcej nie będzie mnie kontrolował' – powiedziała. A ja zrozumiałam, że gwałciciel przez wiele lat kontrolował jej życie, aż do momentu, gdy ona była w stanie wyzwolić się z tego przez przebaczenie. A potem powiedziała mi coś, czego nigdy nie zapomnę: Ty też musisz mu przebaczyć i wyzwolić się'. Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam te słowa, bo zrozumiała, jak dobrze moja mama mnie znała, i jak dobrze rozumiała, że cierpię – mówi Kelsey.
A potem podkreśla, że dziś odbyła już drogę przebaczenia swojemu ojcu. - Modlę się za niego i za jego rodzinę. My wszyscy przecież staniemy w końcu przez obliczem Boga, i jest niezwykłym błogosławieństwem, że wszyscy mamy prawo do nawrócenia, bowiem Jezus umarł za nas wszystkich, także za mojego ojca – podkreśla Monica Kelsey. I dodaje, że Bóg czasem posługuje się wielkim cierpieniem, by wyprowadzić z niego jeszcze większe dobro. - Jestem pewna, że wiele dzieci będzie mogło się narodzić dzięki opowieści mojej mamy i odwadze, by ją przekazywać dalej – kończy kobieta.
Jej słowa warto zapamiętać, a także uświadomić sobie, że przebaczenia, ale także wspaniałej kobiety, która daje radość i miłość swojemu mężowi i dzieciom, nie byłoby, gdyby wiele lat temu, jej własna matka, po straszliwej traumie gwałtu, nie pozwoliła się jej narodzić. Czy rzeczywiście, drodzy zwolennicy aborcji w przypadku gwałtu, chcielibyście odebrać jej życie?
Ta decyzja należy to kobiety, która była ofiarą gwałtu a nie do ciebie. Nikt nie zamierza nakazywać aborcji w takim przypadku, chodzi tylko o to aby dać kobiecie wybór. Drodzy zwolennicy zaostrzenia prawa aborcyjnego nauczcie się czytać ze zrozumieniem.
Czyli ta dziewczyna nie miała żadnego prawa do życia?
Czyli tysiące dzieci jakie są poczęte co roku w wyniku gwałtu (z badań wynika, że równie często "gwałt" zadany zostaje również w małżeństwach kiedy np. mąż siłą przymusza swoją żonę do współżycia) nie mają prawa do życia.
Kto wie ilu z was narodziło się z takiego "gwałtu".
Znane są mi osobiście osoby, które w ten sposób zostały "poczęte" i dziś nikt nie odbiera im prawa do życia.
"Co do gwałtu twierdzę jedynie, że jest to zabójstwo dziecka - nie potępiam i nie zakazuję kobiecie podjęcia decyzji, gdyż to ona będzie za nią przed Bogiem odpowiadała." ciemniak12
Zdecyduj się w końcu bo sam już chyba zgubiłeś się w swoich poglądach, a po za tym chyba ci się nudzi bo ciągle odgrzewasz ten temat jak starego kotleta.
Legion - nie potępiam, ale i nie pochwalam. To dwie różne rzeczy. Tak trudno to zrozumieć? :)
Ciemniak jasno napisałeś więc: " nie potępiam i nie zakazuję" więc się teraz nie wykręcaj tu z pochwalaniem czegoś. To jest temat o zaostrzeniu więc zdecyduj się bo się gubisz w swoich poglądach.
gwałt na plebanii?
byles zgwalcony? Nie, to nie masz nic na ten temat do powiedzenia
Ty byłeś? :) Skoro jak widzę masz wiele do powiedzenia :)
Stasiu, przecież ty odkąd tu jesteś to ciągle piszesz co ludzie mają robić, myśleć i mówić :)
A skąd wiesz czy dzieci kobiet, które zmusiłbyś do urodzenia, nie skazałbyś na cierpienie, odrzucenie,znienawidzenie i skazałbyś na inny "rodzaj śmierci". Jeśli matka zdecydowała je urodzić , to jej decyzja, chylę czoła. Jeśli nie chce urodzić, to jej decyzja. W tym przypadku, który opisałeś/aś gościu 9:50 decyzję podjęła matka i o to chodzi. Matka podejmuje decyzję czy chce urodzić dziecko z gwałtu, czy chce nadal donosić ciąże z ciężko uszkodzonym płodem. I są matki które na to się decydują a są takie, które podejmują inną decyzję. To ich decyzja i na pewno nielekka.
Drodzy zwolennicy aborcji nauczcie się myśleć sercem :)
daj ludziom nienarodzonym również żyć :)
Życie ludzkie zaczyna się od chwili poczęcia :)