Opowiem Wam jedną historię...było sobie małżeństwo z wieloletnim stażem, które kilka miesięcy temu się rozpadło. A to za sprawą nieustannych ,,skoków w bok" małżonki. Mąż niby wiedział o tych zdradach, ale nie potrafił, albo nie chciał ich udowodnić żonie, podczas gdy ta robiła co tylko chciała z każdym, kto jej się spodobał w domu, w pracy i w innych miejscach...im dziwniejsze, tym większa podnieta. Panowie to różni bywali, miejscowi i przyjezdni, na godzinę i na dłużej, w nocy, jak i za dnia...bywali...oni nadal są w ilościach naprawdę zaskakujących. Wszak ,,świeże mięsko" smakuje, zwłaszcza gdy kobieta dojrzała i ma niesamowite potrzeby, sami wiecie jakie...z życia ponoć trzeba korzystać, a ta pani akurat doskonale to potrafi, w znany sobie sposób...i tak, mamy dziś piękny słoneczny dzień, pani wypiękniona, ubrana w obcisłą i krótka sukienusię wychodzi z mieszkania, że to niby do koleżanki. A tak naprawdę czeka na nią kochanek, któryś z kolei. Zabiera ją na wycieczkę tuż za Ostrowiec. Co robią, to wiadomo, w końcu lato, to musi być namiętnie i gorąco nie tylko za sprawą pogody. Po kilku godzinach zabaw w aucie i na zielonej trawce, pani prosi o podwiezienie do koleżanki, u której oficjalnie miała być na kawce i pogaduchach, żeby były ale nadal zazdrosny mąż myślał że tak było. Naiwny czeka na nią pod tą koleżanką, żoncia była wychodzi i rzuca mu się na szyję, całując byłego męża, udaje stęsknioną...i teraz pytanie...co gorsze? Naiwność męża, czy rozwiązłość żony?
he , zrob zdjecia wyslij mezowi - niech pogoni zdzire