Art. znaleziony w onecie
Spór o Kartę Nauczyciela
Często słyszy się, że choć nauczyciele nie zarabiają wielkich pieniędzy, ich zawód należy do jednego z najbardziej uprzywilejowanych w kraju. Długie urlopy dla podratowania zdrowia, 78 dni wolnego w roku, liczne dodatki do pensji - to tylko niektóre z zapisów Karty Nauczyciela. Samorządy, które muszą z własnego budżetu opłacać szkolnictwo, mówią – dosyć, pora na zmiany. Czy faktycznie jest o co walczyć, a polscy nauczyciele mają się jak pączki w maśle? Czym jest Karta Nauczyciela?
Choć każda osoba, która podejmuje pracę zarobkową, podlega pod zapisy Kodeksu pracy, istnieją przypadki zawodów, które funkcjonują na odrębnych zasadach. Mówi się wtedy, że mają one własne, nadrzędne pragmatyki. Jedną z nich jest Karta nauczyciela, w której obok wyszczególnionych praw i obowiązków ustalona jest m.in. wysokość zarobków, liczba lekcji oraz długość urlopów i wakacji. Złośliwi twierdzą, że Karta, wprowadzona w życie w lutym 1982 roku, miała być prezentem gen. Jaruzelskiego dla nauczycieli, aby nie protestowali. W rzeczywistości Karta dotyczy również innych pracowników szkół publicznych, przedszkoli, zakładów poprawczych czy kolegiów. Poprzez poszerzenie definicji zawodu „nauczyciela” z przywilejów mu przysługujących mogą korzystać również bibliotekarze i logopedzi.
O ile nikt nie kwestionuje powagi wykonywanych obowiązków, faktem jest, że polscy pedagodzy spędzają przy tablicy najmniej czasu w Europie. Przepisy nie wymagają od nich obecności w szkole poza godzinami lekcyjnymi, choć taki wymóg istnieje nawet w Grecji.
Ile na prawdę zarabia nauczyciel
Według najnowszych danych, przynajmniej w statystyce, polscy nauczyciele nie zarabiają najgorzej. Ich pensja liczona jako procent PKB per capita jest wyższa niż np. w Szwecji, Izraelu czy Estonii. Nadal jednak są kraje takie jak Japonia, Niemcy czy Korea Południowa, gdzie na wynagrodzenia dla pedagogów przeznacza się dwa razy więcej środków.
Przyjrzyjmy się jednak liczbom. W Polsce średnie wynagrodzenie od 1 września 2012 r. dla nauczycieli w poszczególnych grupach awansu zawodowego wyniesie w przybliżeniu (brutto): 2700 zł dla stażysty, 3000 zł dla nauczyciela kontraktowego, 3900 zł może otrzymać mianowany a 5000 zł nauczyciel dyplomowany. Jest to oczywiście jedynie pensja zasadnicza, do której dochodzą jeszcze liczne dodatki – m.in. premia od przepracowanych lat, premia motywacyjna oraz dopłata za ponadwymiarowe godziny czy zatrudnienie na terenach wiejskich. Ponadto Karta Nauczyciela przyznaje specjalne przywileje, np. urlop na poratowanie zdrowia, który należy się każdemu pedagogowi trzykrotnie, już po siedmiu latach pracy. Zestawianie to nie uwzględnia naturalnie korepetycji, które w przypadku bardziej „obrotnych” nauczycieli stanowią niemal dodatkową pensję.
Czy się stoi, czy się leży?
Z najnowszych danych opublikowanych przez Komisję Europejską zajmująca się edukacją wynika, że w roku szkolnym 2010/2011 polski nauczyciel szkoły podstawowej spędzał przy tablicy 14 godzin tygodniowo. Dla porównania, w Niemczech było to - 26, Hiszpanii - 25, Francji i Finlandii po 24, w Grecji natomiast co najmniej 21 godzin. Wynika z tego jednoznacznie, że nasi pedagodzy pracują najkrócej w Europie. Zanim wprowadzono Kartę Nauczyciela dane te jednak były odwrotne. Przykładowo, nauczyciele szkół podstawowych pracowali przy tablicy 26 godzin lekcyjnych tygodniowo, a nauczyciele liceów 22 godziny. Przed 1982 r, również urlop był krótszy i wynosił sześć tygodni, a nie blisko 80 dni, jak obecnie.
Choć średnie wynagrodzenie nauczyciela określa resort edukacji, jeżeli nie osiągnie ono wyznaczonego poziomu (w skład którego wchodzi np. wspomniany dodatek motywacyjny), samorząd i tak musi tę różnicę wypłacić w formie dodatku uzupełniającego. Młodzi nauczyciele twierdzą, że system ten premiuje przeciętność i brak inicjatywy. Mówią, że chcieliby zmian, ale przy redukcji etatów przepisy zmuszają dyrektora do pozostawienia w szkole tych, którzy są pod ochroną Karty. „Odchodzą więc nauczyciele stażyści i kontraktowi, czyli absolwenci szkół wyższych, którzy zdecydowali się przyjść do szkoły. Ten przywilej często jest wykorzystywany przez kadrę pedagogiczną w konfrontacji z młodymi nauczycielami” – pisze „Rzeczpospolita”.
Kłopoty samorządów
Co prawda Karta nauczyciela była do tej pory zmieniana już 62 razy, jednak według samorządowców, w których gestii leży rozdysponowanie środków na szkolnictwo publiczne, potrzeba bardziej zdecydowanych ruchów. Jak mówi Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich: „W ciągu pięciu lat zlikwidowano ok. 3 tys. szkół, a nauczycieli przybyło 13 tys. - jest ich obecnie ponad 600 tys. Warto też zauważyć, że od 1990 r. liczba uczniów zmalała o ok. 2 mln. Dzieje się tak, bo Karta Nauczyciela - mimo zmian demograficznych - nie pozwala elastycznie kształtować zatrudniania w szkołach, każe za to finansować przywileje wynikające z Karty”.
Według ostatnich danych z końca marca tego roku, na samym urlopie zdrowotnym przebywa obecnie blisko 16 tys. polskich pedagogów. Przyjmując średnie wynagrodzenie w sektorze edukacji, które wg GUS w 2011 r. wynosiło 3,6 tys. zł, za te urlopy gminy musiały zapłacić blisko 700 mln zł, czyli tyle, ile za utrzymanie Sejmu i Senatu. Niestety, pieniądze, które samorządy otrzymują z budżetu państwa na funkcjonowanie szkół, wyliczane są wg. liczby uczniów, a tych proporcjonalnie do liczby pracujących nauczycieli, jest niestety coraz mniej. Aby minimalizować dziury w budżecie, władze lokalne przekazują prowadzenie ośrodków spółkom komunalnym, czy osobom fizycznym. Unikając przy tym konieczności stosowania Karty nauczyciela, która nie obowiązuje w placówkach prywatnych, idą na ryzykowne ustępstwa. Na edukacji nie można bowiem oszczędzać – przekonuje wielu pedagogów.
Proponowane zmiany
Na szczęście w całej tej sprawie nie kończy się jedynie na narzekaniu. W porozumieniu z samorządami, MEN i Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, powołana została komisja, która ustosunkuje się do proponowanych zmian. Przedstawiciele szczebla samorządowego chcieliby, aby nie lekarz rodzinny mógł decydować o rocznym urlopie, ale komisja ZUS. Jak twierdzą, wykorzystuje się go coraz częściej nie tyle do podratowania zdrowia, ile w obawie przed zwolnieniem, przedłużając jego okres zwolnieniem chorobowym na czas wakacji, do łącznej liczby 14 miesięcy. Wójtowie i burmistrzowie postulują zatem, aby urlop był przyznawany, ale na rok szkolny, by nie dezorganizować pracy szkół.
Co do czasu pracy, to samorządowcy domagają się wprowadzenia 40-godz. tygodnia pracy z wyższym pensum - minimum 20 godzin, a także ewidencjonowania i rozliczania czasu pracy również tego poza godzinami lekcyjnymi. Zmniejszona ma zostać także ilość płatnego urlopu nauczycieli z 78 do 52 dni w roku, co i tak oznacza dwa razy więcej dni niż wynosi najdłuższy urlop kodeksowy. Andrzej Porawski twierdzi również, że z Karty usunąć należy art. 30a., który stanowi o konieczności wyrównania pensji wszystkim nauczycielom, bez względu na wykazywaną przez nich inicjatywę.
Nauczyciele zapowiadają obronę swoich przywilejów, twierdzą bowiem, że praca przez nich wykonywana jest na tyle stresująca i odpowiedzialna, że nie można jej przeliczać na zwykłe wskaźniki wydajności ekonomicznej.
Wiceminister Maciej Jakubowski przekonuje, że do innych - mniej doraźnych niż np. urlop na poratowanie zdrowia - zmian w Karcie trzeba ekspertyz i przygotowań. Poza pierwszymi rozmowami, w tej chwili nic nie wskazuje na to, żeby rząd był gotów zwiększać liczbę nauczycielskich godzin przy tablicy czy deregulować pensje.
Autor: Marcin Łukasz Makowski
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ?
nauczyciel z 15letnim stażem 2700zł
Też sie dziwię jakim cudem jako nauczyciel dyplomowany dostaję 2500 a nie 5000? Księgowa zabiera czy co? :(
no ta wiecznie wam mało za to lenistwo
Ja znalazłam taką informację:
W zależności od stopnia awansu zawodowego, płace nauczycieli wzrosną od 83 zł do 114 zł brutto. Zgodnie z tym, wynagrodzenie nauczyciela stażysty wyniesie 2265 zł brutto, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł brutto, nauczyciela mianowanego - 2647 zł brutto, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł brutto - czytamy w serwisie oswiata.abc.com.pl.
Zgodnie z raportem agendy Komisji Europejskiej zajmującej się edukacją, polscy nauczyciele są jednymi z najsłabiej opłacanych w Europie. Nawet podwyżki przyznane od września 2011 r. nie zmieniły statusu materialnego pedagogów w Polsce.U naszych południowych sąsiadów, Czechów, stawka ta była o 50 proc. wyższa. Z kolei grecki pedagog zarabia rocznie ok. 22,8 tys., niemiecki ponad 51 tys. euro, a duński 61 tys. - podaje "Gazeta Prawna".
Okazuje się też, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, w którym najwyższa nauczycielska pensja jest niższa niż Produkt Krajowy Brutto na głowę mieszkańca.
Nie wiem skąd gościu z 13.23 czerpałeś informacje, ale najpierw upewnij się, czy są prawdziwe i nie rób zamieszania.
no tak zaczął się rok szkolny io temat -nauczyciel,koniec roku szkolnego -nauczyciel ,a gdzie wasz zawód niedouczeni
Jako nauczyciel dyplomowany dostajesz chyba 2500 do ręki? doskonale wiem ile zarabiają nauczyciele i aż się krew burzy jak wszyscy narzekają na zarobki.
od września dostaniecie POdwyżkę 3,5 % oczywiście liczymy na POparcie
A czemu nie czepiacie się innych grup zawodowych - np LEKARZE
Owszem, dla przykładu: dyplomowany 3109 zł (wynagrodzenie zasadnicze) + 20% staż pracy, czyli 621,80 zł. Razem trochę ponad 3700 zł. To mowa o zasadniczym. Jednak doskonale wszyscy wiemy, ze kwota 5000 zł nie jest wyrwana z kosmosu - to jest średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego, które MUSI miesięcznie otrzymać, sumując wszystkie DODATKI, jakie mu przysługują (wychowawstwo, motywacyjny, funkcyjny, 13-tka itd) To właśnie do tej wysokości nauczyciel ma wyrównywane wynagrodzenie za każdy miesiąc, w którym nie otrzymał tej kwoty. Wyrównanie następuje do końca stycznia następnego roku kalendarzowego. To te słynne "14-tki", do których wypłaty zostały zobligowane samorządy, a które rozwalają budżety gmin.
Co za bzdury! Nie wiem gdzie nauczyciele tyle zarabiaja, bo na pewno nie w Ostrowcu!
czyli w Ostrowcu nie wypłacane są tzw. "14-tki" ? :)
Podwyżki od września
W tym roku nauczyciele dostaną ostatnią podwyżkę z obiecanych przez rząd PO-PSL. Ma to być 3,8 proc. (do 100 zł dorzuconych do pensji zasadniczej). W praktyce zależy to od stażu i miejsca pracy nauczyciela - bo do pensji zasadniczej dolicza się kilkanaście dodatków, niektóre są obliczane procentowo. Największe podwyżki dostali od rządu PO-PSL nauczyciele z najmniejszym stażem, czyli stażyści - średnio aż 77 proc. od 2007 r. Ale zarabiali wtedy mniej niż 1000 zł brutto. Teraz dostają 2182 zł brutto. Nauczyciele kontraktowi dostali średnio o 53 proc. więcej - teraz 2246 zł brutto (pensji zasadniczej). Nauczyciele mianowani i dyplomowani dostali średnio 37 proc. podwyżki od 2007 r. - ich zarobki to kolejno: 2550 zł i 2995 zł.
gdzie te 5000?
jorge, dlaczego podajesz kwoty już nieaktualne, bo od września obowiązują inne - podane przez gościa 17:51. I dlaczego nie dodasz, że do tych kwot należy doliczyć dodatek stażowy - po przepracowaniu 4 lat 1% za każdy rok.
Czyli dla przykładu nauczyciel dyplomowany (bo takich jest najwięcej) od września 3109 zł + dodatek max 20% - 621 zł. To 3730 zł. I to jest wynagrodzenie zasadnicze.
Zgodzisz się ?
A opowiedz nam może o wyrównaniach w styczniu ? Czy samorządy kłamią, że wypłacają dodatki wyrównujące do końca stycznia ?
Odpowiedz Jorge :)
Ja nie jestem nauczycielem :) ale widziałem pasek mojej siostry, która jest nauczycielem mianowany i gwarantuje ci, że tyle nie zarabia