Dziewczyny i chłopaki też: @szkoda pokazała, że można.
Można być zawsze sobą. Bo najważniejsza jestem "ja". Bo to ja mam być szczęśliwa(y). Nie warto legalizować związku jeśli się nie jest na 100% pewnym, że naprawdę kochamy. Wiek, pora na dziecko, presja otoczenia - trzeba to olać i walczyć o swoje szczęście.
Gratuluje dojrzałej postawy.
Tylko zastanawiam się czemu tu o tym piszesz? Nie znamy Ciebie, ani Jego - trudno nam ocenić sytuacje.
Jeśli miłości ani więzi nie było i nie miało by to szans na przetrwanie, to lepiej sobie powiedzieć teraz pa-pa, niż szarpać się latami i rozchodzić w kłótni i ze łzami.
Po co teraz wytykać wzrost i taka deklaracja? Liczysz na to, że to przeczyta? Albo koledzy, skojarzą i mu doniosą?
Ja bym wolała jednak dyplomatycznie mu to wytłumaczyć sam na sam. Jesteś mu to winna.
Forum, to niezbyt dobre miejsce. Facet musi przełknąć rozgoryczenie, nie dodawaj mu jeszcze upokorzenia, wystawiając wasz związek na komentarze ludzi, którzy nawet Was nie znają.
Ludzie ich nie znają ale skojarzą gdy byli już informowani o ślubie. Decyzja słuszna /nie miałby związek przyszłości/. Jednak nie nazwałabym tego dojrzałością. Kiedyś zdecydowali się na ważne decyzje co do związku. Zostały nagle one zmienione. Ze względu na co???
Jak dla mnie cały ten post jest tłumaczenie się przed samą sobą.
Za słuszne uważam wytłumaczenie stronie /narzeczonemu/ takiej decyzji a nie mam forumowiczom. To będzie odwaga powiedzieć prosto w oczy "obawiam się że będziesz despotą bo jesteś za niski". Życzę bardziej przemyślanych decyzji w życiu. Pozdrawiam
Czy to dojrzała postawa ? Nie wiem , dla mnie to trochę dziecinne postępowanie. Albo powielanie wzorców z durnowatych amerykańskich komedii romantycznych w których panna młoda zwiewa sprzed ołtarza a potem i tak wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Niestety w życiu wygląda to nie tak słodko.
Dla mnie to dowód głupoty i niedojrzałości właśnie . Decyzja o byciu razem , że już o ślubie nie wspomnę powinna być przemyślana a jak się ją już podejmie to trzeba wykazać jakąś konsekwencję - a nie najpierw zawracać wszystkim dookoła głowę ślubem , robić zamieszanie i potem się z tego wycofywać. Powiecie , że lepiej późno niż wcale - a ja powiem lepiej wcale niż w ostatniej chwili.
Gratulujecie odwagi - a dla mnie to po prostu tchórzostwo , ucieczka w ostatniej chwili , dowód na niezdecydowanie , brak konsekwencji w postępowaniu , chwiejność emocjonalną i przede wszystkim brak rozeznania we własnych uczuciach i pragnieniach. Oraz na nieuczciwość wobec partnera i samej siebie. Bo czy się chce z kimś być przez całe życie na dobre i na złe to się powinno wiedzieć na pewno i tego mocno pragnąć ZANIM podejmie się decyzję o ślubie.
Oczywiście, że lepiej stwierdzić, że się z kimś nie chce być ZANIM podejmie się decyzje o ślubie, ale czasami pierwsze zauroczenie jest tak silne, że klapki człowiekowi na oczy opadną i myli miłość z pożądaniem czy tymczasową fascynacją. Stąd tyle rozwodów, pokaleczonych małżeństw i ludzkich losów.
Dla mnie to jest dojrzała postawa. Dlaczego?
Bo trzeba dojrzeć do tego by zweryfikować swoje uczucia, oczekiwania i myśleć przyszłościowo, mimo presji jaka jest wywierana nie tylko przez przyszłego-niedoszłego małżonka, ale rodzinę i znajomych, którzy już sobie nie wyobrażają, by nie byli razem.
Bycie uczciwym nie polega na tym, by wyjść za kogoś wbrew sobie i uczuciom, bo tego partner albo rodzina i przyjaciele oczekują. Jeśli nie będzie szczerości, to nie ma mowy ani o szczęściu. Dalej sie marnuje czyjś i swój czas. Czy to byłoby uczciwsze? Wątpię.
Ja myślę , że nie mamy tu do czynienia z weryfikacją uczuć a ze zwykłym strachem w obliczu poważnej decyzji , w którą wpisana jest pewnego rodzaju ostateczność ( " i że cię nie opuszczę aż do śmierci"). Czyli innymi słowy laskę nagle strach obleciał i tyle.
Dużo w tym wątku wpisów sfrustrowanych kobietek , które chyba za dużo oglądają seriali. Czekając na księcia na białym koniu nawet nie chce im się spojrzeć jakich prawdziwych i żywych mężczyzn mają obok siebie . Zamiast budować dobry związek w realu roją sobie jakieś nierealne marzenia o "kimś innym", wyobrażając sobie , że to byłaby" prawdziwa miłość" i wtedy żyli by długo i szczęśliwie bo samo by się układało jak z płatka. A prawda jest taka , że w każdy związek trzeba włożyć dużo wysiłku , że o powodzeniu małżeństwa nie decyduje wcale miłość a przyjaźń , szacunek i otwartość na drugiego człowieka. Znaczenie miłości bardzo się przecenia - ona owszem łączy ludzi , zawsze jest zauroczenie na początku i jest chemia ale potem jak nie ma przyjaźni to lipa. Bo zauroczenie zawsze mija. Miłość nie załatwia nam długoletniego szczęścia ot tak sobie, bez wysiłku z naszej strony.
Jedno jest pozytywem całej tej sytuacji - może porzucony narzeczony będzie dzięki temu miał szansę na inny , dobry związek. Jak już ( i o ile ) się pozbiera psychicznie i emocjonalnie , czego mu serdecznie życzę.
Dla mnie - niedojrzała. Wieloma staraniami, decyzjami swoimi, narzeczonego, zapewne tez rodziców obu stron doprowadzić do ślubu i nagle - trach, jednak nie. Trzeba było myśleć wcześniej. oczywiście, lepiej, że stało się tak, przynajmniej mają potencjalnie szansę na nowy związek. ale łatwo nie będzie- on zawsze będzie tym zostawionym, a ona zawsze będzie nieodpowiedzialną wariatką, sory, takie etykietki plotkarskie.
Właśnie, trzymajmy się pozytywów. Nie ma tego złego...
Oboje maja szanse jeszcze na znalezienie kogoś dla siebie lepszego. Mam nadzieje, że odtrącony narzeczony znajdzie kogoś, kto nie będzie oceniał jego charakteru poprzez wzrost (nota bene słaba wymówka będąca złośliwym przytykiem w tej sytuacji).
Jakkolwiek może macie racje. Może faktycznie nie jest to wynikiem dojrzałej analizy. Myślę, że jednak też i nie strachu. Bilans zysków i strat.
A ja jestem ciekaw kilku rzeczy:
1) ile ma lat założycielka wątku
2) jak długo była w związku ze swoim niedoszłym
3) kogo i w jakich okolicznościach poznała że podjęła taką decyzję :)
I tu można się zastanawiać nad słynnym powiedzeniem "lepiej żałować że się coś zrobiło czy żałować że się tego nie zrobiło"
O ile mi wiadomo mamy XXI wiek a nie XIX , małżeństwa nie są aranżowane przez rodziców i do ślubu nikt młodych nie zmusza , biorą go z miłości z kim chcą i kiedy chcą . Czyli jak się decydują to chyba świadomie i z własnej woli , tak ? W związku z powyższym nie rozumiem takiego postępowania jak założycielki wątku - "ślubu nie będzie, bo ja go chyba nie kocham" ????
Sorry , ale jak dla mnie to świadczy tylko i wyłącznie o niezmierzonej głupocie tej paniusi.
Nie zgodzę się . To swiadczy o rozsadku dziewczyny. Na pewno znali sie kilka lat i poznawali swoje wady , cechy charakteru...
Przed slubem wiele swoich gorszych cech niektorzy staraja sie ukryć ewentualnie jakoś zakamuflowac,
I to wszystko od ilorazu inteligencji , spostrzegawczości zależy czy poznamy lepiej drugiego czlowieka , czy poznamy jego prawdziwe oblicze ...po slubie.
Mężczyźnie bardziej zależy na ustatkowanoiu sie zwlaszcza jak ma już 30 na karku bo kobieta sobie bardziej w życiu poradzi jako singielka , natomiast facet ...idzie na dno z upływem lat niczym Titanik - niestety panowie taka jest prawda
Czasy są już dzisiaj inne . Kobiety samodzielne , inteligentne mające stanowiska lub dobrze platne prace ico ??? wyjdzie za mąż - dziecko , pieluchy , gary , miotła
Takich slabych nieudolnych , calkowicie uzależnionych od mężczyzn kobiet jest coraz mniej ---I tu was panowie boli ?????Bez nas nie istniejecie !!!!!!!
I wasze królowanie już się powoli kończy .Dziewczyna jest w porządku.
Nie trzyma się portek za wszelką cenę i zna swoją wartość.
Szuka odpowiedniejszego . Jak coś nie gra na początku to liczyć na to że się dopasują - nie ma co. Lepiej wrócić z bliższej drogi.
No tak, chyba z refleksem u niej coś nie tak. Deko spóźniony.
Opóźniona umysłowo ? Na to wygląda. Być z kimś kilka lat , zaplanować ślub i w ostatniej chwili stwierdzić że to jednak nie to ? No coś z dziewczyną nie halo jest. Jak coś jest nie tak , albo człowiek nie jest pewien to się nie planuje ślubu , proste. Albo się chce z kimś być albo nie , to nie XIX wiek jak już ktoś napisał.
Czasami czlowiek zrozumie późno a czasami za późno
Każdy momentb jest dobry żeby ustrzec siebie przed zmarnowaniem życia.
Ja przez 4 lata chodzenia ze sobą potem ciąża , dziecki Slub wszystko ok!!!!
Po roku okazało się że niestety jestem z mężem żyje z nim ale osobno - nie kocham go ....a zaczęło się właśnie wszystko psuć tuż przed ślubem
teraz załuje że się nie wycofałam Jestem nieszczęśliwa i zazdroszczę wszystkim wolnym Rozwód ?????za słaba jestem na to i boję się że sobie nie poradzę sama z dzieckiem.Zazdroszczę tak silnym i samodzielnym kobietom BARDZO ZAZDROSZCZĘ
To może zacznij z tym mężem żyć razem zamiast użalać się na forum.