Kogo to obchodzi?
a kogo to obchodzi.....
Przynajmniej zaoszczędzisz kłopotów z rozwodem.
I niech mi ktoś powie, że na tym forum piszą normalni ...
A co w tym jest nienormalnego? Chyba, że każde odstępstwo od twojego punktu widzenia nazywasz nienormalnością. Typowa zaściankowość.
Uczciwości - tak, odpowiedzialności - nie. Przecież wcześniej było wiadomo z kim się jest, nikt się nie zmienił w okresie od zaręczyn/zaklepania ślubu do momentu ślubu. Można było sobie oszczędzić przygotowań i kosztów jeśli wcześniej były jakieś przesłanki ku niepewności uczuć.
Do odważnych świat należy zrobiłaś to dla siebie nie dla innych,a może i twój niedoszły zrozumie chyba ,że była to z jego strony miłość życia.Rodzina niech się boczą to twoje życie,co byś nie zrobiła czy to rodzina czy znajomi zawsze mają coś do powiedzenia.
Tak czasem bywa. Wiem, boli, ale to jest odważne, a przede wszystkim uczciwe.
Czyżby to nasza Ania nareszcie ruszyła głową i pozbyła się małego zdradzającego ją ciągle faceta?
Odważna to by była jakby to dawno temu zrobiła, a nie zaraz przed ślubem, kiedy już nóż na gardle miała, to w końcu poszła po rozum do głowy. Jak doszła do tego, że to wszystko jest na serio i niebawem stanie przed ołtarzem. Wcześniej jakoś taka odważna nie była, bała się powiedzieć prawdę, bała się przyznać może i sama przed sobą, bała się szczerej rozmowy z partnerem, lub nie potrafiła takowej przeprowadzić, bała się pewnie samotności i życia. To słaba kobieta według mnie, słaby charakter, w ostatnim momencie to już dla mnie jest akt desperacji.
Do tego pisze, że raczej go nie kochała, to był beznadziejny związek. Widać też, że ma pretensje do niego (tekst o jego wysokości) Chce więc jeszcze obwinić i jego, za zmarnowany czas. Nadal nie potrafi zauważyć swoich błędów i szuka pocieszenia tutaj, poklepania po plecach, że to wielka odwaga. Nie wróżę dobrej przyszłości w związkach takim kobietom, błędy w związkach zazwyczaj powielamy cały czas. Nie jest prawdą, że człowiek jakoś szczególnie uczy się na błędach. To nasz charakter prowadzi do ich powstawania. Charakter strasznie ciężko zmienić, bo to wypadkowa całego naszego życia i nie zmienia się z dnia na dzień. Popełniony błąd szybko puszczamy w niepamięć i dążymy do kolejnego dokładnie takiego samego. Potem się dziwimy i mówimy "no znowu to samo", "dlaczego znów mnie to spotyka", "dlaczego ja zawsze wiąże się z takimi ludźmi" Odpowiedź jest prosta, bo taki mam charakter i ciężko to zmienić, nawet jak już sobie z tego zdam sprawę.
Autorka tego postu jest jeszcze daleko od tego, aby realnie ocenić sytuację, najlepiej jakby udała się więc do jakiegoś specjalisty, który by jej wytłumaczył parę spraw. Czasami trzeba, aby ktoś obcy powiedział nam jak to wygląda. Szczerze życzę powodzenia.
Tak na marginesie widzę tutaj sporo kobiet, które popełniły ten błąd wyszły za mąż za niewłaściwą osobę i teraz krzyczą o odwadze autorki tekstu.
Mądrość to umiejętność ominięcia bagna, a nie włażenie w sam środek, rozeznanie się w sytuacji, po czym wyczołganie w ostatnim momencie i z błockiem na ciele oznajmienie wszem i wobec, że udało mi się wyczołgać. O jaki ja odważny jestem. Guzik, a nie odwaga, to instynkt samozachowawczy, prymitywny odruch każdej żywej istoty.
Ludzie ich nie znają ale skojarzą gdy byli już informowani o ślubie. Decyzja słuszna /nie miałby związek przyszłości/. Jednak nie nazwałabym tego dojrzałością. Kiedyś zdecydowali się na ważne decyzje co do związku. Zostały nagle one zmienione. Ze względu na co???
Jak dla mnie cały ten post jest tłumaczenie się przed samą sobą.
Za słuszne uważam wytłumaczenie stronie /narzeczonemu/ takiej decyzji a nie mam forumowiczom. To będzie odwaga powiedzieć prosto w oczy "obawiam się że będziesz despotą bo jesteś za niski". Życzę bardziej przemyślanych decyzji w życiu. Pozdrawiam
A ja jestem ciekaw kilku rzeczy:
1) ile ma lat założycielka wątku
2) jak długo była w związku ze swoim niedoszłym
3) kogo i w jakich okolicznościach poznała że podjęła taką decyzję :)
I tu można się zastanawiać nad słynnym powiedzeniem "lepiej żałować że się coś zrobiło czy żałować że się tego nie zrobiło"
8.29 - prymitywne pytanie :(
Dla mnie to zachowanie nieodpowiedzialnej wariatki, która sama nie wie czego chce.
I wierzyć mi się nie chce, że ktoś może to nazywać odważnym i odpowiedzialnym postępowaniem. Paniusi zachciało się białej sukni i imprezy a pod koniec zorientowała się że to chodzi o poważną deklarację i stwierdziła że no sorry, jednak nie chcę...żenada. Współczuję facetowi takiego potraktowania.
Lubi bawić się w uciekającą pannę młodą :)
Co to jest wolny związek?
Coś takiego jak cofanie do przodu, albo sucha woda?
Zastanawiam się czy faceta też byście tak krytykowali? Zapewne byłby dżentelmenem ..... ))