Tłumaczenie: "Aryjczycy pierwsi z pierwszych...niebieskich swiatów...wszystkich Lechici witają w drzwiach."
Ale mogę się mylić, bo trochę zgaduje.
MATRIX WALI SIĘ NA NASZYCH OCZACH: WSZYSTKIE INSTYTUCJE OSIĄGNĘŁY KRYTYCZNE STADIUM PATOLOGII
Ogłoszenie stanu epidemii w Kraju, w którym liczbę chorych (na formę grypy, a nie ebolę czy dżumę) liczy się w setkach, a nie tysiącach, jest uderzającym przejawem absurdu i zuchwalstwa dla wszystkich Lachów wolnych od programu kontroli umysłu. To rozbrajająca groteska - irytująca dla świadomych patriotów (nie jest łatwo zdzierżyć profanowania ojczystej przestrzeni przez sługusów ciemnych sił), ale i zrozumiała operacja taktyczna.
A raczej - dwie operacje. Ciemność wszczęła atak spreparowanym wirusem i rozkręconą w istocie "epidemią strachu"a, aby dokręcić śruby zniewolenia ogłupionych i zastraszonych społeczeństw - natomiast patriotyczne siły jasności ludzkiej, w tym stojąca za Trumpem zdeterminowana generalicja, zupełnie przeciwny cel taktyczny, mimo pozornego wsparcia tego wydumanego larum.
Zatem spokojnie - dzieją się rzeczy zapowiadane, nieuchronne i wspierające wyzwolenie ludzkości i uzdrowienie Gai, zwanej Ziemią. Gaja, jak każda planeta - kosmiczny matczyny nośnik życia Stwórcy, posiada duszę i dusza ta zdecydowała o transformacji i oczyszczeniu dla nowej jakości istnienia i kreacji. Cokolwiek się dzieje - sprawy zmierzają tam, gdzie chce dusza naszego kosmicznego Domu.
Wszystko, co sieje lęk (bo tak to przedstawiają media systemowe) i zdaje się dobijać cywilizację i ostatki wolnego życia, w rzeczywistości dobija Babilon i Matrix, i prowadzi do wyzwolenia. Nawet koronawirus - który postrzega wielu jako apokaliptyczne oznaki, ewidentnie przyspiesza rozpad antyludzkich instytucji i rażąco patologicznych "norm" planety (dlaczego piłkarz i pięściarz mają zarabiać więcej niż piekarz i kioskarz?...).
Nawet obecność okupacyjno-kontrolna armii USA, która niczym hordy orków rozjechała się po całym terytorium lechickim, by zaszachować złoża fenomenalnego naturalnego bogactwa, a przy okazji wszelkie strategiczne opcje samodzielnej polskiej obrony. W przyspieszonym procesie rozprawy z wrogami wolnej ludzkości wszystko może się przekuć w działanie dla światła. Te obce, rozpanoszone i niepokojące wojska, na rozkaz Trumpa mogą wszcząć aresztowania zbrodniarzy i szumowin, których mnóstwo zagnieżdżonych nad Wisłą...
Innym plusem wprowadzonych restrykcji epidemiologicznych jest przyhamowanie fal migrantów obcych rasowo i kulturowo, których w sekrecie poczęły sprowadzać obecne władze i rozmywać tożsamość i stabilność Kraju.
Krytyczne stadium patologii instytucji w Polsce jest już powszechnie widoczne, ale oprogramowanie sprawia, że mnóstwo naszych Rodaków wciąż z nich korzysta, choć nie musi. Przykład z ginekologiem poddanym kwarantannie z podejrzeniem koronawirusa po tym, jak naraził ponad 100 kobiet, jest wymowny. Badania kobiecej intymności są dostępne mężczyznom od niedawna, to iście masoński projekt, który zaburza kobietom poczucie samoochrony, osobistej godności i równowagi energetycznej i zdrowotnej. Świadome i intuicyjnie silne kobiety (a nie wstydliwe i "zacofane") same chronią i leczą swoją intymność i sferę macierzyńską, lub poddają z konieczności ją kobietom. Upadek szpitalnictwa, który już jest w toku, przywróci rozsądne i harmonijne reguły sprzed wieków, które były zwyczajnością na Gai miliony lat. Liczne przykłady arogancji i molestowania pacjentek dowodzą, że mężczyzna nie jest wystarczająco zrównoważony duchowo i mentalnie, aby mieć dostęp do świętych sfer kobiet, których nie kocha.
Szpitale upadają. To wyjątkowo wrażliwe przestrzenie naszego świata, gdzie emocjonalna pamięć ścian, obecność zjaw, przemieszanie energii i aur, w połączeniu z rosnącą agresją i wulgarnością lekarzy - zakneblowanych demoralizującymi kontraktami, rozbujanym ego (władza nad kobietami i ludźmi w ogóle) i przeładowanych do wyczerpania - czynią maksymalnie zdysharmonizowany śmietnik, który dobija śmiertelnie wielu pacjentów (a nie powinien i nie musiałby).
Coraz mniej świadomych Laszek chce rodzić dzieci w takich miejscach - rośnie liczba porodów domowych, i wraca prasłowiański obyczaj porodu lotosowego. W ten sposób dusze schodzące na Gaję unikają ciał okaleczonych i obrabowanych z pełni potencjału sił i zdolności.
Upada i policja - jeśli doczekaliśmy czasów, w których policjanci torturują zatrzymanych (i to niewinnych), albo gwałcą kobiety na komisariacie, to jest to wyjątkowo mroczny certyfikat upadku ochrony systemu, poczucia zaufania do czegokolwiek i obraz etycznego dna, które - to dopiero wymowne - nie wywołuje przecież ani natychmiastowej, ani żadnej reformy i czystki ze strony polityków. To z kolei certyfikat dla intencji i wartości tych polityków.
W przyszłej wolnej Polsce reguły naboru policyjnego będą nienaruszalnie określone: tylko rodzimi funkcjonariusze; żadnych gości czy to Ukraińców, czy to Niemców lub Murzynów. Na straży życia i praw na Ziemi Lechów stać może tylko Lechita. Każdy człowiek ze zrównoważonym umysłem przyjmie to natychmiast. Tak samo oczywiste i aprobowane winno być to dla gości naszej Ojczyzny.
Nabór do tak szczególnej instytucji ochrony jak policja musi być mocno objęty zasadami kontroli i weryfikacji. Tylko osoby o silnym charakterze, patrioci, osoby zarazem duchowe i empatyczne mogą oferować opiekę ofiarom przemocy. Muszą być wyćwiczonymi w sztuce walki i medytacji twardymi wojownikami przeciw bandytom (przestępstwo przeciw Rodakowi musi być traktowane jak przestępstwo przeciw Narodowi - tak zdusi się przestępczość DO ZERA). Jednocześnie muszą to być funkcjonariusze miłujący Ojczyznę i Przyrodę, mający naturalny szacunek do starszych osób, w szczególności do kobiet. To zapobiegnie hańbom i upokorzeniom obywateli, takim jak przypadek w Żorach, gdy wyprowadzono z mieszkania nagą kobietę, okazując nikczemny poziom charakteru i świadomości.
Policję czeka potężna reforma, redukcja i przeszkolenie na nowe reguły nowej ery. W jej szeregach jest mnóstwo godziwych i sfrustrowanych obecną patologią ludzi - z nowym naborem i dowodzeniem będą oni współtworzyć kadrę, która prawdziwie osłoni nam rodzinne i społeczne życie.
Podobnie jest z armią. Armią, która ze względu na unikalne aryjskie zdolności bojowe i męstwo mogła w ciągu trzydziestu lat stać się siłą nie do przejścia dla wszelkich innych z planety. Polski potencjał twórczy pokazało Przedwojnie i ostatnie dziesięciolecia - w których jednak wynalazki rewolucjonizujące wojsko poukrywano albo przehandlowano. Lecz i w polskiej armii są prawdziwi patrioci i zdeterminowani żołnierze, którzy wesprą przemiany i wyzwolenie. Polskę stać na indywidualne środki samoobrony na najlepszym poziomie technologicznym; szachowanie naszego bezpieczeństwa sojuszami jest - tradycyjnie - programem umysłu.
Upadek Kościoła jest kolejną postępującą ruiną Matrixa. Tylko zniewoleni i półślepi ludzie zasilają jeszcze kasy tego antysłowiańskiego urzędu, który przy każdej okazji, do dziś, wspierał przeciw Lachom wszelkie najazdy, okupacje, procedery ogłupiania i zagrażania (migranci obcych ras). Watykan z ostatnim papieżem w historii wali się na oczach przytomnych Polaków. Za nim zawalą się i jego placówki w Kraju.
Prawdziwa wiara jest między Stwórcą, a sercem wolnej duszy. Ktokolwiek staje między nimi jako pośrednik jest zwykłym szalbierzem i rabusiem. Polskim funkcjonariuszom Watykanu coraz więcej śmiertelnych ciosów zadadzą kolejne afery dotyczące nadużyć i przestępstw; koniec jest bliski i nieuchronny. Widoczne jeszcze tu i ówdzie wiązanie wiary katolickiej i Kościoła z patriotyzmem i walką o niepodległość to naiwny anachronizm, który zaniknie.
Telewizyjna epidemia koronawirusa zademonstrowała dwie istotne rzeczy. Po pierwsze moralne i funkcyjne bankructwo cywilizacji, tak sprzecznej z porządkiem słowiańskim, a nawet ze zwykłym sensem - bo akceptowania współżycia z nędzą i wyzyskiem to zwyczajny nonsens.
Po drugie - skalę podatności większej części społeczeństwa na kontrolę umysłu i sterowanie, w dodatku przy praktycznie nieograniczonej skali absurdu. Dla wielu świadomych i wolnych umysłem Lachów aż tak masowe poddaństwo ich Rodaków okazało się frustrujące. Osobiście zacząłem czytać w pracy informacje weryfikujące "grozę koronwirusa" dwóm kolegom, którzy z przejęciem omawiali temat. Po dziesięciu sekundach przestali mnie słuchać i odeszli z twarzami jak maski. Wybrali tkwienie w strachu. Program generowany przez telewizję działa tak silnie na umysł odbiorców, że wielu odruchowo odrzuca dane weryfikujące to, czego się obawiają.
Epidemii nie widać w otoczeniu, emitują ją stacje telewizyjne. To wystarczyło, aby zasiać stres i nieomal psychozę. A co by było, gdyby na ulicach istotnie pojawili się zainfekowani i podobni zombim osobnicy? Jakiej trwogi i paniki wtedy moglibyśmy dopiero oczekiwać?...
Telewizyjna epidemia obnażyła antyludzki charakter skonstruowanych jako dobra cywilizacji instytucji i urzędów. W przypadku transportu już owocuje to redukcją połączeń z racji "pustych przebiegów". Takie wytłumaczenie ma choćby gnieźnieńskie MPK. Tyle tylko, że uczniowie nie są całą klientelą autobusów i pociągów. Ludzie pracujący dostają rykoszetem. Ten przypadek potwierdza złe założenie dotyczące transportu i komunikacji: w wolnym kraju nie może tym założeniem być zysk ekonomiczny, lecz komfort Narodu. Bogate państwo nie musi kurczowo zarabiać na komunikacji, a Polskę, z jej ukrytymi surowcami, stać na komunikację "dla ludu", na poziomie lepszym niż w PRL - tymczasem dzięki redukcji połączeń i transportu pracowniczego jest na gorszym.
Transport i komunikacja to resorty strategiczne - dlatego powinny być, jak wodociągi itp., pod kontrolą państwową, skupioną siłą rzeczy na funkcjonowaniu, a nie zyskach jako priorytecie. W warunkach wojennych ma to istotne znaczenie i redukuje opcje chaosu i sabotażu. Dziś jednak połączenia są redukowane, kierowcy gnieźnieńskich autobusów odizolowani od pasażerów taśmami...
Psychoza generuje sceny od komicznych po bulwersujące. Przebieraniec w stroju i masce epidemiologiczej, który wszedł dla żartu do jednej z gnieźnieńskich "Biedronek", wywołał u niektórych odruch ucieczki lub zakrywania nosa i ust. Astmatyczka w pociągu za kaszel została przez pasażerkę zgromiona, "że wszystkich pozaraża".
Mój kolega z pracy, który źle się poczuł, zadzwonił do przychodni i spytał, czy może wpaść na badanie. Dodał, że miał kontakt z przyjezdnym Anglikiem, ale zdrowym. Gdy wszedł do gabinetu, lekarz zatrzasnął za nim drzwi, zamknął je na klucz i z korytarza począł krzyczeć, że "karetka już jedzie!!".
Karetka wywiozła kolegę do Konina. W międzyczasie z jednego Anglika ktoś w przychodni zrobił dwóch Włochów. Zamieszanie skończyło się po wyjaśnieniach w konińskim szpitalu, a kolega już zdrów i pracuje.
Przykładów panicznych i nieracjonalnych zachować medyków znam więcej. Ale nie wszyscy tacy są. Uhonorowany niedawno przez gnieźnieńskiego prezydenta Budasza doktor Fluder jest daleki od siania paniki i sugerowania izolacji od słońca, natury, świata. O ile ów prezydent chwalił na swym profilu gnieźnian za wzorową postawę to jest tkwienie w domu, lekarz poleca spokój i czerpanie z Przyrody. Po słowiańsku.
Lechici świadomi tego, co się dzieje, są opanowani, mimo że rozpad struktur systemu jest kłopotliwy. Nie ma jednak innej drogi, aby wszyscy byli równymi udziałowcami narodowych zasobów.
Rodacy zamknięci na dociekanie przyczyn i skutków, pozostają w strachu, który może się przeciągnąć w czasie: zawalenie systemu to wieloodcinkowy serial. Tak działa natężone oprogramowanie, na które składa się rozbudowany system zanieczyszczania umysłu poprzez media, promieniowanie, dźwięki, chemtrails, żywność, wodę i zdegenerowanie szyszynki (lampy LED, fluor). Do tego omamienia dokładają politycy, uporczywie utrzymujący swoje groteskowe pozycje na szańcach niewolniczej rzeczywistości. Przemówienie prezydenta Dudy w moim odczuciu miało silny charakter hipnotyczny. Tak przemawiają politycy i kapłani Matrixa. Tymczasem żaden działacz lechicki nie powinien przemawiać do Rodaków hipnotycznie - lecz serdecznie i energetycznie. Taka to różnica. Media to narzędzie hipnozy, w które nieświadomy umysł jest natychmiast wsysany i programowany na skłonności i zachowania. Media jako instytucja wyjątkowo zniewalająca i deprawująca czeka takie samo trzęsienie ziemi i kompletne przeobrażenie.
Wszystkie instytucje i urzędy polskie wsparły epidemię strachu. Tym samym podparły swój upadek. Tylko na ruinach starego można skonstruować nowy świat. Lawina ruszyła, a odwoływanie sportowych mistrzostw, mimo że konsternuje i niepokoi jako "coś niebywałego", jest dość banalnym przejawem transformacji na tle takich, które jeszcze przed nami.
Paraliż funkcjonowania Kraju w niektórych aspektach jest większy niż za czasów okupacji niemiecko-chazarskiej (1939-45), co jest kolejną wymownością.
Powtarzam jednak, że wszystko to, co się dzieje - czyni ruinę nie nam, a naszym ciemiężcom i odwiecznym przeciwnikom. Należy zachować spokój i zająć się umacnianiem równowagi, zdrowia i siły osobistych - i rodziny. Warto planować i rozwijać w marzeniach wszelkie projekty. Bardzo bliski jest bowiem czas nowych możliwości, tym bardziej że czeka nas skrócenie czasu pracy i podniesienie statusu finansowego. Warto zatem o siebie dbać - warto żyć.
Darz Bór Lachy.
Doktor Fluder, być może najbardziej popularny i lubiany człowiek w Gnieźnie:
Gdzie można znaleść jakieś informacje na temat Wielkiej Lechii ?
Stara baśń ?
Kajko i Kokosz ?
Chwała Słowianie
Już wkrótce starożytne słowiańskie Święto Drzew.
20-26 kwietnia
W głębokiej starożytności ludzie doceniali stare drzewa, a szczególnie potężne okazy uważali za święte. Miłość do lasów i borów przejawiała się w codziennym życiu, pieśniach i podaniach. Wierzono, że gaje jako miejsca święte dysponowały uzdrawiającymi siłami, które dawały i przywracały życie.
Pogański kult drzew zachował się pod postacią zwyczajów: dekorowania domu zielonymi gałązkami (np. weselną koroną); lub przygotowywania domku dla ptaków. Dawno, dawno temu, w każdym słowiańskim grodzie i w każdej zadrudze były święte drzewa, które symbolizowały kosmiczną harmonię. Opiekowały się nimi całe społeczności. Ich uwiąd był złą wróżbą zwiastującą śmierć wielu osób, niepowodzenie wyprawy lub suszę. Pod świętymi drzewami składano dary i zanoszono prośby do bogów, przewiązując gałęzie proszalnymi wstążkami. Dbano, by drzewa nie cierpiały braku wody i by w ich pobliżu zachowane były spokój oraz powaga. Wierzono, że w gałęziach przebywają demony i bogowie.
Kult gajów na ziemiach polskich.
Każde drzewo żyje i ma, życiodajną lub... niszczycielską moc. Jeśli człowiek okaże mu szacunek i dba o nie - może dla niego uczynić wiele dobrego. Kiedyś ludzie co dzień wykorzystywali życzliwą siłę drzew. Słowianie mieli swoje święte gaje - wielkie dęby, buki czy kasztanowce, spełniające między innymi rolę wyroczni. Szli do nich ze swoimi kłopotami i zasypiali pod ich gałęziami wierząc, że duchy drzew podpowiedzą im rozwiązanie problemu. Gaje ogłaszali za święte i w szczególnie bardziej uczęszczanych miejscach odbywali obrządki i modlitwy organizowali uroczystości na które zbierali się mężczyźni i kobiety wraz z dziećmi. Tutaj swoim bogom składali dary.
Zapisy historyków świadczą o ogromnie silnej i rozpowszechnionej tradycji, której chrześcijaństwo długo nie potrafiło wyplenić. Jeszcze w XV w. rozporządzenia biskupa Michała ostrzegały: „Nie wolno w lasach i gajach odbywać zgromadzeń lub uroczystości przeciw rozporządzeniom świętej Matki Kościoła (…). Każde nadużycie lub obrządki pogańskie, a szczególnie, wzywanie demonów w gajach i lasach spotka się z karą pozbawienia kościelnego pochówku.” Święte gaje znajdowały się w głębi lasów, otaczających wsie. Dość często wieńczyły je wzniesienia i pagórki. Poza uroczystymi dniami, kiedy w gajach odprawiane były nabożeństwa, panowała w nich cisza, zakłócana jedynie przez ptaki, szum wiatru i szmer strumienia lub rzeki. Obecność wody była ważna ze względu na potrzeby rytualne (oczyszczające kąpiele, gotowanie strawy). Dość często gaje bywały ogradzane płotem, w którym pozostawiano parę lub kilka wrót, skierowanych w określone strony świata. Jeśli gaj nie był poświęcony bóstwom świata podziemnego (przyjmującym ofiary składane przed drzewami iglastymi), wtedy musiał być liściasty albo mieszany. W świętych gajach centralne miejsce zajmowały: drzewo miejscowego boga i drzewo całego plemienia . Pierwsze święte gaje byly bez świątyń czy kącin. Inne takie miejsca to bugryszcza, na szczytach których rosło tylko jedno drzewo poświęcone jednemu bogu. Były także święte drzewa poza świętymi gajami; drzewa, które wykazywały się własnościami leczącymi, miały niesamowite kształty, wyróżniały się wiekiem albo takie w ktore trafiał Perun. Ludziom nie wolno było chodzić do świętych gajów bez potrzeby i odzywać się w nich zbyt głośno. W gajach nie wolno było polować, łamać gałęzi, zbierać owoców i grzybów, a nawet zrywać liści, gdyż świętokradcom groziła ślepota, choroba, a w razie zrąbania drzewa — śmierć. Niszczenie tam lasu było porównywalne z obrazą Boga i nieuchronnie sprowadzało na sprawcę karę.
Drzewa niezwykłych kształtów bywały uważane za obdarzone właściwościami leczniczymi. Chorzy zawieszali w gajach na gałęziach kawałki tkanin, a nawet całe koszule, zapaski i chustki w celach ofiarno-proszalnych albo też składali dary.
Skorzystaj i Ty z tej leśnej kliniki. Idź więc na spacer do lasu czy zagajnika - najlepiej położonego z dala od szosy czy zabudowań. Wybierz drzewo zdrowe i okazałe, sprawdź, czy nie ma na nim jemioły lub grzyba. Obejmij pień i przytul się do niego całym ciałem. Zamknij oczy i poproś je w myślach o użyczenie życiodajnej siły. Zapomnij o problemach, skup się na osiągnięciu jedności z drzewem. Wyobraź sobie i poczuj, jak spływa z niego na Ciebie strumień energii. Zwykle wystarcza 3 - 20 minut, by dał znać o sobie jego wzmacniający magnetyzm. Na koniec pogłaszcz drzewo i podziękuj mu za pomoc. Ale uwaga! Zanim skorzystasz z leśnej kliniki, sprawdź, siły jakiego drzewa potrzebujesz. Każdy gatunek ma odmienne właściwości. Niektóre mogą ci nawet zaszkodzić. Na przykład cis - zamiast oddać odrobinę swojej energii, pochłonie Twoją. Albo wierzba - rozjaśni wprawdzie myśli, pomoże uświadomić sobie problemy i zrozumieć samego siebie, ale... skłoni też do pesymizmu, a w skrajnych przypadkach - nawet do samobójstwa. Dlatego z jej pomocy korzystać powinni jedynie ludzie silni, pewni siebie, znający swoją wartość, bez kompleksów i wewnętrznego lęku przed życiem.
Święte Drzewo Zapisu
Według mitologii Słowian, wiekowe drzewa rosnące w samym centrum wsi nazywano Zapisami. Wierzono, że w takim świętym drzewie zapisuje się każdy rok dziejów osady i wszystkich jej mieszkańców. Pod tym drzewem zbierały się rady i sądy starowieku. We wsiach polskich echa ułożenia „wokół drzewa” są obecne do dziś. W środku wsi znajduje się zwykle rynek z dużym drzewem lub grupą drzew, w koło niego są rozmieszczone: świątynia, rada gminy, albo siedziba wójta i gospoda (a dawniej była także bania – łaźnia).
Czesław Białczyński pięknie pisze o Zapisach:
"Kiedy znać, że żywot onego Zapisu ma się ku końcowi sadzą blisko przy nim kolejne drzewo, które rosnąc obok przejmuje wiedzę poprzednika. Mędrcy siadają przy Zapisie i modlą się, aby się połączyć z bogami i duchami przodków, a kiedy to uczynią słuchają pieśni drzewa Zapisu i ono wszystko im opowiada. Od samego początku aż po dziś dzień. Święci mężowie rozumieją szum liści, szelest gałęzi i mowę drzewnych nerwów, którymi prą soki w drewym cielsku prawiekowych liściastych olbrzymów. Rozumieją mowę splątanych korzeni i mowę świecącego nocą próchna, mowę liściastych drgnień i drzewych poruszeń, mowę starowiekowych zapisów. Święci mężowie twierdzą, że skupiwszy całą swą moc, mogą wprost wznieść się do Nieba, aby wysłuchać szumu Drzewa Drzew, a ono prawi dzieje Świata od samych jego początków"......................................................................................
"Wykaz dobrych drzew"
BEZ
Słowianie uważali że pod bzami gromadzą się często złe duchy. Istniał zwyczaj wylewania pod bez wody po umyciu zmarłego. Kiedy to uczyniono nie wolno było tam chodzić. Pod bzem czarnym, znajdować się miały wejścia do Nawii, krainy umarłych. Wejść miały pilnować żmije. Słowianie na podstawie krzaków bzu przepowiadali różne rzeczy. Wierzono, ze jego ponowne zakwitanie jesienią będzie znaczyć śmierć kogos młodego. Natomiast uschniecie bzu z niewiadomego powodu na wiosnę miało zapowiadać susze. Bzy atakuje często roztocz szpeciel lilakowiec. Wysysa on soki, powodując zamieranie pędów. W ten sposób tworzą się gałązki, które zwano "czarcimi miotłami". Brano to za zła oznakę szczególnie dla panien na wydaniu. Ale bez nie tylko kojarzono ze wszystkim, co złe. Potrafiono wykorzystać go do leczenia. Kwiaty bzu działają bowiem przeciw wykrztuśnie i przeciw gorączkowo, a jagody napotnie, moczopędnie i przeczyszczająco. Napar z suszonych kwiatów bzu czyści krew i sprzyja dobrej przemianie materii.
BRZOZA
Początek roku rozpoczynano często, palac ogień z drewna brzozowego. Gałązkami brzozy już w czasach przed chrześcijańskich dekorowano domostwa. Urządzano tez korowody, w których szli ludzie przybrani w gałęzie brzozowe. Zwyczaje te połączono później z zielonymi światkami. Na rusi kobiety składały pod brzozami ofiary z pierogów i z kaszy. Był to stary zwyczaj, który w czasach chrześcijańskich praktykowano w okolicy Wielkanocy. W Noc Kupały, puszczano na rzekę wianki uplecione z gałązek brzozy. Obserwowano jak płyną i na tej podstawie przepowiadano przyszłość. Wokół brzóz tańczono i śpiewano. Po zakończeniu posiłku całowano się przez brzozowe koła, wykonane z wygiętych gałązek. W ten sposób przypieczętowane były związki kobiety z mężczyzna, co miało być symbolem wejścia w bardzo silne związki. Słowianie często robili kołyski z drewna brzozowego dla odwrócenia uroków. Sporządzone z brzozy amulety miały chronić ludzi żywych przed złymi duchami. Przechowując posążki bóstw, miano je obwijać kora brzozowa. Brzoza stanowiła magiczny środek do zwalczania wielu chorób. Gdy kto miał dreszcze, szedł do brzozowego gaju, trząsł po kolei trzema brzózkami, mówiąc "trzęś mnie, jak ja ciebie, a potem przestań" i... pomagało. drzewo odbierało chorobę. Sam widok białych pni i delikatnych gałązek tego smukłego drzewa działa kojąco na system nerwowy. Przytul się do jej pnia, przyniesie ci spokój, wzmocni twoje siły, doda otuchy, pomoże zwalczyć chorobę. pozwoli też rozwinąć intuicję i wrażliwość. Z młodych pączków wiosną można robić wzmacniające sałatki i napary, z kory wyciąg do okładów, a kit pszczeli z brzozowego soku przyspiesza gojenie się ran. Sok brzozowy aktywizuje funkcjonowanie pęcherza i nerek. Z soku brzozy wyrabiano w Polsce wodę brzozowa, środek na porost włosów. Brzozę sadzono na grobach, aby opłakiwała zmarłego. Poprzez układanie brzóz na mogiłach oddawano zmarłym cześć. Na gałązkach miała tez spoczywać ich dusza. W polski krajobraz wrosła brzoza plącząca, zwana tez brodawkowatą. Jedna z polskich legend powiada, że w brzozy zamienić się miały córki pierwszego człowieka, które wylewając łzy, powrastały w ziemie swymi warkoczami. Opowiadano tez, ze w samotnych brzozach mieszkają dusze zmarłych dziewcząt. Gałązki brzozowe wykorzystywano w saunach. Uderzanie nimi ciała miało nie tylko znaczenie fizycznego masarzu, ale również było aktem przekazywania energii kosmicznych kumulowanych w brzozie.
BUK
To bardzo Słowiańskie drzewo. Aleksander Brücker udowodnił, że choć Słowianie nie posiadali własnej nazwy na to drzewo i stosowali zapożyczenie z niemieckiego, znali i doceniali walory buka. Słowianie twierdzili, że "przy którym domu bukowina rośnie, tam czary i gusła żadne szkodzić nie mogą". Wiele nazw miejscowości w Polsce nawiązuje do tego drzewa. Z drewna bukowego sporządzano rytualne fajki. Oddziaływanie buka działa kojąco na nerwy człowieka przebywającego pod nim. Zalecane jest przykładanie liści buka wraz z zimnym okładem na czoło w celu złagodzenia bólu głowy, a kawał świeżej kory bukowej trzymany w ustach łagodzi dolegliwości żołądka. Owoce buka tzw. "bukwie", dojrzewające we wrzesniu i październiku, prażyli i jedli jak migdały, by oczsycić organizm. Nie wolno jednak było przeholować z ich ilością, bo w nadmiarze działały jak... mocna wódka. Słowianie bacznie obserwowali buki późną jesienią. Jeśli licie wokół drzewa były szeroko rozsypane, znaczyło to, że zima da się we znaki. Podobnym znakiem miała być obfitość nasion buka.
CIS
Drzewo to w Polsce było czczone szczególnie na Podkarpaciu. Uważano np. ze cisowe kołeczki, używane zamiast gwoździ do przybijania gontów na dachu, zabezpieczają przed uderzeniem pioruna. Cis był symbolem wiedzy tajemnej i pokarmu dla ducha. Powszechnie uważano za drzewo zmarłych, którego wieczysta zieleń znamionuje wieczność życia duchowego. Słowianie posypywali igliwiem cisa izby, gdzie przebywał zmarły oraz drogę od izby aż do bramy w ogrodzeniu, a niekiedy nawet drogę do cmentarza. Wierzono, ze w ten sposób stwarzane jest zabezpieczenie przed powrotem ducha.
DĄB
W wielu rożnych tradycjach uchodził za święte drzewo. Dąb nazywano w języku starosłowiańskim dąbr i należał do najważniejszych drzew kultowych dawnych Słowian. Słowianie poświęcali dąb perkunowi, ponieważ przyciągał on pioruny i zadziwiał swa mocą. Dąb symbolizował ogień, drzwi do nieba, długowieczność, potęgę, wytrzymałość i sile fizyczna. Szczególnie cenne były dęby uderzone przez piorun. Uwarzano, ze takie drzewa są naznaczone przez Boga. Święty ogień wskrzeszano, pocierając dwa kawałki drewna dębowego naznaczonego przez Peruna. Taki ogień kapłani podtrzymywali, aby palił się wiecznie, dokładając do niego dębowego drewna. Również posagi bóstw wykonywano z drewna dębowego i to nie tylko dlatego, ze było twarde, ale również ze względu na jego niezwykle właściwości. Dęby rosnące tam, gdzie następuje koncentracja pozytywnej energii Ziemi i Kosmosu otaczano plotami. W ten sposób powstawały święte gaje. Jak podaje Helmod, opisując święte dęby słowiańskiego plemienia obodrytow, w plotach chroniących gaje umieszczano dwie figurki, przez które mogli wchodzić jedynie kapłani i książęta dla odprawiania uroczystych ceremoni. Dla innych był wzbroniony. Czasem nawet pod groźba najwyższej kary. W cieniu dębu odbywały się często koronacje, sady i narady. Wokół dębów rosnących poza świętymi gajami urządzano rożne, również poza religijne uroczystości, tańczono wokół nich w korowodach, składano ofiary z owoców, nabiału i plastrów miodu. Wierzono, ze w nich mieszkają dusze zmarłych przodków opiekujące się osobami żywymi. Pod dębami zbierali się wojownicy przed bitwami. W Rosji jeszcze w XIX wieku odnotowano zwyczaj przychodzenia młodych par pod dęby, obchodzenia ich trzykrotnie i składania darow. Wierzono, że dęby leczą wiele dolegliwości. Plemienni szamani używali dębów zarówno do zdejmowania z ludzi chorób, jak i rzucania uroków. Wierzono, ze samo przebywanie przy dębie może pomoc w leczeniu chorób gardła, dziąseł i zębów. Według współczesnej wiedzy dąb uaktywnia naczynia limfatyczne i krążenie krwi. Kory i żołędzie dębu używa się w leczeniu wielu schorzeń, m. in. Żołądka, wątroby, jelit i gardła. Oddziaływanie dębu jest korzystne przy osłabieniu organizmu, uaktywnia krążenie krwi, a wywar z jego kory leczy choroby skóry. Dziś wiemy również, że dotykając przez kilka minut dziennie dębu można podładować się energetycznie, a jego biopole jest najsilniejsze spośród drzew.
GRUSZA
Już dawni Słowianie doceniali grusze jako drzewa, które karmią. Znana jest grusza pospolita zwana ulęgałką. Kiedyś dość często występowała na polskich polach, wpisując się w rodzimy krajobraz. Dawała schronienie przed letnim upałem i przed deszczem podczas prac polowych. Karmiła swoimi owocami. Z gruszek robiono powidła i syrop na miodzie na uregulowanie żołądka.
JABŁOŃ
Drzewo to występuje na ziemiach polskich od bardzo dawna. Jej ślady datowane na 1500 lat p.n.e. znaleźli archeolodzy m.in. w osadzie w Biskupinie. Jabłoń była uważana za symbol dostatku, płodności i wiecznej młodości, ale tez pokusy i niebezpieczeństwa. Jabłonkę sadzono obowiązkowo w prawie każdym przydomowym ogródku. Jabłko symbolizowało często nieśmiertelność, mądrość i wiedze. Owoc jabłoni działa wzmacniająco i pobudza trawienie.
JAŁOWIEC
Jałowiec był rośliną bardzo cenioną przez Słowian, już sama nazwa mówi wiele, bowiem jałowiec to roślina, która wyjaławia, likwiduje mikroby wokół. Dodawano go do kadzideł, którymi okadzano dom, aby wypędzić z niego wszelkie zło. Słowianie okadzali tez posagi bóstw jałowcem. Można spotkać wzmianki, ze w polskiej medycynie ludowej gałązki jałowca były palone przy łóżku chorego. Jałowiec uważano za postrach wszelkich demonów. Wiedziano, ze jagody jałowca polepszają trawienie, hamują nadmierna fermentacje w jelitach, stad tez dodawano je do licznych potraw, warzono tez piwo jałowcowe. Dlatego również dziś warto go sadzić w pobliżu okien przy domu ze względu na jego pozytywne oddziaływanie.
JARZĘBINA
Jarzębinę traktowano jako drzewo wróżebne i ostrzegające przed niebezpieczeństwami. Jeśli jesienią już po zrzuceniu liści jarzębina obficie gubiła czerwone jagody, wówczas uważano ze płacze ona czerwonymi łzami i zbliża się jakiś kataklizm, wojna, zaraza czy inne poważne nieszczęście. Widziano tez analogie miedzy jarzębina a człowiekiem. Podobna jest długość życia. To drzewo rzadko dożywa 90 lat, podobnie jak człowiek. W dawnej słowiańskiej magii ludowej noszenie czerwonych owoców jarzębiny uważano za znakomity środek przeciw strachom nocnym. Zdawano tez sobie sprawę z właściwości terapeutycznych jarzębiny. Napar z jej kwiatów ma zastosowanie lecznicze, uśmierza np. bóle wątroby. Biopole drzewa działa mobilizująco i pozwala lepiej znosić przeciwności losu oraz niepowodzenia. Wplątywano jej gałązki w wieńce dożynkowe, aby zboże w przyszłym roku było jędrne i obfite.
JAWOR
Uważano niegdyś, że z tego drzewa emanuje błogosławieństwo i uzdrowienie. Jawor uchodził za drzewo boskie. Słowianie podchodzili do niego z czcią, ale i ze strachem. Bano się go ścinać. Powszechna była wiara, ze ten kto skaleczył drzewo ostrym narzędziem, sam się kaleczył przy byle okazji. W Polsce Jawor uchodził za drzewo zakochanych. Niektórzy twierdza, ze jego biopole silnie oddziałuje na sferę emocjonalna. Jawor występuje w licznych polskich podaniach ludowych.
JESION
Jesion był obok dębu najważniejszym drzewem Słowian spotykanym w świętych gajach. Uważano, że często spod tego drzewa wytryskują źródła mądrości. Radiesteci powiadają zaś, ze rośnie on na ciekach wznoszących w miejscach mocy. Uważano, ze jest doskonałym środkiem przeciw ukąszeniom węzy. Sen w cieniu Jesionu miał znaczenie ozdrowieńcze i służył regeneracji organizmu. Wywar z jego liści i kory usuwał dolegliwości brzuszne. Jesion symbolizował słonce i ogień. Uważano, że jego wierzchołek sięga nieba, a korzenie znajdują się w piekle. Przypisywana mu była zdolność ściągania gromów, dlatego wiąże się go z bogami piorunów, a wiec w przypadku Słowian z Perunem. Wywar z kory jesionu używano w Polsce jako leku przeciwko ukąszeniu węży. Jesion stanowi też magiczna osłonę przed złym okiem. Z jego drewna robiono strzały do łuków. Były one celne jak żadne inne. Liście Jesionu włożone pod prześcieradło miały pomagać, jak niegdyś sadzono, w kojeniu waśni małżeńskich.
JODŁA
Jodła to piękne wyniośle drzewo o wspanialej harmonijnej koronie. Z szumu jodeł i z zachowania się ptaków na jej konarach przepowiadano przyszłość. Drzewo to uchodziło za znak dumy i wzniosłości, symbolizowało trwałość, długowieczność, cierpliwość i powagę życia. Uważano, że jodłowa miotełka chroni człowieka przed dostępem złych duchów. Nasi górale podczas wypasu owiec rozsypywali igły jodłowe przed wejściem do szałasów, by odpędzić złe moce i chorobę. Zdarzało się, że rodzice zanosili pod jodłę noworodka. Wycinali na jej pniu jego inicjały, starając się w ten sposób powiązać drzewo z dzieckiem. Dziecko, aż do osiągnięcia pełnoletności odwiedzało swoja jodłę, a boska moc miała mu być pomocna. Rumuni dosypywali gałązek jodłowych do pierwszej kąpieli noworodka - by go wzmocnić i odpędzić złe duchy. Przynosili pod nią chorych i opierali ich o pień, by wspomagała ich swą dobrą energią. Nasiadówkę w wywarze z wygotowanych gałęzi tego drzewa zalecano przy stanach zapalnych pęcherza i upławach. Współcześni bioterapeuci wskazują także na właściwości odprężające jodły: zachęca do nabrania luzu, mniej poważnego traktowania problemów, do odpoczynku. Znakomicie nadaje się więc dla pracoholików, pomagając im dostrzec inne wartości w życiu, chroni ich przed trwonieniem sił. Uwalnia też od małostkowości, pesymizmu i skąpstwa. Pobudza potencję i zachęca do igraszek miłosnych. Pomaga uwolnić się od zahamowań seksualnych lepiej niż niejeden seksuolog.
KASZTANOWIEC
Uspokaja, łagodzi napięcia, pomaga przezwyciężyć stany lękowe, leczy złamane serce. Warto nosić przy sobie kilka kasztanów w kieszeniach. Świeże - mają podobne właściwości jak samo drzewo i zwalczają szkodliwe dla zdrowia ujemne promieniowanie. Radiesteci zalecają wkładanie ich pod materac. Działają jak naturalne ekrany, zapewniające bezpieczny sen. Łagodzą również choroby reumatyczne.
KLON
Klonowi przypisywano przede wszystkim znaczenie ochronne. Znany był zwyczaj składania w darze placków, wina i wody aby chory wrócił do zdrowia. Z drewna klonowego wykonywano trumny. W dawnej Polsce wierzono, ze klon ma moc odpędzania diabla. Pukanie w niemalowane drewno dla obrony przed złem i nieszczęściem miało być najskuteczniejsze, jeśli była to deska z drewna klonowego. Gdy drzewo klonu (podobnie jak buka) szeroko rozrzucało pod koniec jesieni liście, znaczyło to, że zima będzie surowa.
LESZCZYNA
Leszczyna była uważana wśród Słowian za jedna z najbardziej magicznych roślin. Traktowano ja jak drzewo opiekuńcze, któremu przypisywano moc ochrony przed chorobami. Sadzono leszczynę przed domem, aby stanowiła zaporę dla wszelkiego zła. Zatykano gałęzie kwitnącej leszczyny u wejścia do domu. Wykonywano też ploty z gałęzi leszczynowych, które miały domostwo najlepiej chronić. Istniał zwyczaj wyganiania bydła leszczynowymi rózgami na pastwiska. Wierzono, ze wzmocni to zwierzęta i ochroni przed złymi mocami.
LIPA
To drzewo pojednania. Niegdyś - gdy dwa zwaśnione rody dochodziły do zgody, sadziły lipę na granicy swych posiadłości, by pilnowała pokoju. W okolicy jeziora Miedwie dziś jeszcze można podziwiać "Wieniec Zgody" - rząd lip wspólnie zasadzony przez rajców Szczecina i Starogardu w dniu zawarcia przymierza po kilkuletnim zatargu między obydwoma miastami. Natomiast na granicy Warmii i Mazur znana jest miejscowość święta lipka, która jeszcze w czasach przedchrześcijańskich była miejscem kultu Bałtosłowian. Miejscowa ludność szczególnie czciła jedno z drzew, które było bardzo stare i urodziwe. Takich drzew nigdy nie można było ściąć. Zauważono, ze rzadko w drzewa lipowe uderzają pioruny. Poprzez lipę ma objawiać się boska dobroć i łagodność. Lipa uchodziła za ulubione drzewo tajemniczych bóstw. Drzewo to chroniło znajdująca się przy niej studnie i święte źródło. W Słowenii opisywano jeszcze w XVII w. Zwyczaj całowania drzew lipowych i składania pod nimi darów. Lipa była postrzegana jako drzewo miłosierne, dlatego wytwarzano z niej zarówno sprzęty domowe, jak łyżki i kołyski, gdyż wierzono w jej korzystne oddziaływanie. Kwiaty lipowe stosuje się jako środek napotny i przeciwgorączkowy. Ceniony był też miód lipowy, dlatego w pobliżu lip ustawiano często barcie. Energia lipy zapewnia zdrowy odpoczynek, sprowadza sny prorocze, a także... łagodzi obyczaje, życzliwie nastawia do świata. Zaleca się ją szczególnie malkontentom, osobom mającym "wszystko za złe", ustawicznie doszukującym się w swym otoczeniu wrogów. Pomaga nawet cierpiącym na manię prześladowczą. Dawne lipy kultowe Słowian po wprowadzeniu chrześcijaństwa na ziemiach polskich stały się drzewami matki boskiej, przyczepiano do niej wizerunki madonny, a w dziuplach urządzano kapliczki.
MODRZEW
Słowianie widzieli w modrzewiu drzewo młodości, trwałości, urody, życia i odnowy. Wiele modrzewi rośnie po dziś dzień wokół świętej góry Słowian - świętego krzyża (dawniej Łysiec). Używano go w obrzędach weselnych, żniwiarskich i pasterskich. Wplatano jego gałązki do wieńców dożynkowych i dekorowano nimi drzwi wejściowe, przez które młodzi małżonkowie wchodzili do domu. Z gałązek modrzewia urządzano tez bramy, przez które młoda para mogła przejść po wykupieniu się. Modrzew wzmacnia siły, poprawia samopoczucie. Jest symbolem odnowy i urody życia. Odmładza fizycznie i psychicznie. Przynosi dobry humor - znakomicie wpływa na pesymistów. Daje też wytrwałość - pomaga rozwiązać problemy nie tyle skomplikowane, co wymagające cierpliwości (np. ciągnący się latami proces). Kiedy już skorzystasz z mocy wybranego drzewa i podziękujesz za energie, którymi Cię zasiliło, przyjrzyj mu się uważnie, podziwiaj jego urodę. Niech Ci się dobrze zapisze w pamięci. A gdy będąc z dala od niego zapragniesz jego sił, zamknij oczy i przywołaj jego obraz. Pomoże, gdyż energia tego drzewa długo w Tobie będzie krążyć.
OLCHA
Można powiedzieć, że olcha to drzewo medialne Słowian. W dawnych czasach uważano, że olcha uruchamia moce parapsychiczne w człowieku a w szczególności pobudza jego zdolność jasnowidzenia. W medycynie ludowej liście olchy były znakomitym lekiem do leczenia wrzodów. Przykładanie liści miało sprzyjać szybkiemu gojeniu się ran. Liście te rozsypywano również na podłodze stodoły w celu odstraszenia myszy.
OSIKA
Jej odwieczne dygotanie, a jednocześnie szum liści, fascynowały i jednocześnie przestraszały dawnych Słowian. Bano się, że przewrócenie osiki przez wiatr przy domu może zwiastować śmierć kogoś bliskiego. Dlatego też nie sadzono jej blisko domu. Osikowe kołki wbijano w grób osób zmarłych nagła śmiercią, aby nie straszyły zza grobu.
SOSNA
Słowianie doceniali sosnę. Zawsze miano do niej respekt. Uznawano ja za symbol długowieczności, zdrowia, męstwa, zwycięstwa, i płodności. Czczono sosnę jako drzewo wzmacniające organizmy żywych. W dawnej Polsce chodzono z zielona gałązka sosny po domach z życzeniami. Było to tzw. Chodzenie z gaikiem. Przebywanie blisko sosny wyostrza intelekt, wspomaga pamięć, przywraca równowagę emocjonalną, łagodzi stres i gniew, a także zachęca do wyrzeczeń. Jak niemal wszystkie "iglaki" ma też właściwości odkażające, leczy infekcje wirusowe i zapobiega im. Jej aromat jest korzystny przy dolegliwościach płucnych. Nasze babcie szyszkami sosnowymi i pączkami gotowanymi w serwatce leczyły bóle w kościach, świąd i wrzody, syropem sosnowym (młode pączki w spirytusie lub cukrze) przeziębienie, kaszel, a nasionami - astmę. W czasach chrześcijańskich wieszano na nich krzyże i święte obrazki.
ŚWIERK
Słowianom świerk kojarzyli się zawsze z siłami żywotnymi. Gałązka świerka okadzano pola, aby zwiększyć plony. Wieńce świerkowe składano w darze Słowiańskim Bogom. W Polsce często sadzono go przy wejściu do domu, aby zagrodzić drogę wszelkim negatywnym energiom. Wiązano na nim lekkie wstęgi i sprawdzano, w którą stronę wiatr je zwróci - stamtąd miało nadejść szczęście. Przebywanie w pobliżu świerku, odpędzi od Ciebie pokusy, paskudne myśli i bezecne pragnienia. Jego szpilki noszono przy sobie, gdyż odbierały moc urokom i złym czarom, broniły też przed demonami. Wiele wierzeń i praktyk magicznych związanych ze świerkiem wykształciło się na Podlasiu. Górale przed wiekami uznawali wielkie smreki w miejscach mocy za święte, otaczali je czcią i bali się je ściąć. W XX wieku zaczęto masowa wycinkę świerków, co na terenach górskich sprowadziło nieszczęścia. Prowadziło to bowiem do powstawania powodzi i niekontrolowanego schodzenia lawin.
WIĄZ
Podobno wiąz występował na terenie Eurazji już 65 milionów lat temu. Po ustąpieniu lodowca znów pojawił się w europie. Drzewo zaczęło występować w baśniach i mitach. Wiąz stosowano w rożnych praktykach magicznych i terapeutycznych. Jego suszone liście dodawano zimą do paszy owcom i kozom, aby pobudzić ich mleczność. Sokiem z jego liści leczono z dobrym skutkiem jątrzące się rany, stłuczenia i opuchliznę, a także chore oczy. Z energii wiązu powinni korzystać ludzie, którzy opadli z sił fizycznych i psychicznych pod wpływem zbyt wielu przeciwności losu. Drzewo pomoże im przezwyciężyć uczucie frustracji i bezsilności, zachęci do pracy i wytrwałości.
WIERZBA
Traktowano ją jako drzewo płodności. Związana była z woda, a wierzby rosły często nad rzekami. Symbolizowała opiekuńczość, żeńskość, siły witalne, ale tez smutek i tęsknotę. Giętkie, zwisające gałęzie wierzb przypominają rozpuszczone włosy, które były znakiem żałoby. Wśród Słowian wierzba uchodziła przede wszystkim za siedzibę demonów. Według wierzeń ludowych jest ona złym drzewem, siedliskiem diabla Rokity. Z drugiej strony wierzbę stosowano w terapii. Jej kory używa się przy stanach zapalnych, reumatyzmie, gorączce, nieżytach żołądka, liści zaś niekiedy jako środka przeciw gorączce i kolce, a także przy problemach z trawieniem.
Sława.
Mieszko I - łacinnicy podają że brał nauki na Morawach, a w księgach Cesarstwa Rzymskiego nie ma wzmianki o jego chrzcie czy Polski, Watykański dokument "Dagome Iudex" mówi o chrzcie Sardynii.
Sami łacinnicy powołując się na łacińskie źródła i księgi podają że Mieszko I nie miał nigdy katolickiego chrztu, natomiast brał słowiańskie nauki u swoich kuzynów na Morawach. Mało tego podają że w księgach i dokumentach Świętego Cesarstwa Rzymskiego nie ma w ogóle jakiegokolwiek zapisu aby Mieszko I lub Polska kiedykolwiek brała chrzest.
"Anno 966 baptizatus est ab rege Moraviae et non ab Imperatore Sacro ita regnum Poloniae non in Imperium Romanum Sacrum incluso est".
Według oficjalnego dokumentu "Dagome Iudex" z Biblioteki Watykańskiej to nie Mieszko I brał chrzest lecz Sardynia. Watykan sam opublikował własną oryginalną kopię dokumentu by jak podaje nie fałszować historii, mówi że jest w nim mowa o Sardynii, a nie o Polsce.
Cytuję: "Nie wiem jakiego plemienia to ludzie, mniemam zaś, że byli Sardyńczykami, ponieważ Ci przez czterech panów są rządzeni".
Źródło:
https://la.wikipedia.org/wiki/Miecislaus_I_(dux_Polanorum)
Watykański dokument Dagome Iudex:
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:DagomeVatican-1Copy.jpg
Nie trzeba daleko szukać potwierdzenia prawdziwej HISTORI naszego kraju.
Oprócz wspomnianego wcześniej Lublina znalazłem jeszcze kilka miejscowości, które wiele dają do myślenia.
Kraków,Gniezno,Kalisz,Złotoryja i pewna wieś-Grojec.
Badania archeologiczne potwierdzają na istnienie kultur na naszym terenie nawet na 10 tyś lat p.n.e
http://www.info.kalisz.pl/historia/kaliszhi.htm
https://oswiecim.naszemiasto.pl/najstarsza-miejscowosc-w-polsce-to-grojec-ma-6500-lat/ar/c8-2036492
Mój ty drogi heretyku ;)
Nikt nie neguje istnienia wielu kultur na ziemiach obecne w terytorium Polski
Grodów , grodków było z pewnością wiele . W ostępach leśnych tez pewnie zamieszkiwali jacyś ‚ leśni ludzie „w górach „górale „
Itp
Ukształtowanie ,cechy terenu mogły być naturalną fortyfikacją czyli obrona przed najeźdźcami , dla zamieszkujących tam grup.
Lecz z przykrością musze ci zakomunikować ze nie ma żadnych
wskazówek , iż te wszystkie plemiona
Były zjednoczone pod korona jednego władcy .
Próby podbijania innych plemion przez te bardziej rozwinięte , pewnie miały miejsca . Może tworzyły się jakieś księstwa , kasztele
Lecz ciagle nie można powiedzieć o czymś takim jak Wielka Lechia !
Może w języku np rzymian wszystko co na wschód od np Odry
Określali jakimś terminem . Może wielka lechia ?
Napewno jednak bezmiar niezdobytej , nieodkrytej przestrzeni zwanej wielka lechia nie miało znamion jednolitego Państwa !
Szyszynka uznana przez Kartezjusza za „główną siedzibę duszy” jest tym gruczołem, o którym wielu z nas nie pamięta, a odgrywa on niezwykle istotną rolę w organizmie.
Już w starożytności kapłani chronili wiedzę na temat szyszynki przed zwykłymi ludźmi.
Dziś także istotne informacje na jej temat nie są upubliczniane, a system za sprawą wszechobecnych szkodliwych substancji próbuje Ci ją zniszczyć.
Na szczęście dzięki odpowiedniej diecie możesz zadbać o swoją szyszynkę.
https://ariowie.com/lechia-czyli-polska-niezatarte-slady/
czy za czasów słowiańskich pogan istniało zjawisko homoseksualizmu?
wszystko to znaleziono na Syberii . Na jednej z tabliczek są wołchwary niszczone przez kler.Harati Wedy zazwyczaj były późniejszymi kopiami lub też odpisami z Santi Wedy, przeznaczonymi do szerszego zastosowania w środowisku kapłańskim. Najstarsze Harati - "Harati Światła" (Księga Mądrości), które zostały spisane 28 736 lat temu (lub, bardziej precyzyjnie, od 20 sierpnia do 20 września 26731 p.n.e). Natomiast Harati zwana "Avesta" została spisana 7513 lat temu na 12 tys. wołowych skór i zawiera zapisy wojny narodu słowiańsko-aryjskiego z ludem żółtym (Chińczycy?). Zakończenie wojny między wojującymi stronami nastąpiło w Lato Świątyni Światła (na 112 Kręgu Życia. Termin dotyczy czasu, nie zaś miejsca). Moment ten został określony Dniem Stworzenia Świata w Gwiezdnej Świątyni (w j. rosyjskim Сотворение Мира в Звездном Храме - С.М.З.Х.).