Poszukaj dobrego psychologa, bo my zwykli ludzie nie radzimy sobie z problemami.Zawsze winę przypisujemy tylko tej drugiej stronie.Zawsze jesteśmy egoistami.Po rozmowie psychologiem może okazać się że twoje problemy łatwo da się rozwiązać.Codzienne życie jest szare.
Tu potrzebny jest ktoś realny, kto będzie ją wspierał systematycznie. Ktoś kto będzie podnosił, ciągnął, potrząsał, kiedy wpadać będzie w przekonanie, ze juz inaczej ie będzie i nix się nigdy nie zmieni. W mojej rodzinie była podobna sytuacja, ojciec był (nadal jest) psycholem jakich mało, a problemem było to, że na zewnątrz wszyscy go odbierali jako wzorowego męża i ojca, znajomi zazdrościli nam wyluzowanego ojca. w Domu zawsze było nerwowo, nigdy nie było spokoju, wszystko w napięciu, nigdy nie można bylo się tam czuć bezpiecznie, kiedy ojciec był w środku, ale przyszedł czas, w którym życie z nim pod jednym dachem stało się niemożliwe. Dwa miesiące jakie nam zafundował ten człowiek to koszmar, ktory teraz wspominamy z niedowierzaniem, że pozwoliliśmy na to tak długo. Niestety prawo w naszym kraju nie zawsze działa tak jak powinno w takich sytuacjach - nie chroni rodziny na czas. My się wyprowadziliśmy od ojca, u nas dochodziła jeszcze obawa o zdrowie fizyczne ale i życie, bo ojciec dopuszczał się rękoczynów, dorzucał tabletki i inne lekarstwa do czajnika z wodą. Wyprowadzka to była szybka decyzja. Pierwszy rok był makabrycznie ciężki pod względem finansowym - oprócz kosztów jakie były dotąd doszło jeszcze wynajęcie mieszkania. Pomogła nam rodzina. Spokój jaki uzyskaliśmy wart był wszystkich poświęceń. Gdyby teraz przyszło nam podejmować taką decyzję - wiedziąc ile kosztuje spokój ale jak wspaniale smakuje - wybór nie byłby trudny. W życiu można wiele zmienić - czasami potrzeba kogoś, kto pociągnie Cię za rękę, kto będzie za tę rękę trzymał.
Założycielko wątku, ja myślę, że nie chcesz skończyć ze sobą, tylko polepszyć swój los. To, że założyłaś ten wątek jest sposobem na wyżalenie się, zwrócenie uwagi na problem, który najwyraźniej dusisz w sobie.
Co byś zrobiła swoim dzieciom, gdybyś się zabiła? Ciebie by nie było, więc Ty byś miała spokój, a one zostałyby sierotami. Życie bywa ciężkie. Nie ma co liczyć na to, że coś zmieni się samo, tylko trzeba działać. Musisz zdiagnozować, nazać po imieniu swój właściwy problem i spróbować znaleźć najbardziej optymalne rozwiązanie. Śmierć nim nie jest.
Głowa do góry, szkoda życia o jedną osobę, tylko dasz mu satysfakcję, naucz się języka wyjedź, i zacznij życie od nowa, dzieci też cię potrzebują, nie rób im tego
Przepraszam że nie pisałam ale musiałam coś załatwić na mieście.Dzięki za rady ale nie mogę opuścić męża ze względu na dzieci one go kochają i on też jest za nimi.A nie zostawię ich mężowi, są moim promykiem nadziei że kiedyś będzie dobrze.
ale to chory układ.Czy dzieci nie widzą i nie słyszą jak jesteś traktowana.Jakim wzorcem dla nich będzie dom rodzinny.Szukaj pomocy.
Przemoc psychiczna Proszę Pani jest gorsza niekiedy od przemocy fizycznej Proszę zgłosić się do Pani Kierownik, Interwenta kryzysowego, Pracownika socjalnego, w Ośrodku Interwencji Kryzysowej na Pułankach w Ostrowcu/ może wspólna terapia?? Tam pomoc Pani dostanie.Jest tam hostel.
Rozumiem Cię **. Ja też mam takie myśli... skończyć ze sobą. Jestem już wycieńczona tym życiem, nie mam pracy, za chwilę też mieszkania i nie wiem co dalej? Nie mam sie gdzie podziać, gdybym była sama to jakoś by to było, karton i pod most, ale mam dziecko i nie wiem co dalej.... Nie chce mi się nic, nic,nic.....
kopnji w dupe takiego chłopa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A ja myślę , że założycielka wątku leje wodę , po prostu zlapała trochę monotonii życiowej , a że lubi życie towarzyskie a tu nie ma , to ją roznosi na boki nuda .Ale nie napisze że mąż ciężkie pieniądze przynosi do domu , że jest padnięty po całym dniu pracy , że nie odmawia jej niczego , że w wekendy zabiera na różne wypady ! A ONA pisze że chce skończyć ze sobą , śmiechu warte !
A skąd ty to możesz wiedzieć, 17:09? może i trochę przesadziła, ale pewnie złapała większego niż zwykle doła.Nie jesteś w jej domu i nic o niej nie wiesz.
Ja nie piszę że coś wiem, 17":14, czytaj ze zrozumieniem ,bo najpierw się wymądrzasz,a potem głupie pytania. ja napisałam , że może...bo jeśli już tu pisze z takim wołaniem, to pewnie m,a doła dużego a jak u niej jest naprawdę, tego nikt nie wie, poza nią samą.
Ty również nie jesteś z jej domu więc też nie wiesz jak jest
Gościu z 17:09 nie lubię życia towarzyskiego,ja też zarabiam ciężką kasę na dom,robię na dwie zmiany i też wracam z pracy padnięta (nie tylko mąż ) i jeszcze muszę zająć się domem i moimi skarbami.