Nagonki, zakazy,nakazy ormo czuwa
Skarga na urzędnika MOPS-u i fala kontroli w Ćmielowie: Czy to odwet za odwagę?
Skarga Tv - walczymy o wasze prawa
25,3 tys. subskrybentów
02 maj 2025 #ćmielów #mopsĆmelów #BurmistrzĆmielów
Wstrząsające doniesienia docierają do nas z Ćmielowa. Bohater nagrania, które otrzymaliśmy, w rozpaczy wyznaje, że targają nim myśli samobójcze. Źródłem jego cierpienia ma być seria uciążliwych kontroli ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS) w Ćmielowie, które rozpoczęły się krótko po tym, jak mężczyzna zdecydował się złożyć skargę na jednego z pracujących tam urzędników.
Czy to jedynie niefortunny zbieg okoliczności, czy też, jak sugeruje nasz rozmówca, mamy do czynienia z formą urzędniczej zemsty, mającej na celu pozbawienie go jedynego źródła utrzymania – zasiłku stałego?
Z nagrania wyłania się obraz człowieka znajdującego się na granicy psychicznej wytrzymałości. Mężczyzna opisuje, jak po złożeniu formalnej skargi na zachowanie konkretnego pracownika MOPS-u, jego codzienne życie zmieniło się w nieustanne pasmo stresu. Regularne, niemal comiesięczne wizyty kontrolne, drobiazgowe analizowanie jego dokumentacji i ciągłe podważanie jego sytuacji materialnej – to tylko niektóre z uciążliwości, które stały się jego udziałem. W jego relacji wyraźnie pobrzmiewa przekonanie, że te działania są celowym odwetem ze strony urzędników, którzy poczuli się urażeni jego skargą.
"Czuję się jak zwierzyna łowna. Po tej skardze nie mam chwili spokoju. Ciągle ktoś przychodzi, wszystko sprawdzają, szukają pretekstu, żeby mi dokuczyć. Boję się, że w końcu odbiorą mi ten zasiłek, a wtedy nie będę miał nic. To jedyne, co mi zostało" – słyszymy na nagraniu. Jego głos jest pełen lęku i rozpaczy, co budzi poważne obawy o jego stan psychiczny.
Ta sytuacja rodzi fundamentalne pytania o etykę pracy w instytucjach publicznych, zwłaszcza tych, które powołane są do niesienia pomocy najbardziej potrzebującym. Czy osoby korzystające ze wsparcia MOPS-u mogą czuć się bezpiecznie, zgłaszając swoje uwagi i skargi, bez obawy przed negatywnymi konsekwencjami? Czy system pomocy społecznej, zamiast chronić, nie staje się narzędziem potencjalnej opresji wobec tych, którzy odważą się dochodzić swoich praw?
Jednakże, w świetle dramatycznej relacji naszego rozmówcy, te formalne zapewnienia wydają się niewystarczające. Poczucie niesprawiedliwości i bezsilności, które emanuje z jego słów, jest niezwykle niepokojące. Czy w państwie prawa obywatel, który skorzystał ze swojego konstytucyjnego prawa do złożenia skargi, ma być za to poddawany wzmożonej presji i stresowi?
Ta historia z Ćmielowa rzuca poważny cień na funkcjonowanie instytucji, które powinny być oparciem dla najsłabszych. Wymaga ona pilnego wyjaśnienia i interwencji odpowiednich organów, aby nikt nie bał się dochodzić swoich praw i aby system pomocy społecznej rzeczywiście służył tym, którzy go potrzebują, nie stając się narzędziem potencjalnego odwetu. Mamy nadzieję, że nasz bohater otrzyma niezbędne wsparcie, zarówno w zakresie jego sytuacji materialnej, jak i zdrowia psychicznego.
___________
Nagrania - Archiwum Prywatne
naOSTROinfo: 30.01.2024 Rynek w Ćmielowie. Karoca i choinka, które przed Świętami Bożego Narodzenia stanęły na ćmielowskim rynku, stały się tłem dla wielu zdjęć. Mieszkańcy województwa świętokrzyskiego docenili te wyjątkowe dekoracje. O tym, że ćmielowski rynek jest piękny nie tylko zimą mówi Joanna Suska, burmistrz Ćmielowa. https://www.youtube.com/watch?v=K-Li5g_Lk4k
W prywatnej telewizji burmistrz Ćmielowa powiedziała, że Ćmielów posiada "Program Lekowy". Że w ubiegłym roku gmina wydała 19tys. zł na pomoc lekową dla swoich mieszkańców a w tym roku przeznaczyła 30 tys. zł LOKALNA TV: 20 luty 2025 Joanna Suska: Moim zadaniem jest dbanie o wszystkich mieszkańców gminy https://www.youtube.com/watch?v=oIyF4ByhNiA
Ostrowiec to wiadomo, na pomoc lekową przeznacza 0 zł.
...uj tam z krzemieniem pasiatym, komu on potrzebny? Wysadzić wszystko w powietrze, zaorać i zrobić pole golfowe! https://www.youtube.com/watch?v=8cv9yKxIEYI
...uj tam z krzemieniem pasiatym, komu on potrzebny? Wysadzić wszystko w powietrze, zaorać i zrobić pole golfowe! https://www.youtube.com/watch?v=8cv9yKxIEYI
Jak się miewa Bóbr z Gutwinu? Tam też ponoć osuszano bagna - tak ktoś pisał na forum. Podnowa inwestycję MOSiR-u? Gdzie są lokalni ekopartyzanci i ekolodzy? Gdzie jest Polska 2050? :)
Tzn ?
Komuch czy nie?
Żydokomuna krzyczy „gewałt!” https://www.dakowski.pl/zydokomuna-krzyczy-gewalt/
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 17 lipca 2025 micha
Pan prof. Śpiewak, podobnie jak inni liczni Żydowie; twierdził, że „żydokomuna” nie istnieje. Jeszcze dalej szedł w zaparte prezes warszawskiego Judenratu, obywatel redaktor Michnik Adam, który twierdził, że nie tylko żydokomuny, ale nawet Żydów w Polsce „nie ma”. Podobnie „nie ma” Wojskowych Służb Informacyjnych, ani izraelskiej broni jądrowej. Jak wiadomo cały świat wie, że Izrael ma arsenał nuklearny, szacowany przez Sztokholmski Instytut Badań nad Pokojem na 90 głowic – no ale wszyscy udają, że wierzą w te zaprzeczenia, co moim zdaniem stanowi dodatkową poszlakę, iż świat traktuje Żydów jako Herrenvolk, czyli naród panów.
Moim zdaniem taka oficjalna, a nawet ostentacyjna nieobecność, jest tylko wyższą formą obecności, a skoro tak, to trudno się dziwić, że w pewnych sytuacjach szydło wyłazi jednak z worka. W ogóle to w opinii, jakoby żydokomuma nie istniała, nie ma logiki, podobnie jak w przypadku Aaronka, co to chodził sobie podczas lekcji po szkolnym boisku. Kiedy dyrektor surowym tonem spytał go, dlaczego nie jest na lekcji, odparł, że dlatego, iż „logiki nie ma” – Jak to”logiki nie ma” – zainteresował się dyrektor. – Już wyjaśniam – powiada Aaronek. – Ja się zesmrodziłem i pan nauczyciel wyrzucił mnie z klasy. Teraz oni tam siedzą, a ja chodzę po świeżym powietrzu.
Ta anegdotka była bardzo popularna w Polsce w roku 1968, kiedy to Żydowie masowo opuszczali cudny raj, w którym wcześniej nieźle nasmrodzili, jako uczestnicy aparatu terroru i aparatu partyjnego, udając się na świeże powietrze, czyli Zachód. Wbrew bredniom powtarzanym przez pana prezydenta Dudę, nikt ich do tych wyjazdów nie „zmuszał”. Opuszczali cudny raj z radością – a kto nie chciał, ten zostawał. W jaki sposób w przeciwnym razie, w Polsce znalazłby się „Drogi Bronisław”, czy choćby pan red. Adam Michnik?
Od strony logicznej z żydokomuną jest tak, że mamy dwa kręgi: jeden – to Żydowie, a drugi – to komuna. Te dwa kręgi częściowo na siebie zachodzą, a to miejsce, gdzie zachodzą, to właśnie żydokomuna.
Więc chociaż jest rozkaz, że żydokomuny „nie ma”, to niekiedy manifestuje ona swoja obecność w sposób nieoczekiwany. I właśnie tak się stało za sprawą pani Rigamonti, która przeprowadziła rozmowę jednocześnie z obywatelem Kwaśniewskim Aleksandrem i panem redaktorem Michnikiem Adamem , szefem warszawskiego Judenratu. Akeksander Kwaśniewski, jak wiadomo, jest wybitnym przedstawicielem „komuny”. Wprawdzie teraz obrzezał się na socjaldemokratę, ale – jak wiadomo – żywotne soki czerpie mnóstwem korzonków a krwawej, gnilnej masy, w jaką jego poprzednicy, np. Edmund Kwasek, przerobili polskich patriotów. Aleksander Kwaśniewski pozuje na Europejczyka, mówi językami, nosi garnitury i w ogóle – ale tych korzonków nie przecina. W myśl przysłowia, że pokorne cielę dwie matki ssie – wyssał wszystko, co tylko mógł, z „komuny”, a teraz wysysa, co tylko może z „demokracji”.
Pewnej części gawiedzi takie ssaki szalenie imponują i tym właśnie tłumaczę sobie okoliczność, że Aleksander Kwaśniewski został bez żadnego przymusu wybrany na prezydenta Polski na dwie kadencje. Więc Aleksander Kwaśniewski, niezależnie od kostiumów, w jakie akurat się drapuje, jest przedstawicielem „komuny”, zaś pan red. Adam Michnik, jako przewodniczący tubylczego Judenratu, reprezentuje Żydów, których, jak wiadomo, „nie ma”. Pani Rigamonti, kumulując ich odpowiedzi, być może bezwiednie, prezentuje nam punkt widzenia żydokomuny.
Pretekstem do rozmowy jest zaniepokojenie, jakie żydokomuna odczuwa w związku z wynikiem wyborów prezydenckich. Pan red. Adam Michnik, najwyraźniej świadomy, że nie ma w Polsce żadnego niezawisłego sądu, który ośmieliłby się go skazać, twierdzi, że wybory wygrał „łobuz” i że „pół Polski poszło złą drogą”. Wiadomo bowiem, że dobra droga, to ta, którą mniej wartościowemu narodowi tubylczemu wskazuje Judenrat. „Najlepsza droga dobra – ZMP!” – śpiewały Judenraty w czasach stalinowskich. Z kolei Kwaśniewski Aleksander martwi się, że jak mniej wartościowy naród tubylczy nadal będzie podążał złą drogą, to znaczy – drogą inną, niż mu wskaże Judenrat – to „może być droga do zniweczenia tego wszystkiego, co w sensie ustrojowym, demokratycznym, osiągnęliśmy od 1989 roku.” Najwyraźniej Kwaśniewski Aleksander przestaje w tym momencie panować nad zaimkami, wskutek czego zaczyna być podobny do idioty, któremu wystarczy tylko pozwolić mówić, a sam się sypnie.
Bo zastanówmy się – co Aleksander Kwaśniewski i jemu podobni bezpieczniaccy konfidenci, pieszczochy komuny, osiągnęli „ustrojowo” po 1989 roku. Po pierwsze – bezkarność, dzięki czemu nie ponieśli żadnych konsekwencji za udział w uwłaszczeniu nomenklatury, które – jak wiadomo – odbywało się poprzez rozkradanie majątku państwowego. Czyż nie z obawy przed jakimiś śmierdzącymi dmuchami, Aleksander Kwaśniewski, już jako prezydent, zagroził „lustracją totalną” jeśli tylko ukaże się chociaż jedno słowo, jak to PZPR kradła waluty obce z PEWEXU i lokowała je w szwajcarskim Sezamie? Jak pamiętamy, następnego dnia to tej groźbie Jacek Kuroń i Karol Modzelewski (znowu żydokomuna) napisali do niego list w tonie: już się nie kłóćmy, już się pogódźmy, niech tylko Oleksy poda się do dymisji – i końce w wodę.
No a „matka wszystkich afer”, czyli FOZZ? Zakończyła się wesołym oberkiem, podobnie jak wiele innych.
Ale bezkarność, to tylko jedno z „osiągnięć”. Drugim, jeszcze większym „ustrojowym” osiągnięciem żydokomuny po 1989 roku, było zbudowanie w Polsce kapitalizmu kompradorskiego. Kapitalizm kompradorski różni się od zwyczajnego kapitalizmu tym, że o ile w zwyczajnym kapitalizmie o dostępie do rynku i możliwości działania na nim decydują w zasadzie zalety człowieka działającego – czy jest pracowity, pomysłowy, przedsiębiorczy, czy nie boi się ryzyka i czy ma szczęście – to w kapitalizmie kompradorskim o dostępie do rynku i możliwości działania na nim decyduje przynależność do sitwy, której najtwardszym jądrem jest to samo, co i za komuny było najtwardszym jądrem systemu – czyli bezpieka.
Ponieważ większość społeczeństwa do sitwesów nie należy, musi zostać wyrzucona poza główny nurt życia gospodarczego, zarezerwowanego dla sitwy (sektor finansowy, paliwowy, energetyczny i podobne „strategiczne”) na obrzeża, gdzie może sobie wydłubywać kit z okien. Wskutek tego jednak narodowy potencjał gospodarczy jest zablokowany.
Czego zatem żydokomuna się boi, dlaczego krzyczy: „gewałt!?” Ano – z obawy, że jeśli większość narodu się zorientuje i przestanie słuchać Judenratu, to rzeczywiście – sitwesowie mogą stracić „zdobycze”, które sobie prawem kaduka przywłaszczyli po roku 1989.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.