Zachęcam do zapoznania się z artykułem na temat hipotez dotyczących tego skąd nasze miasto nazywa się "Ostrowiec Świętokrzyski".
Artykuł znajduje się na portalu "Kurier Ostrowiecki".
Wielu pisze skrot Sw. To nie poprane. Jak ludzie sami nie szanuja nazwy miasta to co wymagac od innych ze myla ostrow z ostrowcem.
Artykuł napisany na kolanie, bez podania źródeł, z niechlujną składnią i błędami. Słabo, bo byle edytor tekstu sprawdza poprawność.
Skąd autor zaczerpnął wymienione wersje? Nie odniósł się też do tego, która uznawana jest za najbardziej prawdopodobną. Tyle ciekawych książek o Ostrowcu wydano, nic nie zostało wykorzystane.Żadnych wypowiedzi choćby historyków, muzealników, historioznawców. Kiedy/gdzie nazwa pojawiła się pierwszy raz w użyciu?
Ja rozumiem, że internet wszystko przyjmie, ale nie traktujmy próbki na poziomie gimnazjum jako "artukułu o pochodzeniu nazwy" naszego miasta.
ja słyszałem że nazwa pochodzi od słów "ostro jedź" bo dawniej w okolicy czatowali zbóje i trzeba było szybko przejechać żeby uniknąć napadu
Ja też słyszałam tę legendę ...
Ja też słyszałem o takim powiedzeniu, ale chodziło o Czestocice.
No przecież teraz też mamy świętokrzyskich rozbójników KSZO nic się nie zmieniło
Ostro jedź albo ostry wiec. I jak gość wcześniej napisał - skrótem dla świętokrzyski nie jest Św., bo to nie Ostrowiec Święty, ale Ostrowiec na ziemi Świętego Krzyża :)
Według etymologii ludowej nazwa OSTROWIEC wywodzi się od zdania rozkazującego: "Ostro jedź!", bowiem legenda głosi, że podróżni, którzy przejeżdżali przez rozlewiska rzeki Kamiennej, poganiali swoich woźniców, bojąc się, aby wozy nie padły łupem rozbójników. Jest to jednak przypadkowe podobieństwo fonetyczne. Naukowa etymologia jest nieco inna- językoznawcy zakwalifikowali nazwę do grupy nazw topograficznych(wyrażających właściwość miejsca, na którym powstała osada). Tradycje osadnictwa w rejonie Ostrowca Świętokrzyskiego sięgają średniowiecza-w dokumentach z 1369 roku wymieniony jest Krystyn z Ostrowa.Najstarszy zapis nazwy pochodzi z roku 1411 - "HOSTROW", z roku 1578-"OSTROW", około roku 1578 nazwę zmieniono na "OSTROWIEC", a w1937 roku dodano człon ŚWIĘTOKRZYSKI.Podstawą słowotwórczą do utworzenia nazwy OSTROWIEC był toponim OSTRÓW,a od niego powstało zdrobnienie OSTROWIEC, które jest formacją sekundarną(nazwa miejscowa utworzona za pomocą przyrostka). Od 1598 do 1937r. funkcjonowała nawa Ostrowiec, a od1937 Ostrowiec Świętokrzyski, co w klasyfikacji nazw miejscowych oznacza strukturalną formację złożoną- zestawienie syntaktyczne o składzie:przymiotnik + rzeczownik.
Legenda mówi
Hej, prastare Góry Świętokrzyskie, pamiętające najstarsze okresy historii ziemi, królujące dumnie nad zielonymi łąkami, polami i lasami! Urzekające zabyt¬kowymi miejscami, z których każde posiada swoją wyjątkową legendę. Oto jedna z nich.
Dawno temu, kiedy nad Polską sprawowali władzę pierwsi królowie z dynastii Piastów, na terenach obecnego Ostrowca istniała mała osada, a w niej...
- Hej, panie! Nalej mi jeszcze trochę! - wrzasnął przez całą karczmę, znany w całej osadzie poeta i trubadur.
- Czy ty czasem nie przesadzasz? - zapytał siedzący obok płatnerz.
W całej karczmie panował wielki gwar. Jak co piątek wszyscy mężczyźni opuszczali swe wygodne domy, aby dowiedzieć się, co nowego słychać u swoich sąsiadów Tematów do rozmów było wiele, jednak ulubionym dla wszystkich bywalców kar;; my „Pod Jeleniem" były straszydła. Opowiadano sobie nieprawdopodobne historie o strzygach, wampirach, wilkołakach i innych magicznych stworach.
- Przykro mi panowie, musicie być oszczędni! Już od trzech tygodni nie dostaję piwa! -krzyknął karczmarz, który do tej pory nigdy nie miał problemów z trunkiem. W całej miejscowości mogło zabraknąć chleba, ale żeby brakowało piwa?!
W gospodzie rozpętała się burza.
- Tak, to prawda. Również wędrownych kupców nie widziałem od bardzo
dawna - rzekł siedzący z boku dobrze zbudowany chłop.
- Powiadają, że na bagnach grasuje jakiś potwór! - podzielił się swoimi wiadomościami kowal.
- To musi być strzyga! Albo nie, może to wilkołak! - krzyknął inny.
Wszyscy goście wpadli w popłoch. Wizja strzygi (lub wilkołaka - któż to
wiedzieć?) napełniała ich grozą. Przez dłuższy czas nikt się nie odzywał. Ludne mieli pojęcia, jak przepędzić stwora ani kto mógłby to zrobić. Czy znajdzie się śmiałek?
W tym dniu wyszynk opustoszał niezwykle szybko. Nikt nie chciał stanąć w oko z rządnym krwi monstrum. Wśród mieszkańców osady zapanował strach. Matki nie wypuszczały swych dzieci na podwórze, ojcowie prosto z pracy wracali do domów, strażnicy nie wychodzili poza mury miasta. Nawet w karczmie przebywało niewielu odważnych, którzy opuścili swe bezpieczne chaty...
Mijały tygodnie, gród niegdyś tętniący życiem dziś podobny był miasta umarłych. Tylko czasami na ulicach widać było przemykających chyłkiem ludzi. Wszystkie okiennice pozamykane. Żadnych hałasów. Nawet zwierzęta, zawsze głośne, teraz były ciche i jakby zmienione. Kwitnący niedawno handel zamarł. Nikt nie przybywał do miasta ani go nie opuszczał. Jedynym miejscem, do którego udawali się mieszkańcy, była gospoda...
Tego wieczoru lało jak z cebra! Jednak z domu wymknęło się kilkunastu wieśniaków, aby razem, przy miodzie porozmawiać o tym, co dzieje się w wielkim świecie. Pomimo gwaru słychać było w karczmie pioruny uderzające raz po raz murami miasta. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się gwałtownie i stanął w nich zakapturzony mężczyzna w zniszczonym, podróżnym płaszczu. Nie odzywając się wszedł do środka i usiadł przy małym stoliku w kącie. Wszyscy popatrzyli ciekawie na nowoprzybyłego. Byli bardzo zdziwieni. Skąd przybył? Jak się tu dostał? Przecież nikomu się to od dawna nie udało! Siedzący rozmawiali półgłosem. Nagle a podniósł się kowal i spytał nieznajomego:
- Jak się tu dostałeś panie? Przecież na tych bagnach grasuje straszliwy potwór!
Nikt, kto to opuścił miasto, nie powrócił doń żywym!
- Potwór? Nie, moi panowie, to nie potwór. To zbóje... Okrutni, bezduszni,
żądni pieniędzy i ludzkiej krwi.
- Skąd ty to wiesz? Przecież powinieneś już nie żyć...
- I nie żyłbym, gdyby nie mój ojciec, który oddał za mnie życie!
Z opowieści wędrowca ludzie dowiedzieli się, iż był on kupcem, podobnie jak jego ojciec. Gdy obaj docierali do bram miasta, nagle pojawili się zbójcy...
- Ograbili nas i zabili mego ojca, kalecząc go wcześniej okrutnie! - kończył swą
strząsającą opowieść zapłakany nieszczęśnik.
- No dobrze, ale jak ci się udało przeżyć? - mieszkańcy byli bardzo dociekliwi.
- Uciekłem... I nigdy sobie tego nie wybaczę! - młody kupiec zakończył swą
wwieść dramatycznym głosem.
Wszyscy umilkli. A więc to nie żaden potwór! To banda zbójców, a każdy z nich - chłop jak dąb. Tylko jak ich przepędzić, lub sprawić, aby dojazd do miasteczka był bezpieczny? Czy ktoś wpadnie na jakiś pomysł? Zastanawiano się przez wiele dni. W końcu zwołano naradę, na której każdy mógł się wypowiedzieć. Projektów było wiele, jednak najbardziej spodobała się wszystkim koncepcja ubogiego szewca, lory zaproponował, by przed bramą wjazdową do miasta ustawić ogromną tablicę z napisem: „Ostro jedź!", co znaczyło po prostu „jedź szybko", „nie zatrzymuj się" ,Pomysł szewca został wcielony w życie. Również strażnicy zmienili swą rolę: zamiast pilnować, siedząc w wieży, ostrzegali, stojąc przed wjazdem. Wkrótce miasteczko znów tętniło życiem. Ludzie byli bezpieczni. A zbójcy? Gdy zobaczyli, że nic tu po nich, przenieśli się w inne miejsce, ale to już zupełnie inna opowieść. I tak przez wie-ki tablica z napisem „ostro jedź" ostrzegała podróżnych, nawet już po odejściu zbój-ców. Dlatego ostatecznie napis autorstwa starego szewca przeistoczył się po latach w nazwę miasta leżącego u stóp Gór Świętokrzyskich. Później do wyrazu „Ostro¬wiec" dołączono słowo „Świętokrzyski", aż w ostateczności powstała pełna nazwa - OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI.
Janusza Ostrogskiego, nie Ostrogoskiego ...