Nie możesz się załamywać,pomyśl,że nie Ty pierwsza i ostatnia.Takie mamy teraz czasy.A szczególnie w naszym regjonie.Zajmij się sobą.Zapisz się na jakieś ćwiczenia.Czytaj książki albo rób to na co wcześniej nie miałaś czasu.Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki abyś wyszła na prostą.
prosze nie tracic nadzieji ze wszystko odwroci sie na lepsze ja tez jestem w ciezkiej sytuacji psychicznej bo w grudniu zmarl moj maz z ktorym przezylam 35 lat zostala mi pustka smutek i zal tez bardzo czesto placze i nie potrafie sobie z tym poradzic jak dalej zyc
Ja mam 35 lat i pomimo ze jakoś idzie z dnia na dzień to bardzo sensu życia nie widzę, zwłaszcza w tym kraju. Każdy kolejny dzień uważam za marnowanie mojego życia bo w dzisiejszej polsce do niczego się nie dojdzie będąc uczciwym.
Nie załamuj się bo to nic nie da, jeżeli masz taką możliwość to wyjedź stąd jak najdalej i nigdy nie wracaj do tego miasta. Zabierz rodzinę i dbaj o nich, choć kilka lat pożyj w normalności, której w tym kraju a zwłaszcza w tym mieście nie zaznasz.
Dobrze radzić, jak samotny po 50 nagle zostaje bez środków do życia ?
Jeśli do poradni to bez pieniędzy ?
Czekaj........! Tylko wegetacja.
A aby się uczyć !
Nic za darmo.
Też jestem bez pracy, w tym samym wieku. Bez pieniędzy ciężko, ale nie załamuj sie. Zgłoś się na kurs, w tej chwili są ze stażami dla każdego uczestnika kursu. Sama taki rozpoczęłam w ARL-u. Oprócz kurs, stypendium i stażu masz kontakt z ludźmi, ze swoimi rówieśnikami. Rozmowy z nimi poprawia nastrój i łatwiej spojrzysz w przyszłość. Życzę powodzenia
załamywać się?nie po to człowiek sie rodzi aby łazić z kąta w kąt załamany bo to bo tamto,zawsze jest jakieś wyjście,trzeba chcieć,ja miałem już tyle dołów że nie zwracam na to uwagi,jeden w te czy we wte to mnie to rybka,śmieje się z tego i ide do przodu hehe,raz na wozie raz pod wozem i jest wesoło bo coś sie dzieje
Ja, w wieku 50+, zbieram owoce swojego życia. Słuchałam, w młodości,ojca i matki... dokonywałam, przy ich wsparciu, dobrych wyborów. Mam bardzo dobrą pracę, rodzinkę, przyjaciół, fajnie zorganizowany czas wolny, realizuję swoje marzenia... Taki jest sens mojego życia...
Mnie zatrudnili,a mam 56 lat,nie mam powodów do narzekania i nie uważam się za starą.Pracodawca myśli podobnie.
Ludzie zenrac się i co robic i macie czas to chodzic protestować prze urzędem miasta niech robia tak by praca była ,nie ma co siedzec w domu można zawsze udzielać się u walczyc zorganizować cos takiego jak np. w warszawie co piątek ludzie jezdza rowerami nazywa się tyo masa krytyczna protestują domagają się sciezek rowerowych to może stworzyć taka mase krytyczna tu ,spotykać się np. co piątek przechodzić w celu protestu i domagać się chleba pracu itd. niech wladza widzi ze tu ludzie mysla.mASA KRYTYCZNA PIESZA ZBIERAJ SIE CI KTORYM W OSOROWCU SIE COS NIE PODOBA I ZALE WYLEWAC IDAC CHODNIKAMI NP DO OKOLA RYNKU URZEDU ITD
pomysl o tych kobietach ktore sa w gorszej sytacji ciesz sie zdrowiem wszystko inne mozna pokonac pozdrawiam duzo sily i wiary pa
Sens życia po 50-tce? Taki sam jak przed 50-tką.
Jest suuuper! Chce się żyć, pod warunkiem że człowiek nie żre tylko je (zdrowo), systematycznie "rusza się", oprócz chodzenia do pracy i ma jakieś hobby.
Powodzenia!
tez mam depreche bo wydaje mi sie ze jestem stara,maam52 lata i juz mi sie nic nie chce,do dupy wszystko,lubie krotkie spodnice,spodnie,sukienki,ale juz starej babie nie wypaada tak sie ubierac.
Wegetacja i brak sensu życia w Ostrowcu...))
Owdowiałam w wieku 50-ciu lat. Dzieci wyjechały na studia do Warszawy i tam już pozostały. A mnie z 1500 zł wypłaty wystarczało na opłacenie czynszu,mediów.
Załamałam się,pracę zaniedbywałam i zostałam zwolniona bo stara,niedołężna.
I wtedy dzieci poradziły mi żeby kupić domek na wsi i sprzedać mieszkanie bo i tak nikt z nich tu nie wróci. Kupiłam domek za Ożarowem,wraz z 0,56 ha ziemi.
I to była moja najlepsza decyzja w życiu.Zaczęłam się zdrowo odżywiać,uprawiać ziemie,a tym samym wszystkie owoce,warzywa mam swoje,ekologiczne,bez chemii. Urządziłam sobie dom,w ogrodzie posadziłam kwiaty,krzewy.
Nauczyłam się wszystkiego co związane z pracami remontowymi,budowlanymi,ogrodnictwem,rolnictwem.
Teraz wiem że żyję pełnią życia,choć mam 59 lat to nie boli mnie nic. Dużo przebywam na świeżym powietrzu, bo ogród sama uprawiam.Dbam o siebie,stosuje różne domowe sposoby dla podtrzymania tego co jeszcze ładne zostało.
Mam 1280 zł renty po mężu i żyje jak królowa,choć trudno w to mi samej uwierzyć ale tak jest.Na wakacje moje dzieci z rodzinami przyjeżdżają do mnie odpoczywać,bo twierdzą że tu się naprawdę odpoczywa,a ja pracując odpoczywam w tym pięknym bajkowym miejscu cały rok.
Zimą wyplatam różne przedmioty z papierowej wikliny,robię stroiki świąteczne,wielkanocne,okolicznościowe i sprzedaje.Życie jest piękne ale trzeba umieć żyć i korzystać z niego.Najważniejsze znaleźć swoje miejsce i wykorzystać swoje umiejętności. Teraz dopiero wiem co to radość życia.Życzę Wam też takiej radości. Pozdrawiam.
dla Emerytów to jest podła zmiana pisowska.
A ja rozumiem panią z 12.39. Mam 30 letni staż w związku, żyjemy zgodnie razem, podróżujemy, uprawiamy sporty, pracujemy, dbamy o siebie i swój wygląd. Ale czasem nie mam już ochoty na seks, i czasem jestem tak zmęczona domowymi obowiązkami. Zdarza mi się nie gotować, chodzimy wtedy gdzieś coś zjeść - co tez jest pewnym urozmaiceniem. Ale czasem chciałabym się zakopać w dresie i szlafroku, nie myć się i nie malować i zjeść kanapki na obiad. A tu znowu będzie pytanie - co jemy? itp :) jednocześnie nie wyobrażam sobie życia bez niego. Teraz, po tylu latach jesteśmy jeszcze bardziej związani ze sobą niż kiedyś, mamy tyle rzeczy do opowiedzenia, do obejrzenia razem, i zawsze mało czasu dla siebie. To też jest fajne w wieku 50+.